Aktualności
[PUCHAR POLSKI] W Ostródzie chcą przebić disco-polo!
W Ostródzie po wtorkowym losowaniu drabinki Pucharu Polski opinie są podzielone. – Nie jest źle, mogło być lepiej. Celowaliśmy w Legię Warszawa – uśmiecha się Głębocki, po chwili dodając już na spokojnie: – W środę na pewno będziemy śledzić potyczkę w Rybniku. Kogo byśmy bardziej chcieli zobaczyć na naszym stadionie? Z jednej strony może zawitać do nas jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, marketingowo super sprawa, ale rozum podpowiada, że lepiej byłoby gdybyśmy zagrali z ROW-em. Mielibyśmy większe szanse na awans. Ale sprawdzenie się z Górnikiem to też wyjątkowa okazja – nasz rozmówca zdaje sobie sprawę, że każdy wariant będzie dobry. Kibic piłkarski w Ostródzie na takie mecze czeka bowiem latami. Już wiemy, że gospodarze zmierzą się z Górnikiem.
1/16 Pucharu Polski to jak na razie największy sukces w historii Sokoła. Ale pięć lat temu przebudzenie z pucharowego snu zakończyło się brutalnie – porażką z Jagiellonią 1:8. Teraz wszyscy w klubie chcą wykonać krok naprzód. – Nie popadamy w euforię po pierwszych sukcesach. Na pewno jest to fajna przygoda, a przykłady z poprzednich sezonów pokazują, że drużyny z niższych lig mogą zaistnieć w Pucharze Polski. Na pewno marzy nam się podobny scenariusz – mówi przedstawiciel ostatniego klubu z województwa warmińsko-mazurskiego w Pucharze Polski.
„Puchar Tysiąca Drużyn” staje się zresztą powoli… specjalnością Sokoła. W pięciu ostatnich latach ten klub trzykrotnie wygrywał rozgrywki na szczeblu wojewódzkim. W tym sezonie w dwóch pierwszych potyczkach pucharowych w Ostródzie gościli kolejno gracze Polonii Warszawa i Stali Stalowa Wola. Z tymi drugimi gospodarze wygrali po dogrywce 2:1. – Na pewno rywalizacja ze „Stalówką” należała do trudniejszych. Z Polonią to był raczej mecz jednostronny. Rywale też byli w okresie przygotowawczym. A Stal to zarówno wyższa kultura gry, jak i chyba jakościowo lepsi piłkarze. W końcówce meczu ze Stalą były chwile zwątpienia. Rywale w 94 minucie doprowadzili do wyrównania. W końcówce dogrywki również mieli szansę, by doprowadzić do karnych, ale ją zmarnowali – opisuje wcześniejsze pucharowe potyczki nasz rozmówca.
W Ostródzie patrzą coraz bardziej w przyszłość, nie ukrywają swoich ambitnych celów, ale... na razie realia biorą górę. Obecnie większość zawodników ma... dwie prace. – Najpierw jedna, ta zawodowa, a popołudniami na boisku. Odwdzięczamy się profesjonalnymi zajęciami, bo trener Karol Szweda to wielki pasjonat, metody treningowe wyniósł z Niemiec. Inni pod tym kątem mogą nam zazdrościć, podobnie zresztą jak bazy i warunków. Ale zarobki nie są u nas za wysokie. Większość młodych traktuje nasz klub jak trampolinę do wyższej ligi – przyznaje Łukasz Głębocki..
A, że w klubie potrafią pracować z młodymi, pokazują dwa nazwiska. Przede wszystkim Paweł Dawidowicz. To właśnie w Sokole Ostróda stawiał pierwsze kroki młodzieżowy reprezentant Polski, który był już nawet powoływany do drużyny narodowej selekcjonera Adama Nawałki. – Gdy tylko jest w mieście, zawsze nas odwiedza. Bardzo miły i sympatyczny chłopak. Sztandarowy przykład szkolenia w naszym klubie – dodaje. Drugim zawodnikiem, który w Ostródzie wypłynął na szerokie wody, jest Tomasz Nawotka. Trafił do Legii Warszawa, obecnie wypożyczony do Zagłębia Sosnowiec.
W dzisiejszej drużynie może brak zawodników tej miary, co Dawidowicz, ale na pewno ambicji w Ostródzie nie brakuje. – Stawiamy na młodych chłopaków, większość zawodników grających w naszym zespole to nasi zawodnicy. Jedynie trzech piłkarzy jest wypożyczonych do naszego klubu – dyrektor opisuje drużynę, w której większość stanowią chłopcy z roczników 1994-95.
W Ostródzie twardo stąpają po ziemi, skupiają się nie tylko na Pucharze Polski, wszak w trzeciej lidze sezon dopiero się zacznie. Ale wtorkowe losowanie i perspektywa potyczki z bardziej znanymi rywalami może na chwilę zawrócić w głowie. – My jednak musimy też patrzeć na rozgrywki ligowe. Przygotowujemy się do tych meczów. Chcielibyśmy natomiast, by po kolejnym spotkaniu w Pucharze Polski było jeszcze głośniej o naszym klubie. By tacy zawodnicy, jak Krystian Słowicki, Michał Jankowski czy Kamil Zalewski i Arkadiusz Ciach, stali się bardziej znanymi graczami. My już nic nie musimy, tylko możemy – dodaje na koniec Głębocki.
Tadeusz Danisz