Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Obietnica innej, „przyjemniejszej” Legii
- Nie powiem, że rywalizacja w tym dwumeczu już się skończyła, ale jesteśmy krok bliżej półfinału. Taki był plan, by zamknąć dziś jakąkolwiek dyskusję w temacie tej rundy – przyznał Romeo Jozak, szkoleniowiec Legii po zwycięstwie 3:1 nad Drutex Bytovią w Bytowie. Rewanż w Warszawie powinien być dla mistrzów Polski formalnością.
Z obydwu drużyn pomeczowy przekaz był identyczny. – Bardzo pomogła nam szybko strzelona bramka, a rywali wyprowadziła z równowagi – powiedział Romeo Jozak. – Jeśli traci się gola tak szybko, to trzeba mieć masę szczęścia, by osiągnąć korzystny wynik – dodał Rafał Wójcik, asystent trenera Drutex Bytovii.
A jednak bardziej zaskakujące dla sztabu szkoleniowego drużyny z Bytowa było to, co wydarzyło się po golu Armando Sadiku z drugiej minuty – Legia nie poszła za ciosem. – Nie rzucili się na nas – wskazał Wójcik. – Ale nawet, gdy to my mieliśmy posiadanie, oni kontrolowali grę. Można to robić również w defensywie i Legii wychodziło to bardzo dobrze. A ich przejście z obrony kontrolowanej do szybkiego ataku jest świetne. Zwracaliśmy uwagę zawodnikom na tego typu sytuacje, lecz brakowało nam umiejętności na poziomie rywali. Oni ze swoich korzystali.
Słowa Wójcika potwierdzają statystyki. W całym meczu Legia wymieniła tylko 80 podań więcej od przeciwnika, który w polskiej drabince ligowej jest poziom niżej, 25 pozycji patrząc po tabelach Ekstraklasy i jej zaplecza. Dodatkowo, mistrzom Polski naliczono tylko siedem strzałów (sześć było celnych), gdy Drutex Bytovia miała ich dwukrotnie więcej.
Romeo Jozak nie ukrywał, że taki styl to część jego krótkoterminowego planu na Legię. – To poważna sprawa. Liczby nie mówią wszystkiego, ale z Jagiellonią mieliśmy 60-procentowe posiadanie piłki i przegraliśmy. Gra wyglądała dobrze, wymienialiśmy dużo podań, jednak do Warszawy wracaliśmy smutni. Nie chcemy tego – powiedział Chorwat.
I tłumaczył: - Planem nie jest oddawanie piłki, ale wygrywanie spotkań. Przychodząc do Legii mieliśmy plan krótkoterminowy i długoterminowy. Ten pierwszy opiera się na zbudowaniu stabilizacji i jesteśmy coraz bliżej osiągnięcia tego. A drugi etap będzie polegał na stabilizacji gry w przyjemnym dla oka stylu gry. To nie zdarzy się z dnia na dzień, musimy nad tym popracować.
- Zmiana taktyki będzie możliwa dopiero w momencie, gdy wszyscy piłkarze będą na odpowiednim poziomie, by wykonywać założenia. Na razie stabilizacja ma się opierać na wygrywaniu, a to czy mamy 43-, 53- czy 63-procentowe posiadanie nie ma żadnego znaczenia – zaznaczył.
Zwycięstwo w Bytowie było trzecią kolejną wygraną Legii. Ostatni raz taką serię zespół miał w maju. - Musimy być mądrzy, by nie zrujnować czegoś, co jest ważne i to tylko po to, by osiągnąć coś mniej istotnego. Na razie liczą się zwycięstwa – podkreślił Jozak.
Jednak w Bytowie można było dostrzec, że w ten długoterminowy plan może wpisać się Cristian Pasquato. Choć Jozak w pomeczowym komentarzu unikał wyróżnienia 28-letniego Włocha, to w trakcie spotkania często na rozgrywającego pokrzykiwał, ustawiał go i polecał innym zawodnikom, by swoje podania kierowali właśnie do niego. Zwłaszcza w pierwszej połowie piłkarze Drutex Bytovii nie radzili sobie z ruchliwością i techniką Pasquato, czego przykładem drugi gol dla Legii, gdy ten uciekł ze swojej strefy, zgubił obrońców i pewnie wykończył akcję.
Jak zaznaczył Jozak, to może być dla Legii zawodnik na kolejne miesiące. - Mamy napięty terminarz, jesteśmy po wyjeździe do Krakowa, teraz Bytów, a w niedzielę gramy z Arką. Dlatego mogę pogratulować drużynie odpowiedzialności, grania na poziomie jakiego od piłkarzy oczekuję – dodał szkoleniowiec Legii. Zwycięstwo było najważniejsze, podobnie będzie w rewanżu w Warszawie za miesiąc. A o innej, ładniejszej dla oka Legii kibice mogą myśleć w kontekście rundy wiosennej i półfinału Pucharu Polski.
Michał Zachodny