Aktualności

[PUCHAR POLSKI] Patryk Klimala: Moje przeczucie sprawdziło się

Aktualności05.12.2018 

W meczu Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok, zakończonym zwycięstwem gości 2:0, jedną z bramek zdobył Patryk Klimala. 20-letni napastnik wicemistrzów Polski pierwszy raz w tym sezonie wpisał się na listę strzelców, jednak po premierowym trafieniu wcale nie okazywał wielkiej radości. Dlaczego?

Udało ci się zdobyć pierwszą bramkę w tym sezonie i to jeszcze w tak ważnym spotkaniu. Jak znosiłeś upływające minuty bez gola?

Frustracja rosła. W Gdyni ryzykowałem brzydką grą, żeby tylko się przełamać. Chwilę po naszej pierwszej bramce mogłem podwyższyć wynik, ale przegrałem pojedynek z bramkarzem Arki. Podświadomie czułem jednak, że będę miał kolejną okazję. Przeczucie się sprawdziło. Piłka spadła mi z nieba, skończyłem akcję tak, jak powinienem.

A powinieneś kończyć mecz z dubletem. Satysfakcja byłaby podwójna?

Nie wiem co o tej sytuacji z Krzepiszem sądzi trener Mamrot, ale uważam, że do momentu pojedynku z nim zachowałem się bardzo dobrze. Kątem oka widziałem, że Krzepisz idzie w prawą stronę i uznałem, że będzie najlepiej jak uderzę właśnie w tę stronę. Niestety, moja głupota. Wyciągnę wnioski, następnym razem taką sytuację zamienię już na gola.

Zapytaliśmy trenera Mamrota o twoje przełamanie. Wyglądał na szczęśliwego, powiedział też, jedną ważną rzecz, chodzi o te słowa: „Mam nadzieję, że pozwoli mu to przebić się do składu”.

Niejednokrotnie rozmawiałem z trenerem o moich sytuacjach, choćby o tej feralnej w meczu z Pogonią Szczecin. Przypomnę, że uderzyłem tak, że piłka wypadła niemal za linię autu. Nigdy w życiu nie zachowam się podobnie. Pracowałem indywidualnie nad sobą. Poprawiałem złe nawyki w grze, wiedziałem, że to kwestia czasu jak strzelę w końcu gola. Ten czas nastąpił w Gdyni. Szczęście pod bramką znów wróciło.

Szczęście to dobre słowo? Może po prostu chodziło o odzyskanie skuteczności, którą imponowałeś w poprzednim sezonie – w barwach Wigier Suwałki strzeliłeś przecież 13 goli?

W Jagiellonii mi nie szło, ale muszę przyznać, że w ataku mamy największą rywalizację spośród wszystkich drużyn ekstraklasy. Do gry jest czterech napastników. A ja z tej czwórki jestem najmniej doświadczony. Robię co mogę, walczę, raz daję dobre zmiany, raz nie, staram się, na ile to możliwe, chcę udowadniać trenerowi, że zasługuję na więcej minut. Mam nadzieję, że trener uważa podobnie.

Po bramce nie cieszyłeś się za bardzo. Skąd tak stłumiona radość?

Zaczynało brakować mi już pary. Trudy spotkania dały się we znaki. Dużo biegałem, dlatego nie miałem już sił cieszyć się z bramki.

Jagiellonia nie zagrała wielkiego spotkania, była za to skuteczna. Cel uświęca środki?

Już po rozgrzewce zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie spektakularny mecz w naszym wykonaniu. Nikt nie liczył na finezję. Mieliśmy świadomość, że trzeba będzie skupić się na prostych rozwiązaniach. Wpływ na to miały warunki.

Także te, które postawiła wam Arka?

Tak. Arka to jest bardzo dobry zespół, w obronie grają wąsko, ciężko się przez to przedostać w ich pole karne. To jedna z lepiej broniących drużyn w ekstraklasie.

Jesteście w ćwierćfinale, zatem droga do finału coraz krótsza.

Teraz to koncentrujemy się na najbliższym meczu ligowym, czyli Wiśle Kraków. To obecnie nasz cel. Czekamy na piątkowe losowanie, kolejna runda dopiero w przyszłym roku. Do tego czasu chłodna głowa, przynajmniej w nowy rok wejdziemy jako ćwierćfinalista Pucharu Polski.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności