Aktualności
Puchar Tysiąca Drużyn, czyli tu nawet o małych jest głośno
Swoistym fenomenem w tym gronie wydaje się Ruch Zdzieszowice. Klub z 13-tysięcznej gminy w województwie opolskim, grający obecnie na czwartym poziomie rozgrywkowym, w Pucharze Polski przypomina o sobie właściwie co pewien czas. W 2012 roku Ruch doszedł aż do ćwierćfinału, po drodze wygrywając z Jagiellonią Białystok 3:1. Rok wcześniej popularne „Zdzichy” miały na rozkładzie między innymi GKS Katowice. – Nam zawsze jakoś w tym Pucharze Polski idzie, staramy się skupiać na rozgrywkach ligowych, ale nie odpuszczamy pucharu, bo to zawsze duża atrakcja dla naszych kibiców – mówią włodarze klubu.
Niemałych atrakcji dostarczyli i w tym sezonie. Drużyna prowadzona jesienią między innymi przez trenera Andrzeja Polaka dotarła do 1/8 finału, wcześniej pokonując wyżej notowane Olimpię Elbląg, Gryf Wejherowo i Górnik Łęczna. Najdramatyczniejszy był mecz z drugoligowcem z Elbląga. Bramkarz Ruchu, Patryk Sochacki, obronił w trakcie tego meczu aż trzy rzuty karne! – Nie miałem zbyt częstych okazji do gry, Puchar Polski to była moja szansa, więc postarałem się ją wykorzystać – mówi młodziutki golkiper Ruchu. Nie znalazł sposobu dopiero na piłkarzy Legii Warszawa, ale trzeba pamiętać, że przygoda Ruchu z Pucharem Polski trwała i tak ponad rok, bo zaczęła się w sierpniu 2016 – jeszcze na szczeblu okręgowym.
Podobną drogę musieli pokonać gracze Sokoła Ostróda, by utkwić w świadomości kibiców w całym kraju. Miasto, które kojarzyło się przede wszystkim z festiwalem disco polo, miało jesienią ubiegłego roku swoje święto, gdy na miejscowy stadion zawitał rewelacyjny beniaminek LOTTO Ekstraklasy, Górnik Zabrze. I dla zabrzan nie był to bynajmniej spacerek. Gospodarze grający w trzeciej lidze w meczu 1/16 Pucharu Polski prowadzili z czternastokrotnym mistrzem Polski do 70. minuty 1:0. Ostatecznie jakość gości wzięła górę, a to, co wystarczyło na Stal Stalową Wolę czy Polonię Warszawa, na ekipę Marcina Brosza było za mało.
Sokół Ostróda swoją pucharową przygodę również rozpoczynał rok wcześniej. „Puchar Tysiąca Drużyn” staje się zresztą powoli… specjalnością drużyny z Ostródy. W pięciu ostatnich latach ten klub trzykrotnie wygrywał rozgrywki na szczeblu wojewódzkim. – Dzięki Pucharowi Polski zrobiło się o nas głośniej. Zrobiliśmy reklamę klubowi i samemu miastu. Na pewno będziemy chcieli ten wynik powtórzyć w przyszłości, ale wiemy też, że nie będzie to takie łatwe – mówi dyrektor klubu, Dawid Oziero.
Kolejną ekipą, która na centralny szczebel przebijała się z okręgowego Pucharu Polski, jest Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Gdy już udało jej się zagościć wśród najlepszych, postanowiła mocno – dosłownie – zaznaczyć swoją obecność w tym gronie. W meczu rundy wstępnej Świt rozgromił na własnym terenie 5:0 późniejszą rewelację jesiennej części rozgrywek pierwszej ligi, Odrę Opole.
Wyżej na szczeblu centralnym Pucharu Polski w tym sezonie wygrali tylko Błękitni Stargard z MKP Szczecinek (7:0). W kolejnym meczu Świt pokonał po rzutach karnych Olimpię Grudziądz, zatrzymał się dopiero na Podbeskidziu Bielsko-Biała. A przypomnijmy, że Świt to obecnie zaledwie trzecioligowy średniak.
Kibicom z całej Polski przypomnieli o sobie również w Tarnobrzegu. Siarka, która przeżywała największe sukcesy w latach 90. ubiegłego wieku, gdy grała w piłkarskiej elicie, w tym sezonie pucharowym potrafiła wyeliminować grający o awans do ekstraklasy GKS Katowice. Tarnobrzeżanie odpadli dopiero w meczu z przedstawicielem najwyższej klasy rozgrywkowej z Niecieczy. Do grona drużyn zapomnianych trudno może zaliczyć Drutex-Bytovię, która gra w I lidze, ale jej tegoroczna pucharowa przygoda również jest godna zapamiętania. Drużyna z północy Polski po dramatycznych bojach z kwitkiem odprawiła Lechię Gdańsk i Pogoń Szczecin, a niemałe kłopoty sprawiła również w 1/4 finału Legii Warszawa.
Tadeusz Danisz