Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Niespodzianki nie było. Legia Warszawa w ćwierćfinale
Dla Ruchu Zdzieszowice spotkanie 1/8 finału Pucharu Polski z urzędującym mistrzem Polski – Legią Warszawa – określane było jako „mecz wszechczasów”. Nawet mimo faktu, że starcie rozgrywane było w Opolu, klub rozprowadził wszystkie dostępne bilety. Wszyscy sympatycy „Zdzichów” jechali na stadion przy ul. Oleskiej z nadzieją, że III-ligowiec będzie w stanie sprawić niespodziankę i pogrążyć Legię w pucharowej rywalizacji.
Trener drużyny z Warszawy Romeo Jozak postawił na nieco rezerwowy skład. Stąd obecność w podstawowej jedenastce zawodników, którzy do tej pory nie grali zbyt wiele – Radosława Cierzniaka, Mateusza Żyry, Łukasza Monety czy Daniela Chimy Chukwu. Spotkanie było okazją, by pokazać się z dobrej strony nowemu szkoleniowcowi, stąd ataki sunące od pierwszych minut na bramkę Ruchu. Już w 3. minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Jarosław Niezgoda. Młodzieżowy reprezentant Polski sprytnie urwał się obrońcom ze Zdzieszowic, ale z jego strzałem poradził sobie strzegący bramki III-ligowca Patryk Sochacki. Gospodarze nie zamierzali jednak ograniczać się jedynie do wybijania piłek i desperackiej obrony. Piłkarze ze Zdzieszowic potrafili przytrzymać piłkę, spokojnie ją rozegrać. W 18. minucie było już jednak 1:0 dla Legii. W pole karne wpadł Niezgoda, który został faulowany. Pewnym egzekutorem okazał się Łukasz Broź i faworyt objął prowadzenie. Po kilkunastu minutach mogło być już 2:0, ponownie po stałym fragmencie gry. Tym razem tuż przed polem karnym powalony na ziemię został Sebastian Szymański. Młody piłkarz Legii sam podszedł do rzutu wolnego i pomylił się o centymetry – futbolówka zatrzymała się na poprzeczce bramki Ruchu.
90' | Meldujemy się w ćwierćfinale @PZPNPuchar, gdzie w dwumeczu zagramy z Drutex-Bytovią! #RZDLEG pic.twitter.com/c0dAGeeZN0
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 21 września 2017
Na przerwę Legia schodziła więc z jednobramkowym prowadzeniem. Trener Legii Romeo Jozak zdecydował się w niej na jedną zmianę – miejsce bardzo słabo dysponowanego Daniela Chimy Chukwu zajął Michał Kucharczyk. Nie wniosło to jednak zbyt wiele ożywienia w grę Legii. Piłkarze ze stolicy co prawda kontrolowali przebieg gry i stwarzali sytuacje, ale trudno nazwać je stuprocentowymi. Kibice klubu z Warszawy w meczu z III-ligowym Ruchem z pewnością oczekiwali po swoich ulubieńcach czegoś więcej, niż tylko prowadzenie po rzucie karnym. Ich serca zapewne mocniej zabiły po kolejnej próbie Szymańskiego z rzutu wolnego, ale z jego uderzeniem poradził sobie Sochacki. Wkrótce jednak legioniści dołożyli drugiego gola. Z prawej strony boiska piłkę w pole karne dośrodkował Szymański, a wprowadzony chwilę wcześniej na murawę Armando Sadiku pewnie umieścił ją w siatce. Na kwadrans przed końcem było już 3:0, a na liście strzelców po podaniu Michała Kucharczyka zameldował się asystujący przy poprzednim trafieniu młody zawodnik „Wojskowych”. Piłkarze ze Zdzieszowic stracili wszelką nadzieję, a Legia postanowiła ich dobić. Po rzucie rożnym w polu karnym odnalazł się Maciej Dąbrowski i strzałem głową ustalił wynik spotkania na 4:0 dla warszawian.
Niespodzianki w Zdzieszowicach zatem nie było. W ćwierćfinale Pucharu Polski Legia Warszawa zmierzy się z Drutex-Bytovią Bytów.
21 września 2017, Opole
Ruch Zdzieszowice – Legia Warszawa 0:4 (0:1)
Bramki: Łukasz Broź 18 k, Armando Sadiku 64, Sebastian Szymański 75, Maciej Dąbrowski 82.
Ruch: 12. Patryk Sochacki – 7. Sebastian Polak, 15. Michał Bachor, 2. Sebastian Weremko, 3. Dawid Kiliński – 20. Jarosław Wieczorek (64, 17. Bartosz Zychowicz), 8. Karol Wanat (76, 16. Dawid Rudnik), 6. Jakub Czajkowski, 21. Dawid Zapotoczny (56, 14. Mateusz Pałach) – 9. Denis Sotor, 11. Dawid Czapliński.
Legia: 33. Radosław Cierzniak – 28. Łukasz Broź, 5. Maciej Dąbrowski, 23. Mateusz Żyro, 13. Łukasz Moneta – 53. Sebastian Szymański, 15. Michał Kopczyński (73, 70. Miłosz Szczepański), 31. Krzysztof Mączyński, 8. Cristian Pasquato, 27. Daniel Chima Chukwu (46, 18. Michał Kucharczyk) – 11. Jarosław Niezgoda (60, 99. Armando Sadiku).
Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Kąty Wrocławskie).