Aktualności
[PUCHAR POLSKI] W Głogowie starcie wiary z wyrachowaniem
Warszawskiej Legii wpadki z drużynami z niższej ligi zdarzają się w krajowym pucharze tylko raz na kilka lat, a do tego Chrobry Głogów od pięciu spotkań nie wygrał i nie strzelił nawet gola. Dlatego dla gospodarzy starcia w 1/8 finału Pucharu Polski to będzie przede wszystkim sprawdzian wiary we własne umiejętności. Początek w środę o godz. 20.30, transmisja w Polsacie Sport.
Zaledwie w ciągu pięciu dni Głogów przejdzie ogromną zmianę. W sobotę na ostatnim jesiennym meczu ligowym było zaledwie 280 osób, a Chrobry przegrał z dopiero wychodzącymi ze strefy spadkowej Wigrami Suwałki. Ale już w środę na stadionie przy ulicy Wita Stwosza będzie gwarno, kolorowo i… pełno. Bilety na mecz z obrońcą tytułu i mistrzem kraju rozeszły się błyskawicznie, widzów ma być dziesięć razy tyle, ile w sobotę.
To również dla piłkarzy Grzegorza Nicińskiego pewna nowość i dodatkowa presja. – Nie mogę zarzucić drużynie, że nie chciała. (…) Odpowiadam za porażkę i nie jest mi wesoło. Wierzę jednak w tych chłopaków. Apetyty były większe. Nie jesteśmy drużyną na awans, ale też nie jesteśmy taką, która powinna pałętać się gdzieś na dole – mówił szkoleniowiec Chrobrego po spotkaniu z Wigrami. Co gorsze dla Nicińskiego, zespół przed meczem z tak dobrym rywalem jakby kompletnie zatracił umiejętność strzelania goli – fani na zdobytą bramkę czekają już od 515 minuty gry, ostatni raz trafił Konrad Kaczmarek w starciu Pucharu Polski z Pogonią w Siedlcach (2:1).
A gdzie szukać nadziei? Choćby w osobie Grzegorza Nicińskiego, który dwa lata temu wydatnie przyczynił się do awansu Arki Gdynia do finału Pucharu Polski, choć zespołu na Stadionie Narodowym nie prowadził. Jest również najlepszy strzelec tegorocznej edycji tych rozgrywek, czyli Konrad Kaczmarek. 27-letni napastnik ma pięć trafień, a w całym sezonie tylko o jedną ligową bramkę więcej. Zupełnie jakby skuteczność zostawiał na Puchar.
Więc w Głogowie w środę zmierzy się najgorsza ofensywa pierwszej ligi z drugą najlepszą defensywą Ekstraklasy. Chrobrego i Legię dzieli tylko jeden poziom rozgrywkowy, lecz jeszcze więcej w kontekście formy z ostatniego okresu. Mistrz Polski prezentuje się coraz pewniej, odkąd zespół przejął Ricardo Sa Pinto przegrał tylko dwukrotnie, a ostatni raz jeszcze we wrześniu, w dwunastu kolejnych spotkaniach strzelając przynajmniej jednego gola. Naprawdę, każda kolejna statystyka przemawia jeszcze bardziej zdecydowanie za faworytem, spychając gospodarzy na sam skraj roli outsidera.
A jeśli ktoś potrzebowałby jeszcze poważniejszych argumentów, to ostatni mecz Legii w lidze w zasadzie mówi wszystko. – Pokazaliśmy, jacy jesteśmy mocni – potwierdzał Sa Pinto po zwycięstwie 3:0 z Koroną Kielce. Portugalczyk może również pozwolić sobie na sporą rotację, po ostatnim spotkaniu mówił wręcz, że każdorazowo musi rezygnować z aż dziewięciu zawodników przy wyborze osiemnastoosobowej kadry meczowej. Jednak to, że w Głogowie wystawi głębokie rezerwy jest wątpliwe. Patrząc choćby na składy Legii przeciwko Chojniczance Chojnice (1:0) lub Piastowi Gliwice (1:1, 4:2 w karnych) w poprzednich rundach można zauważyć pełno zawodników doświadczonych i ogranych na najwyższym poziomie.
W takiej sytuacji to będzie prawdziwy test wiary Chrobrego w to, ile może zdziałać w meczu z Legią Warszawa. Z drugiej strony Sa Pinto będzie chciał zadbać, by ostatnie wyniki rywali nie zadecydowały o rozkojarzeniu lub niefrasobliwości. Najlepszy scenariusz dla gości będzie w zasadzie powtórką z Chojnic z pierwszej rundy Pucharu Polski: mocne otwarcie, pierwszy strzelony gol i dalsza kontrola nad boiskowymi wydarzeniami. Ale to, co dla faworyta ma być tylko kolejnym krokiem, dla outsidera może być wielkim skokiem: i do ćwierćfinału, i do historii.
Michał Zachodny