Aktualności

[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Michał Helik – strzelec, asystent i obrońca nie do przejścia

Aktualności08.07.2020 
Gol, asysta i świetna gra w obronie. Michał Helik miał ogromny wkład w pokonaniu Legii Warszawa (3:0) i pierwszym w historii klubu awansie Cracovii do finału Totolotek Pucharu Polski. – Pełnia szczęścia będzie wtedy, gdy wygramy w Lublinie. Wtedy będziemy mogli świętować  – mówi 25-letni obrońca krakowian.

Media piłkarzem półfinału Cracovia – Legia (3:0) okrzyknęły strzelca dwóch bramek Mateusza Wdowiaka, ale to właśnie Helik był równorzędnym, o ile nie większym bohaterem tego spotkania. 25–letni stoper wykonał świetną robotę w obronie, a do tego dał bardzo dużo w ofensywie.

W piątej minucie świetnie w polu karnym przyjął piłkę na klatkę piersiową, zagrał do Mateusza Wdowiaka i było 1:0. Jeszcze przed upływem kwadransa meczu Helik sam trafił do siatki, choć trzeba przyznać, że przypadkowo. Po strzale partnera z obrony Davida Jablonsky’ego bramkarz Legii odbił tak piłkę, że odbiła się od biodra stopera Cracovii i wpadła do bramki.


Do tego Helik był bardzo skuteczny w obronie. To mniej rzuca się w oczy niż strzelane gole, ale jest przecież równie ważne. Tylko trzema zespołom w tym sezonie ligowym udało się pokonać Legię nie tracąc przy tym gola (Wisła Płock, Górnik Zabrze i Piast Gliwice). Teraz w Totolotek Pucharze Polski dołączyła do tego grona Cracovia. A duża w tym zasługa właśnie Helika.

– Widać było, że obaj stoperzy byli nastawieni bardzo ofensywnie. Trener Probierz przy stałych fragmentach słusznie chciał wykorzystać ich wzrost. Trzeba przyznać, że stwarzali spore zagrożenie i często dochodzili do piłek – oceniał Tomasz Łapiński, były stoper reprezentacji Polski, komentator Polsat Sport. – W obronie cała drużyna zagrała bardzo skutecznie. Rzadko pozwalała Legii stwarzać okazje bramkowe. Helik i Jablonsky wychodzili bardzo wysoko do napastników gości. A to właśnie po to, by nie pozwalać im się obrócić, jak dostaną piłkę. Dzięki temu Legia nie była w stanie stworzyć dużo zagrożenia – uważa.

Dla Helika był to dopiero drugi gol w tym sezonie (pierwszy w Pucharze Polski) i pierwsza asysta. A przecież po przyjściu do Cracovii w sezonie 2017/2018 imponował skutecznością, zwłaszcza jak na stopera. Zdobył wtedy osiem goli i miał trzy asysty. Skuteczniejszy od niego był w drużynie tylko Krzysztof Piątek (21 bramek).



– Jeśli jest okazja, to staram się pomagać drużynie w defensywie. W meczu z Legią mieliśmy kilka stałych fragmentów, więc próbowałem wykorzystać warunki fizyczne [191 cm – przyp. red.] – mówi Helik. – W końcówce sezonu złapaliśmy formę i wygraliśmy kilka spotkań z rzędu. Został nam jeszcze finał Pucharu Polski i trzeba zrobić wszystko, by podtrzymać dobrą dyspozycję.

Wychowanek Ruchu Chorzów w krakowskim klubie gra od sezonu 2017/2018. Przez dwa lata był podstawowym stoperem. W bieżących rozgrywkach trener Michał Probierz nie zawsze stawia jednak na 25-letniego obrońcę. Po potknięciu się już na pierwszej przeszkodzie w eliminacjach Ligi Europy Helik trafił na ławkę rezerwowych. Do podstawowego składu wrócił w 11. kolejce. Przeważnie tworzył parę stoperów z Jablonskym i Cracovia mogła pochwalić się np. passą pięciu meczów bez straty gola.

– Wszyscy pracujemy na wynik, a nie poszczególni zawodnicy. Rzeczywiście jednak z Dawidem dobrze mi się współpracuje. Rozumiemy się coraz lepiej i widać to też w wynikach zespołu. Mamy mocną kadrę i właściwie na każdą pozycję trener ma równorzędnego zmiennika. Rywalizacja jest zacięta i to popycha nas do przodu – twierdzi Helik.

W drugiej części sezonu, po sześciu porażkach z rzędu, trener Probierz zaczął szukać zmian i posadził na ławce Helika. W końcówce rozgrywek Polak znów wrócił do składu i miał też duży wkład w awans do finału Pucharu Polski. W rozgrywkach pucharowych wystąpił w czterech z pięciu spotkań – przeciwko Jagiellonii Białystok (4:2), Bytovii (3:2 po dogrywce), GKS Tychy (2:1 po dogrywce) i Legii. Zabrakło go tylko w meczu z Rakowem Częstochowa (awans po rzutach karnych).



Cracovia pierwszy raz w długiej historii klubu (założonego w 1906 roku) zagra w finale Totolotek Pucharu Polski. Wcześniej Helik najdalej dotarł do 1/8 finału, a w Ruchu nigdy nie zagrał w tych rozgrywkach. Teraz będzie miał okazję wystąpić w decydującym spotkaniu.

– Jeśli chodzi o historyczny awans do finału Pucharu Polski, to jeszcze nie ma co świętować. Musimy zrobić jeszcze jeden krok, czyli wygrać w Lublinie, by była pełnia szczęścia – podkreśla Helik.

Andrzej Klemba

Fot. Cyfrasport

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności