Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Pogromcy faworytów znów na drodze ekstraklasy
W poprzednich dwóch edycjach Pucharu Polski Bytovia Bytów wyeliminowała cztery drużyny z ekstraklasy. I w drugiej rundzie obecnej edycji rozgrywek ma szansę poprawić bilans z faworytami, bo zmierzy się ze Śląskiem Wrocław, którego dwa lata temu ograła 3:0. – Śląsk ma w pamięci tamten wynik i na pewno nas nie zlekceważy. Nasza pucharowa historia może wpłynąć mobilizująco na kolejne starcie przeciwko ekstraklasie – mówi trener Bytovii Adrian Stawski. Pierwszy gwiazdek sędziego w Bytowie w środę o godzinie 15:00.
– Z ekstraklasą gramy i liczę, że wygramy – to zdanie, od którego rozpoczął rozmowę z nami Adrian Stawski, wcale nie brzmi irracjonalnie, nawet biorąc pod uwagę ostatnie wyniki Śląska Wrocław osiągane w spotkaniach na obcym terenie. Bytovia przecież wie jak grać i eliminować zespoły z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. W sezonie 2016/17 „Czarne Wilki” pokonały 1:0 Zagłębie Lubin w 1/16 finału Pucharu Polski. Następny mecz z przeciwnikiem ekstraklasowym, a było to starcie ze Śląskiem, też rozstrzygnęli na swoją korzyść. Zatrzymali się dopiero na Legii Warszawa. Rok później pierwszoligowiec z Bytowa również był postrachem ekip z elity, o czym przekonały się Lechia Gdańsk (porażka biało-zielonych 0:1) oraz Pogoń Szczecin (0:0 i 5:4 2 rzutach karnych). – Wychodzi na to, że mamy już całkiem spore doświadczenie w Pucharze Polski – śmieje się Stawski. – Dwa razy z rzędu dotarliśmy do ćwierćfinału. Ostatnio przegraliśmy dwumecz z Legią, która akurat przezwyciężyła kryzys w lidze i zaczęła punktować. U siebie popełniliśmy kilka błędów, co przesądziło o naszej porażce 1:3. W rewanżu do przerwy prowadziliśmy 1:0. Mieliśmy sytuacje na podwyższenie wyniku, niestety w drugiej połowie Legia mocniej ruszyła, ostatecznie wygrała 4:2. Jeśli chcemy więc cokolwiek zrobić Śląskowi, to musimy się wystrzegać się prostych pomyłek – analizuje szkoleniowiec Bytovii.
Przewaga psychologiczna
Jak widać, „Czarne Wilki” zostały zatrzymane przez faworyta dopiero wtedy, kiedy trzeba było rozgrywać dwumecz. Dwa lata temu, gdy o wszystkim decydował jeden mecz, rywalizowali ze Śląskiem w 1/8, brutalnie obnażając jego słabości. Końcowy wynik brzmiał 3:0 dla pierwszoligowca. – Rezultat sprzed dwóch lat potwierdza starą zasadę, że puchary rządzą się swoimi prawami, co niejednokrotnie już w historii udowodniliśmy. Motywacja zawodników klubów z niższej ligi przeciwko tym z wyższej półki zawsze jest większa aniżeli rywala – przyznaje Stawski.
Ale poziom zaangażowania i koncentracji zawodników Śląska wcale nie musi być niski, w końcu ten zespół sam boleśnie się przekonał, jak to jest dostać lekcję od niżej notowanego przeciwnika. – Na pewno nasza pucharowa historia w jakiś sposób wpływa na morale drużyny. Mamy młodych, ambitnych piłkarzy. Ambicji na pewno nam nie zabraknie. Niektórzy gracze pamiętają te mecze z ekstraklasą. Zobaczymy jednak jaka będzie reakcja na Śląsk tych mniej doświadczonych zawodników. Nie ma mowy o strachu. Takiej opcji nawet nie biorę pod uwagę. Przyjeżdża rywal wyżej notowany, a my na jego tle chcemy pokazać się z jak najlepszej strony – zaznacza szkoleniowiec bytowian.
Rezerwy w głowie
Trzeba też mieć na uwadze to, że wrocławianie w ostatnich tygodniach bardzo dobrze grają na wyjazdach. 4:0 pokonali Jagiellonię Białystok, 5:0 rozbili Miedź Legnica. – Ich wyniki w delegacji mogą robić wrażenie. W poniedziałek w Szkole Trenerów PZPN rozmawiałem z Grzegorzem Mokrym, asystentem trenera Dominika Nowaka w Miedzi. Dyskutowaliśmy o piątkowym starciu, zastanawialiśmy się jak to możliwe, że przegrali 0:5. Śląsk wypunktował gospodarzy. Ale mamy również drugi obraz Śląska przeciwko Arce Gdynia. Arka zasłużenie wygrała we Wrocławiu. Śląsk pokazuje więc różne oblicza – stwierdza Stawski.
W poprzedniej rundzie rywal Bytovii 3:0 pokonał Olimpię w Elblągu. – Musimy się skupić na swoich atutach. Podejrzewam, że nas nie zlekceważą, w końcu to już 1/16 finału. A przecież mają w pamięci tę porażkę 0:3 i podejrzewam, że wyjdą składem ekstraklasowym. Dlatego z naszej strony koncentracja, pełne skupienie, tylko wtedy będziemy mogli wygrać. Przed meczem z Elaną Toruń, z którą rywalizowaliśmy na wstępnym etapie pucharu, przestrzegałem swoich piłkarzy, aby w żadnym stopniu nie podeszli do rywala lekceważąco. Elana w II lidze gra ciekawą piłkę. I podobnie jest w przypadku Śląską, który jest o dwie klasy wyżej od Elany i musimy zagrać też dwa razy lepiej. Wystarczy, że wspomnę Marcina Robaka. Tacy zawodnicy potrafią wygrywać pojedynki jeden na jeden, wykorzystać najmniejszy błąd – argumentuje trener Bytovii.
Piotr Wiśniewski