Aktualności
[PUCHAR POLSKI] „Paznokcie, fryzjer... i mecz z Legią. Bydymy grać bala do przodu”
Dziennikarze często dzwonią przed meczem z Legią?
Tak, ale to chyba normalne przed wizytą mistrza Polski.
O co najczęściej pytają?
O to, jak podejdziemy do meczu, o taktykę i o atmosferę w zespole.
I jak Ruch zagra w tym spotkaniu?
Na taki mecz nie trzeba nikogo mobilizować. To proste i łatwe spotkanie. My chcemy się pokazać, a Legia musi wygrać. Wszelkie kwestie mobilizacji zawodników więc nam odpadają. W zespole zbyt wielu możliwości manewrów co prawda nie będzie, bo nie zagra dwóch podstawowych obrońców. Konrad Kostrzycki pauzuje za kartki, a Daniel Nowak jest kontuzjowany. Ale tak po śląsku godając – „bydymy grać bala do przodu”. Nie będziemy przeszkadzać Legii za bardzo, ale chcemy wygrać 2:0. Tak, by po czwartkowym meczu wszyscy mówili: jak Ruch Zdzieszowice gra prostą piłkę...
Widać, że humory przed meczem dopisują. Sami zawodnicy również cieszą się na starcie z Legią czy raczej obawiają się tego spotkania?
Wiadomo, kto jest faworytem. Ale ekscytacja przed tym meczem rośnie, zawodnicy już myślą o tym pojedynku. Można przed spotkaniem tysiąc rzeczy przerobić i chcieć wdrożyć w życie, ale też trzeba wiedzieć, jaki rywal przyjeżdża.
FOT: www.400mm.pl
Trener z jednej strony żartuje, z drugiej jednak twardo stąpa po ziemi.
Z dystansem podchodzę do tego spotkania. Wiadomo, że dla każdego to bardzo fajna przygoda i obojętnie kogo Legia nie wystawi, to będzie to ogromna siła. Będzie ciężko, ale póki spotkanie się nie rozpocznie, to szanse są 50/50. Iskierką i nadzieją dla nas był niedawny mecz ligowy z rezerwami Zagłębia Lubin. U rywali grał skład niemal ekstraklasowy. Zagraliśmy to spotkanie solidnie i dobrze się zaprezentowaliśmy (mecz zakończył się wynikiem 1:1 – przyp. red.). Teraz troszkę skład się posypał, bo wypadnięcie dwóch zawodników z kluczowej formacji obronnej to dla nas ogromne osłabienie, ale powinniśmy wyjść z twarzą.
Dla zawodników Ruchu, zwłaszcza tych młodszych, takie spotkanie to jednak ogromna szansa na pokazanie swoich umiejętności szerszej publiczności.
Dokładnie. W lidze Ruch zaliczył falstart, więc w ostatnim czasie skupialiśmy się, by nadrobić stracone punkty. Teraz nadchodzi okazja dla zawodników by zaprezentować się z jak najlepszej strony w Pucharze Polski. Wszystko przed nimi. Każdy ma szanse, niech spełniają swoje ambicje i marzenia. Może ktoś z nich zagra za kilka lat w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bo kilku ma umiejętności ku temu, jeżeli się nie przestraszą, to w czwartek będą w stanie to pokazać.
Gdyby szukać pozytywów przed tym meczem, to zapewne jest to fakt, że trenerowi – jak i też Ruchowi Zdzieszowice – w Pucharze Polski wiedzie się całkiem nieźle.
Zgadza się. W 2012 roku doszliśmy z Ruchem Zdzieszowice do ćwierćfinału, po drodze wygrywając u siebie z Jagiellonią Białystok 3:1, która w składzie miała między innymi Tomka Kupisza. W ćwierćfinale trafiliśmy na silny wówczas Ruch Chorzów. Do 75. minuty prowadziliśmy 1:0, ale jak Niebiescy w końcówce „depnęli”, to przegraliśmy 1:4. W ekipie Waldka Fornalika grali wtedy między innymi Andrzej Niedzielan i Arek Piech. Mocna paka. W rewanżu przegraliśmy 1:2, ale zebraliśmy bardzo pochlebne opinie za tamten sezon. Rok wcześniej też przegraliśmy z Ruchem Chorzów, ale wcześniej pokonaliśmy GKS Katowice. Ja natomiast jako trener Skalnika Gracze trzynaście lat temu wyeliminowałem wicelidera ekstraklasy, Cracovię Wojciecha Stawowego.
Z pewnością dla Was minusem jest natomiast fakt, że nie gracie w Zdzieszowicach, tylko w Opolu.
Na pewno w naszym „garnuszku” zawodnicy Ruchu czuliby się dużo lepiej, grając przed swoimi kolegami czy rodzinami. Dla nas mecz w Opolu to jednak będzie wyjazd. Nie wiem, czy nawet Legia nie będzie czuła się tam lepiej. A w Zdzieszowicach gracze z Warszawy pewnie by się mocno zdziwili, gdyby zobaczyli, że obok stadionu jeżdżą samochody. A te nasze szatnie? Gdyby mistrzowie Polski mieli się w nich przebierać, to nie wiem, czy nie doznaliby szoku. Bo gdzie tam miejsce dla masera, gdzie kawka, ciasteczko i winogrona?
Trener w Opolu będzie mógł chyba liczyć na szczególne wsparcie.
Tak, jestem w tym mieście nauczycielem W-F. Uczniowie żartując sobie od kilku dni pokazują mi „elki”. Odpowiadam, poczekajcie do klasyfikacji do półrocza, wtedy inaczej pogadamy.
W samym mieście, regionie czuć atmosferę piłkarskiego święta?
Tak, da się zauważyć, że Opolszczyzna żyje tym meczem. Grałem w tutejszych klubach, kilka też trenowałem, to teraz odczuwam na własnej skórze, że jest zainteresowanie. Koledzy z wcześniejszych klubów kibicują, dzwonią, pytają o bilety na spotkanie. Oczywiście, ci z którymi dobrze żyje. Ci pozostali, to na pewno kibicują Legii.
Ostatnie godziny przed wizytą Legii. Wyciszenie czy szukanie sposobu na rywala?
Pediciure, fryzjer, paznokcie. Trzeba na przyjazd mistrza Polski jakoś wyglądać.
Rozmawiał Tadeusz Danisz