Aktualności

[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Tak jak 13 lat temu – Cracovia staje przed historyczną szansą

Aktualności02.07.2020 
Cracovia to najmniej utytułowana drużyna spośród czterech półfinalistów Totolotek Pucharu Polski. Staje przed szansą, by pierwszy raz zagrać w finale tych rozgrywek. Do tej pory dwa razy dotarła do półfinału – w 1962 roku i 2007 roku. – Bardzo chcieliśmy awansować, ale rywal był bardziej doświadczony – wspomina półfinał sprzed 13 lat Łukasz Skrzyński, wówczas stoper krakowskiego zespołu. – Teraz Cracovia ma sporo atutów, bo gra u siebie, o awansie decyduje jeden mecz, a Legia może być świeżo po świętowaniu mistrzowskiego tytułu – dodaje.

Krakowianie rzadko dobrze spisywali się w Pucharze Polski. Od powrotu do ekstraklasy w 2004 roku tylko raz zagrali w półfinale (2007), a dwukrotnie w ćwierćfinale (2015 i 2016). Częściej przydarzały im się wstydliwe wpadki z niżej notowanymi zespołami, jak ze Skalnikiem Gracze (2004), Kujawiakiem Włocławek (2005), Flotą Świnoujście (2012) czy Stalą Stalowa Wola (2013).

Sezon 2006/2007 był jednak bardzo udany dla krakowian. W lidze zajęli czwarte miejsce, a do europejskich pucharów zabrakło trzech punktów. W Pucharze Polski po kolei wygrali z Widzewem (2:0), Zagłębiem Lubin (2:1) i Radomiakiem (3:1 i 1:0). W półfinale trafili na silny wtedy Groclin Grodzisk Wielkopolski.



Pierwszy mecz rozegrano na wyjeździe. Gospodarze wygrali 1:0 po golu Takesure Chinyamy. – Zdecydowało duże większe doświadczenie rywali. Rozgrywaliśmy dopiero trzeci sezon w ekstraklasie. Większość piłkarzy nie miała dużej liczby spotkań na tym poziomie. A zawodnicy Groclinu w europejskich pucharach mierzyli się z Herthą Berlin, Manchesterem City czy Bordeaux – zauważa Skrzyński. – Chcieliśmy awansować, bo ja sam w Zawiszy Bydgoszcz przekonałem się, że właśnie przez Puchar Polski wiedzie najkrótsza droga do Europy. Niestety, Chinyama dał mi się we znaki. To jeden z najlepszych napastników, przeciwko którym grałem. Mocny, silny, skoczny i trudny do powstrzymania – przyznaje.

Dariusz Pawlusiński, wówczas pomocnik Cracovii, wskazuje też na inne przyczyny porażki. – Pojechaliśmy na to spotkanie chyba w piętnastu, bo kilku zawodników czymś się zatruło. W tym też ja, ale czułem się z nich najlepiej, więc musiałem zagrać – przyznaje. – Do tego cztery dni wcześniej też graliśmy w Grodzisku mecz ligowy [0:0 – przyp. red.], ale zamiast zostać tam i przygotować się do Pucharu Polski, wróciliśmy do Krakowa. A to dlatego, że spotkanie w ekstraklasie odbyło się w Wielką Sobotę i nikt nie zamierzał spędzać świąt Wielkanocnych z dala od rodziny – tłumaczy.



Pomocnik Paweł Nowak dodaje: – Wtedy w rundzie wiosennej może nie graliśmy tak efektowanie jak za czasów trenera Wojciecha Stawowego, ale za to bardzo efektywnie. Ze Stefanem Majewskim osiągaliśmy bardzo dobry wyniki i przed półfinałem z Groclinem marzyliśmy o finale.

W rewanżu Cracovia bezskutecznie próbowała odrobić straty, a w końcówce Groclin wyprowadził kontrę i Michał Goliński rozstrzygnął losy awansu.

– Mieliśmy do siebie pretensje, bo przecież do odrobienia była tylko jedna bramka. Szkoda, że w pierwszym meczu nic nie strzeliliśmy, bo okazje były. W ostatnich minutach poszliśmy na całość, bo nie było już nic do stracenia, ale się nie udało – twierdzi Skrzyński.

– Jedna bramka dzieliła nas od dogrywki. Mocno naciskaliśmy w końcówce, ale poszła kontra Groclinu i to był koniec nadziei – mówi Nowak. – Rozgrywałem wtedy jeden z najlepszych sezonów w karierze, choć najpierw u Stefana Białasa grałem jako lewy obrońca. Potem po przyjściu trenera Majewskiego w systemie 1-3-5-2 byłem „na wahadle” z Darkiem Pawlusińskim po drugiej stronie. Strzeliłem siedem goli i miałem chyba z pięć asyst – wspomina.



13 lat później Cracovia znów staje przed szansą awansu do finału Totolotek Pucharu Polski. Tym razem po drodze pokonała Jagiellonię Białystok (4:2), Bytovię (3:2), Raków Częstochowa po rzutach karnych i GKS Tychy (2:1). W półfinale trafiła na teoretycznie najsilniejszego rywala – lidera ekstraklasy. Zresztą każdy z pozostałych zespołów w półfinałach w Pucharze Polski ma dużo większe doświadczenie. W XXI wieku Legia siedem razy wygrała to trofeum, Lech Poznań triumfował dwukrotnie, a jeszcze cztery razy był w finale. Lechia Gdańsk broni sukcesu z 2019 roku.

– Z sentymentu śledzę to, co dzieje się w Cracovii i trochę jestem przerażony, bo w podstawowym składzie występuje właściwie tylko jeden Polak. Nie wierzę, że tylko Kamil Pestka i Mateusz Wdowiak nadają się do gry, a lepiej stawiać na obcokrajowców – uważa Pawlusiński. – Jeśli chodzi o półfinał Pucharu Polski, to Cracovia ma szanse na sukces. Tym bardziej, że w Legii kilku zawodników jest kontuzjowanych. Krakowianie mają też atut własnego boiska i o awansie decyduje jeden mecz. Mistrzostwo Cracovii nie grozi, ale Puchar Polski jest realnym zagrożeniem – żartuje.



W najbliższej kolejce ligowej Legia może zapewnić sobie 14. tytuł mistrza Polski. Wystarczy, że nie przegra w Poznaniu. Zespół spod Wawelu ma jeszcze nieduże szanse, by stanąć na podium ekstraklasy i w ten sposób zapewnić grę w europejskich pucharach.

– Przed Cracovią bardzo trudny przeciwnik, ale w półfinale musiała się spodziewać mocnego rywala. Tak jak my 13 lat temu, będą mieli mało czasu na przygotowanie, ale nie sądzę, by doszło do odpuszczenia meczu w lidze. Do każdego spotkania trzeba podchodzić z maksymalną koncentracją i rzetelnie wykonywać obowiązki – twierdzi Nowak. – Dlatego jestem przekonany, że dopiero po meczu w lidze, Cracovia zacznie myśleć o Pucharze Polski. W każdym spotkaniu powinni grać najlepsi według trenera piłkarze, a nie dublerzy – zaznacza.



– Jeśli Legia w sobotę zdobędzie tytuł, to być może do spotkania z Cracovia podejdzie trochę rozprężona. Przy dużej kadrze trener czasem też daje grać w Pucharze Polski tym piłkarzom, którzy w lidze grają mniej. Oczywiście będą chcieli się pokazać, ale jednak umiejętności mają trochę niższe niż podstawowi zawodnicy. To na pewno będzie plus dla Cracovii – ocenia Skrzyński.

Andrzej Klemba

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności