Aktualności
Rotacje sposobem na zachowanie świeżości. „Takie mecze są do tego idealne”
Trenerzy zespołów występujących w Pucharze Polski, zwłaszcza tych najsilniejszych, często traktują wcześniejsze fazy rozgrywek niczym poligon doświadczalny. Rotacje w składzie, modyfikacje ustawień – to bardzo często spotykane zjawisko. Podobnie było w przypadku Legii Warszawa, która na mecz z Ruchem Zdzieszowice wyszła w nieco eksperymentalnym składzie.
W bramce drużyny z Warszawy stanął Radosław Cierzniak. Praktyka gry w krajowym pucharze rezerwowego golkipera jest bardzo popularna. Najczęściej w tych rozgrywkach o bezpieczeństwo między słupkami dbają bramkarze, którzy na co dzień zajmują miejsce na ławce rezerwowych. Chodzi przede wszystkim o zachowanie meczowego rytmu i podtrzymanie pewności w grze. Treningi nie są w stanie zrekompensować emocji związanych z rywalizacją z innymi zespołami. Cierzniak w tym sezonie wystąpił co prawda w trzech meczach ekstraklasy i trzech w innych rozgrywkach, ale trzeba pamiętać, że było to po części skutkiem drobnego urazu Arkadiusza Malarza.
Trener Legii Romeo Jozak nie krył, że mecz 1/8 finału Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice był świetną okazją do tego, by na boisku pojawili się piłkarze będący na co dzień zmiennikami. – Chciałem przeprowadzić tyle zmian w składzie, na ile było to możliwe. Spotkanie było szansą, by na boisku pojawili się piłkarze, którzy grają mniej, a wszyscy grający bardzo dużo mogli odpocząć – powiedział chorwacki szkoleniowiec mistrza Polski.
W obronie zobaczyliśmy więc Łukasza Brozia, Mateusza Żyrę, Macieja Dąbrowskiego i Łukasza Monetę. Żaden z nich nie wystąpił w poprzednim meczu ligowym, więc zestawienie takiej linii defensywnej było obarczone sporym ryzykiem. Romeo Jozak podkreślił jednak, że nie miało to kompletnie nic wspólnego ze zlekceważeniem III-ligowca. – Wiele osób pytało mnie przed meczem, czy potrzebna jest jakaś specjalna motywacja. Nie było takiej, bo do każdego meczu podchodzimy bardzo poważnie, z dużym szacunkiem do rywala. W takich meczach trzeba być bardzo skoncentrowanym. Jakiekolwiek zlekceważenie rywala mogłoby doprowadzić do poważnych kłopotów, więc nie mogliśmy sobie na to pozwolić – zaznaczył szkoleniowiec Legii.
W wyjściowej jedenastce Legii na mecz z Ruchem znalazło się zresztą tylko dwóch piłkarzy, którzy wyszli na murawę w ligowym starciu z Cracovią. To Krzysztof Mączyński i Cristian Pasquato. Romeo Jozak postanowił dać większą szansę młodym zawodnikom. Oprócz wspomnianego Żyry, na murawie w podstawowym składzie znalazł się też Sebastian Szymański, a z ławki rezerwowych wszedł Miłosz Szczepański. To także był plan trenera na to spotkanie. – To był idealny mecz, by sprawdzić młodych zawodników. Przez wiele lat pracowałem z młodzieżą i wiem, że jeżeli dobrze pracują na treningach, trzeba dawać im szanse. Stąd obecność w wyjściowym składzie Mateusza Żyry i Sebastiana Szymańskiego. Co do Miłosza Szczepańskiego, pewne było, że pojawi się na murawie także on, nie wiedziałem tylko, w jakim wymiarze – zdradził szkoleniowiec drużyny z Łazienkowskiej.
Po meczu Romeo Jozak nie chciał ocenić postawy zmienników. Wiele pytań rodziła zmiana w przerwie Daniela Chimy Chukwu, który nie zachwycał swoją dyspozycją. Szkoleniowiec szybko uciął jednak ten temat. – Nie mówię nigdy publicznie o występach swoich zawodników, zwłaszcza, jeśli miałaby to być opinia negatywna. Wszystko przekazuję po analizie bezpośrednio piłkarzom. Co do Chimy Chukwu, zmiana w przerwie była zaplanowana już przed meczem. Michał Kucharczyk narzekał na początku tygodnia na lekki uraz, stąd decyzja o występie Daniela od pierwszej minuty – zapewnił.
Legia, mimo znacznych roszad w składzie, była murowanym faworytem meczu z Ruchem. I choć po pierwszej połowie prowadziła tylko 1:0 po rzucie karnym, a gospodarze środowej potyczki potrafili czasami przedzierać się w pole karne mistrza Polski, szkoleniowiec nie miał wątpliwości, że ten mecz jego zespół wygra bez większych problemów. – Byłem pewien dzisiejszego zwycięstwa od pierwszego gwizdka sędziego. Uczulałem swoich podopiecznych, że mecze w Pucharze Polski są specyficzne i mogą toczyć się w różnym kierunku, ale pewności siebie nam nie brakowało. Nie jestem oczywiście maksymalnie zadowolony, bo kilka elementów musimy poprawić, ale nie mam też powodu, by szczególnie narzekać. Ruch to dobrze zorganizowana drużyna, mecz z Legią był świętem dla całego regionu. Gratuluję drużynie Andrzeja Polaka awansu do tej fazy rozgrywek – zakończył.
Emil Kopański