Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Mistrz za burtą, trwa zwycięska seria Lechii
Lechia w ciągu kilku dni rozegra dwa bardzo ważne spotkania – po Piaście w niedzielę czekają ją derby Trójmiasta. Trener Piotr Stokowiec nie chciał zakończyć przygody w Totolotek Pucharze Polski już na tym etapie, a jednocześnie mieć coś w zanadrzu na Arkę, dlatego zbytnio nie kombinował ze składem. Kilku ważnych zawodników pozostawił na ławce rezerwowych, jednak na sile podstawowej jedenastki nie odbiło się to aż tak bardzo. Wprawdzie wymienił z podstawowej jedenastki sześciu piłkarzy (Dusan Kuciak, Rafał Kobryń, Rafał Pietrzak, Tomasz Makowski, Conrado, Łukasz Zwoliński), ale w porównaniu z Waldemarem Fornalikiem, który dokonał ośmiu zmian w wyjściowym ustawieniu, nie zdecydował się na rewolucję.
– Mamy braki. Poważnej kontuzji doznał Sebastian Milewski, Jorge Felix nie może włożyć stopę w buta. W ciągu tygodnia rozgrywaliśmy sporo spotkań i chciałem dać szansę innym – powiedział trener mistrzów Polski.
Większe ubytki wśród podstawowych zawodników odbiły się na grze Piasta, który nastawiony był w Gdańsku na grę z kontry. Lechia od początku dyktowała warunki na boisku, chociaż pierwszą groźną sytuację wypracowali gliwiczanie – Tymoteusz Klupś podał do Patryka Tuszyńskiego, a ten uderzył nad bramką. Z biegiem czasu przewaga biało-zielonych była coraz większa. Oddawała to liczba stworzonych okazji, jak i statystyki strzałów. Wydawało się, że gdańszczanie dopięli swego w 37. minucie. Bardzo dobrą akcję przeprowadził Jaroslav Mihalik. Słowak wrzucił piłkę w kierunku dalszego słupka, gdzie stał Filip Mladenović. Serb uderzył z pierwszej piłki na tyle mocno i skutecznie, że piłka, po koźle, wpadła do bramki. Po wideoweryfikacji gol nie został uznany, bo Mihalik był na spalonym.
Jeszcze przed przerwą w słupek uderzył Michał Nalepa, z kolei Flavio Paixao zabrakło centrymetrów, żeby trafić w piłkę i pokonać Jakuba Szmatułę.
Na początku drugiej połowy odważniej zaatakowali gości. Efektem ich odważniejszej gry były trzy rzuty rożne, które poprzedził strzał Patryka Tuszyńskiego. Napastnik Piasta uderzył w poprzeczkę – piłka po drodze musnęła w plecy Michała Nalepę, przeszła po rękach Alomerovicia, zanim opuściła boisko. I wtedy Lechia uspokoiła grę. Ponownie przejęła inicjatywę. No i strzeliła gola. Z lewej strony centrował Mladenović, potem piłkę zagrał Mihalik, a Ze Gomes wygrał walkę o pozycję i z bliska umieścił piłkę w siatce.
Lechia szybko podwyższyła prowadzenie. Po stracie Remigiusza Borkały futbolówkę przejął Flavio Paixao. Portugalczyk sprytnym, technicznym uderzeniem między dwoma obrońcami przymierzył sprzed pola karnego i zdobył bramkę na 2:0. W końcówce spotkania wróciły emocje. Piast strzelił kontaktowego gola za sprawą Kristophera Vidy. To była kuriozalna sytuacja: Mokwa spod linii końcówej podał piętką do Tuszyńskiego, który w zamieszaniu obsłużył podaniem Vidę. Pierwszy strzał Węgra został zablokowany, potem piłka odbiła się od niego, gdy upadł i wtoczyła się za linię bramkową.
Biało-zieloni w Totolotek Pucharze Polski dawno już nie zaznali porażki. Są na dobrej drodze do obrony trofeum. Ich awans do najlepszej czwórki, poza końcowymi fragmentami spotkania i golem kontaktowym gliwiczan, jest zasłużony. Zrobili to w dobrym stylu.
Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 2:1 (0:0)
Bramki: Ze Gomes 57, Paixao 64 - Vida 83
Lechia: Lechia: 1. Zlatan Alomerović – 19. Karol Fila, 25. Michał Nalepa, 23. Mario Maloca, 22. Filip Mladenović – 9. Patryk Lipski (90+3, 24. Łukasz Zwoliński), 2. Kristers Tobers, 6. Jarosław Kubicki – 11. Jaroslav Mihalik (70, 20. Conrado), 28. Flavio Paixao, 17. Gomes (73, 7. Maciej Gajos).
Piast: 1. Jakub Szmatuła – 28. Bartosz Rymaniak, 23. Tomas Huk, 4. Jakub Czerwiński, 2. Mikkael Kirkeskov – 16. Tymoteusz Klupś (59, 29. Remigiusz Borkała), 18. Patryk Sokołowski (66, 6. Tom Hateley), 3. Tomasz Jodłowiec, 22. Tomasz Mokwa – 89. Patryk Tuszyński, 45. Tiago Alves (73, 10. Kristopher Vida).
Żółta kartka: Gajos – Rymaniak.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).