Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Trudny start Ruchu Chorzów. Przełamanie w starciu pucharowym?
W 1/16 finału Pucharu Polski w kilku przypadkach los zetknął drużyny, które ze sobą nie rywalizowały miesiącami lub nawet latami. Tak będzie w przypadku pojedynków w Tychach, Mielcu, a prawdziwymi świętami będą wizyty Legii Warszawa i Górnika Zabrze odpowiednio w Puławach i Ostródzie. Dojdzie jednak też na tym poziomie do meczu, który będzie „powtórką” z rywalizacji ligowej sprzed 96 godzin.
Spotkanie to odbędzie się w Chorzowie. W piątek Ruch przegrał w meczu inaugurującym drugą kolejkę pierwszej ligi z Chrobrym Głogów 0:1. Ale nie tylko z tego powodu w Chorzowie nastroje są dość smutne. Ruch w tabeli zajmuje ostatnie miejsce – tego się można było jeszcze spodziewać, wiedząc, że popularni „Niebiescy” mają do odrobienia karę pięciu minusowych punktów – ale na dodatek w dwóch pierwszych meczach nie zdobyli ani punktu, nie strzelili także gola. Szansą na poprawę humorów ma być Puchar Polski i rewanż na drużynie z Dolnego Śląska. – Nie możemy się doczekać tego meczu. Prezentujemy się w meczach ligowych całkiem nieźle, ale brakuje wykończenia, może większej kreatywności z przodu. Musimy nad tym popracować i liczymy, że już mecz pucharowy pod tym względem wykaże poprawę – mówi kapitan chorzowian Maciej Urbańczyk.
W Chorzowie sytuacja jest daleka od komfortowej, między innymi dlatego, że w pierwszych meczach trener Krzysztof Warzycha może korzystać zaledwie z 16 graczy. W tym gronie jest kilku młodych piłkarzy, którzy jeszcze nie tak dawno rywalizowali na poziomie czwartej ligi, bądź też w gronie juniorów starszych na szczeblu wojewódzkim. – Spisują się coraz lepiej, ale brakuje jeszcze tego czegoś. Musimy być wyrozumiali wobec tych chłopaków, starsi koledzy muszą nadrabiać walecznością na boisku. Czasem taka jest piłka, że walczysz, biegasz, ale wygrywa rywal – mówi były słynny napastnik chorzowian, a obecny trener Ruchu, mając na myśli między innymi Gracjana Komarnickiego i Kacpra Czajkowskiego.
Większe pole manewru trener Ruchu będzie miał po 15 sierpnia, wtedy zostanie odwieszony zakaz transferowy dla „Niebieskich” i kilku nowych graczy, którzy już są w Chorzowie, będzie mogło grać w oficjalnych meczach. Na razie grają jedynie w nieoficjalnych sparingach i łapią formę na czwartą kolejkę. W gronie tym są między innymi Mateusz Hołownia czy też Mateusz Zawał. Obaj gracze trafili do Chorzowa na wypożyczenie z Legii Warszawa. – Ruch ponosi konsekwencje za błędy z wcześniejszego okresu, wiedzieliśmy o tym. Zdawaliśmy sobie sprawę, że do 15 sierpnia nie możemy grać. Trenujemy solidnie, a później będziemy chcieli pomóc Ruchowi – mówią zgodnie.
We wtorek do grona kibiców w trakcie meczu z Chrobrym dołączy jeszcze Miłosz Przybecki. Jeden z bardziej doświadczonych graczy w ekipie Ruchu, który występował w Chorzowie jeszcze w piłkarskiej elicie, doznał kontuzji. 26-letni skrzydłowy ma mocno stłuczony staw skokowy. – A jest to gracz, którego obawialiśmy się najbardziej – mówił już po pierwszym meczu trener Chrobrego, Grzegorz Niciński.
W takiej sytuacji kadrowej Ruch przygotowuje się do meczu 1/16 Pucharu Polski. – Ale nie stoimy na straconej pozycji. Ten mecz jest dla nas nie mniej ważny niż spotkania ligowe – mówił już po piątkowej potyczce Bartosz Nowak. – Nie gramy źle, na boisku wygląda to całkiem, całkiem... potrzebujemy tylko przełamania. Ten mecz pucharowy to może być dla nas takie swoiste odbicie – mówi jeden z najlepszych graczy Ruchu w dwóch pierwszych spotkaniach.
– Każdy mecz to dla tych młodych chłopaków okazja na łapanie doświadczenia, możliwość zgrywania się z kolegami. Więc ten mecz jest ważny, bez względu na to, że za trzy dni Ruch gra kolejne spotkanie o punkty, a pola manewru w obecnej sytuacji nie ma dużego – mówi Mariusz Śrutwa były napastnik Niebieskich, który z Ruchem zdobył między innymi Puchar Polski w 1996 roku.
Chorzowianie zapowiadają, że we wtorek zagrają w najsilniejszym możliwym składzie, zmiany natomiast możliwe są w ekipie gości. Chrobry, który po dwóch meczach ma na koncie cztery punkty, rywalizację przy ulicy Cichej traktuje bardzo poważnie. – Jeżeli jest szansa powalczenia w Pucharze Polski to trzeba z niej korzystać. Ale najpierw trzeba wygrać z Ruchem. Mamy wyrównaną kadrę, w dwóch pierwszych meczach ligowych doszło u nas do kilku przetasowań, teraz też nie wykluczam, że kolejni zawodnicy zagrają – mówi Grzegorz Niciński, który poprzednią pucharową rywalizację wspomina bardzo ciepło. Był przecież współtwórcą końcowego sukcesu Arki Gdynia…
Tadeusz Danisz