Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Thriller w Gdyni, Arka znów na PGE Narodowym!
Do rewanżowego meczu w nieco korzystniejszej sytuacji przystępowali piłkarze z Kielc. Wcześniej wygrali bowiem z Arką 2:1 i mieli jednobramkową zaliczkę, ale z drugiej strony stracony na własnym terenie gol nieco skomplikował ich sytuację, dając więcej pewności podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego. Nic więc dziwnego, że to właśnie gdynianie od pierwszych minut ruszyli do ataków i przejawiali więcej inwencji. Ich akcje długo nie zagrażały jednak poważnie bramce strzeżonej przez Zlatana Alomerovicia. Dość niespodziewanie bardzo groźną sytuację stworzyła… Korona. Kiks popełnił Krzysztof Pilarz, który podał piłkę do Niki Kaczarawy. Gruzin odegrał piłkę do Nabila Aankoura, ale ten – naciskany przez obrońcę – nie był w stanie skierować piłki do pustej właściwie bramki.
W 35. minucie znów okazję stworzyli sobie goście. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę z własnego pola karnego wybijał Damian Zbozień. Ta trafiła pod nogi Mateusza Możdżenia, który huknął w kierunku bramki. Futbolówka zmierzała pod poprzeczkę, ale świetnie sparował ją Krzysztof Pilarz. „Arkowcy” nieco zwolnili tempo, a przewaga Korony stawała się coraz wyraźniejsza. Więcej emocji w pierwszej połowie spotkania już jednak nie było – zakończyła się ona bezbramkowym remisem.
W pierwszych minutach drugiej odsłony potyczki w Gdyni obie ekipy nie zachwycały. Pierwszy moment, w którym serca kibiców zabiły mocniej, miał miejsce w 57. minucie. Na strzał z kilkunastu metrów zdecydował się Adam Marciniak, ale Zlatan Alomerović sparował piłkę poza bramkę. Kolejna okazja przydarzyła się dopiero osiem minut przed końcem. Po rzucie rożnym futbolówka spadła pod nogi Mateusza Szwocha, jednak strzał piłkarza Arki nieznacznie minął bramkę Korony.
Wreszcie nadeszła jednak 85. minuta, o której marzyli wszyscy kibice w Gdyni. Po długim podaniu z głębi pola piłkę głową w pole karne zagrał Damian Zbozień, tam bez przyjęcia zgrał ją Ruben Jurado, a nabiegający Marcus Vinicius pewnym strzałem pokonał Zlatana Alomerovicia. Trybuny na stadionie w Gdyni eksplodowały z radości, ale trzeba było jeszcze obronić ten wynik. Korona ruszyła do odrabiania strat, ale nie wystarczyło jej już czasu. W finale zameldowała się Arka Gdynia, która będzie bronić wywalczonego przed rokiem trofeum. Swojego rywala drużyna Leszka Ojrzyńskiego pozna w środę, gdy Legia Warszawa zagra z Górnikiem Zabrze. W pierwszym meczu pomiędzy tymi ekipami, rozegranym w Zabrzu, padł remis 1:1.
17 kwietnia 2018, Gdynia
Arka Gdynia – Korona Kielce 1:0 (0:0)
Bramka: Marcus Vinicius 85.
Arka: 80. Krzysztof Pilarz – 33. Damian Zbozień, 29, Michał Marcjanik, 28. Frederik Helstrup, 23. Marcin Warcholak (35, 17. Adam Marciniak) – 7. Luka Zarandia (60, 9. Ruben Jurado), 4. Dawid Sołdecki, 14. Michał Nalepa, 10. Mateusz Szwoch – 22. Maciej Jankowski, 16. Enrique Esqueda (55, 8. Marcus Vinicius).
Korona: 33. Zlatan Alomerović – 26. Bartosz Rymaniak, 44. Akos Kecskes, 32. Radek Dejmek, 19. Ken Kallaste – 10. Nabil Aankour, 5. Adnan Kovacević, 6. Goran Cvijanović (41, 22. Ivan Jukić), 8. Mateusz Możdżeń, 11. Michal Gardawski (81, 31. Zlatko Janjić) – 9. Nika Kaczarawa.
Żółte kartki: Nalepa, Marcjanik – Aankour, Kovacević, Kaczarawa, Gardawski, Rymaniak.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).