Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Historyczny mecz szansą na odzyskanie równowagi
Ćwierćfinał Totolotek Pucharu Polski dla obu drużyn ma kolosalne znaczenie. Zarówno GKS Tychy, jak i Cracovia po ostatnich meczach potrzebują zwycięstwa, by złapać oddech i do decydującej fazy sezonu przystąpić z większą wiarą. Ostatnie mecze mogły bowiem mocno zachwiać pewność siebie w obu ekipach. – To na pewno boli, ale nie możemy się załamywać. Szykujemy się na ciężki bój w Tychach. Mamy swoje problemy, musimy sobie z nimi radzić – mówi trener Michał Probierz, którego drużyna przegrała cztery ostatnie mecze.
Rywal „Pasów” wiosnę w pierwszej lidze rozpoczął od remisu z Sandecją Nowy Sącz (2:2) i wysokiej porażki w Głogowie (1:5). – Zagraliśmy słabo. Popełnialiśmy za dużo błędów – krótko podsumowuje sobotnie spotkanie pomocnik tyszan, Sebastian Steblecki.
„Ofiarą” tego ostatniego wyniku został dotychczasowy trener tyszan, Ryszard Tarasiewicz. – Mieliśmy świadomość grzechów, jakie zespół popełniał jesienią. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że naszą siłą jest ofensywa. Mieliśmy natomiast problem z utrzymywaniem przewagi. Tracimy zbyt dużo bramek. Organizacja gry w defensywie wiosną wymagała poprawy. Dwa pierwsze mecze, a zwłaszcza ten w Głogowie, pokazały, że zamiast progresu mamy regres – tłumaczy decyzję o zmianie na stanowisku trenera Leszek Bartnicki.
We wtorkowym spotkaniu tyszan z ławki będzie prowadził Ryszard Komornicki, który w klubie pełni rolę dyrektora sportowego. – Nie ukrywam, że chciałbym pozostać w tej roli. Niczego nie zakładam, ale praca dyrektora sportowego mi lepiej odpowiada. Więcej zadań z młodzieżą, mniej stresu. Wiem, jak wygląda praca trenera i chciałbym, aby do Tychów przyszedł nowy szkoleniowiec i przejął zespół – przyznaje Komornicki, dla którego ostatnie dni nie były spokojne. – Nie przespałem dwóch ostatnich nocy. Trener to dużo większa odpowiedzialność i wyzwanie. Rytm dnia trzeba zmienić, przygotować zajęcia – dodaje były piłkarz Górnika Zabrze, który do tej pory w tyskim klubie odpowiedzialny był głównie za szkolenie trenerów i prace z młodzieżą.
Ewentualny sukces tyszan w meczu pucharowym może jednak spowodować, że... Komornicki wróci na stałe na ławkę trenerską. – Może zwycięstwo we wtorek, plus w kolejnym meczu ligowym, spowoduje, że trenera daleko nie będziemy musieli szukać – snuje plany Bartnicki, który przyznaje, że pierwsze rozmowy z ewentualnymi następcami Tarasiewicza ma już za sobą. – Życzyłbym sobie szkoleniowca, który z GKS Tychy może zbudować swoje nazwisko. Trener, który nie chce zapisać w CV kolejnego klubu, ale chce coś dużego osiągnąć. Wypromować klub i siebie. Trenerzy młodego pokolenia coraz częściej się pokazują – mówi sternik tyszan.
Mecz z Cracovią będzie wyjątkowy dla Sebastiana Stebleckiego. Wychowanek „Pasów” będzie miał okazję po raz drugi zagrać przeciwko „swojemu” klubowi. – Takie jest życie zawodowego piłkarza. Każdemu zawodnikowi, który jest w takiej sytuacji, może przed meczem zabić mocniej serce, ale czasem trzeba rozegrać takie spotkania. Jest to na pewno dodatkowy smaczek, ale wszyscy będziemy się tak samo przygotowywać i będziemy w stu procentach gotowi – mówi 28-letni pomocnik, który uważa, że obie drużyny przed wyjściem na murawę są w podobnym położeniu. – Nie powinniśmy podchodzić tak do sprawy, że my możemy, a Cracovia musi wygrać. Znamy swoją wartość, mamy swoje cele i dobrą drużynę. Przyjeżdża zespół z elity, ale nie może nas to ograniczać, wręcz przeciwnie. Wyzwoli dodatkowe pokłady energii. Jedna wpadka nie może przekreślić tego, co do tej pory zrobiliśmy – mówi Steblecki.
Ryszard Komornicki nie planuje większych zmian w drużynie na mecz pucharowy, mimo wysokiej porażki w lidze. – Jesteśmy skupieni na dobrej organizacji gry w obronie, ale chcemy też zagrać ofensywnie. Było mało czasu, więc na większe zmiany czy rewolucje nie ma co liczyć. Zaangażowanie to pierwszy krok, by móc myśleć o zwycięstwie. Będziemy grać do przodu, jeżeli będzie taka możliwość – mówi Komornicki, który w większości postawi na tych samych zawodników, którzy zaliczyli falstart w lidze. W bramce wystąpi Konrad Jałocha. – Nie widać, by te puszczone bramki w Głogowie jakoś negatywnie wpłynęły na niego – dodaje szkoleniowiec. Na pewno w tyskiej drużynie nie zagra Dario Kristo, który jeszcze w meczu 1/16 finału Totolotek PP przeciwko Radomiakowi Radom, został ukarany czerwoną kartką.
Kilka zmian planowanych jest natomiast w Cracovii. Co prawda nie będzie już takiej rewolucji, jak przed ostatnim meczem ligowym w Zabrzu, ale roszady są konieczne, chociażby z powodów zdrowotnych. We wtorek na pewno nie będą mogli zagrać Ivan Fiolic i Sergiu Hanca. Obydwaj doznali kontuzji w meczu z Górnikiem i musieli przedwcześnie opuścić boisko. Chorwat ma problemy z mięśniem i czeka go kilka tygodni przerwy, natomiast Rumun odczuwa skutki mocnego stłuczenia.
Spotkanie w Tychach będzie świętem dla kibiców obu drużyn, którzy żyją ze sobą w dobrej komitywie. Tyszanie liczą na historyczny sukces, takim będzie półfinał Totolotek Pucharu Polski, ale również Cracovia we wtorek ma szansę powtórzyć najlepszy pucharowy wynik. Do tej pory w tych rozgrywkach „Pasom” udawało się dochodzić jedynie do półfinału.
Rangę spotkania i historyczną szansę doceniono także w tyskim urzędzie miasta. Na to spotkanie przeznaczono 220 tysięcy złotych. – Cieszymy się, że miasto Tychy docenia naszą pracę i ten mecz, jak również to z kim gramy. Miasto zostało oficjalnym partnerem tego spotkania – mówi Bartnicki.
– Tychy żyją sportem, gramy na wysokim szczeblu, bo to w końcu najlepsza ósemka drużyn w Totolotek Pucharze Polski. Ostatnio byłem we Wrocławiu na Związku Miast Polskich, niemal wszyscy prezydenci pytali o nasze wyniki piłkarskie, jak i hokejowe. Sport to najlepsza promocja. Ponad 40 lat czekaliśmy na takie spotkanie – mówi prezydent Tychów, Andrzej Dziuba.
Tadeusz Danisz
Fot: Cyfrasport, 400mm.pl