Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Mateusz Cholewiak: Morale na pewno urosły
Awans, dobra gra Legii, twój gol. Chyba lepszego powrotu na boiska nie mogłeś sobie wyobrazić?
Chcieliśmy bardzo dobrze wystartować. Trener Vuković uświadomił nas, że ten mecz będzie trochę inny niż zazwyczaj. Wróciliśmy po długiej przerwie, brak kibiców, pusty stadion, mieliśmy jednak skupić się na sobie i swoim celu. Mieliśmy dobrze wejść w spotkanie i to się nam udało. Przeszliśmy dalej, zatem z naszego punktu widzenia restart rozgrywek był udany.
Specyficzna atmosfera wokół spotkania nie przeszkadzała wam, bo byliście na to przygotowani?
Tak. Mimo przerwy, mieliśmy pokazać najlepszą wersję siebie. Realizowaliśmy plan. W skupieniu go wykonywaliśmy punkt po punkcie. Odcięliśmy się od tego, co się dzieje wokół. Naszą uwagę zaprzątał jeden cel – awans do kolejnej rundy. Zdarzyło mi się już grać bez kibiców – to był mecz Śląska z Lechem w rundzie jesiennej tego sezonu. Tak już mam, że mi żadna otoczka nie przeszkadza. Po prostu wyłączam się i skupiam się na meczu.
Pierwszy mecz to zawsze duża niepewność. Wygrana dała wam więcej tej pewności?
Do Poznania jedziemy po trzy punkty. Zamierzamy jak najlepiej rozpocząć granie w lidze po przerwie. Zwycięstwo z Miedzią da nam kopa. Teraz najważniejsza jest regeneracja, a następnie już koncentracja na bardzo ciężkim spotkaniu w Poznaniu, gdzie jesteśmy w stanie wygrać.
Wasza wygrana w zasadzie nie była zagrożona aż do 88. minuty. Potem mogliście się obawiać, że Miedź nie pójdzie za ciosem.
Kontrolowaliśmy spotkanie, mieliśmy sytuacje, aby podwyższyć nasze prowadzenie dużo wcześniej niż na początku drugiej połowy. Czerwona kartka dla Igora Lewczuka wprowadziła trochę nerwowości. Miedź poczuła, że jeszcze może coś zdziałać. My byliśmy jednak pewni swego i w efekcie dowieźliśmy zwycięstwo do końca.
Start najważniejszy. Morale w zespole zatem przed Lechem będą wysokie?
Kluczem jest dobre wejście w... powiedzmy rundę. Długa przerwa swoje robi, my jednak wygraliśmy, morale na pewno urosły.
To był mecz debiutów w Legii. W bramce po raz pierwszy wystąpił Wojciech Muzyk, w pierwszym składzie debiutowałeś ty i Bartosz Slisz.
Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce, bo tak to Wojtek miałby debiut na zero z tyłu. Mnie cieszy gra od początku, ale jeszcze bardziej cieszy wygrana. Trudno powiedzieć, czy wzrosły moje szanse na występ w Poznaniu. Decyzja w tej sprawie dopiero zapadnie. Ja się cieszę z każdej szansy, cieszę się z bramki. Dalej będę ciężko pracował.
Gol strzelony Miedzi do najtrudniejszych nie należał?
To już druga moja bramka w Legii zdobyta w podobnych okolicznościach, czyli w zamieszaniu w polu karnym. Wcześniej z Lechią dostałem odbitą piłkę na 3. metrze i trafiłem na 2:0. Stałem w tym miejscu, gdzie powinienem być. Piłka szuka mnie w polu karnym? Może dlatego, że miałem epizod jako napastnik. W przeszłości grywałem na pozycji numer dziesięć. Wiem jak się ustawić, czuję w którym miejscu spadnie piłka.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski