Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Michał Nalepa: Marzyliśmy o powtórce sprzed roku i udało się
Gratulacje! 2 maja bronić będziecie Pucharu Polski.
Jak widać, historia w przypadku Arki lubi się powtarzać. Wracamy na PGE Narodowy! Feta trwa, bo jest się z czego cieszyć. Drugi raz z rzędu jesteśmy w finale. Możemy ponownie zagrać w europejskich pucharach. My, kibice, ludzie związani z Arką, wszyscy marzyliśmy o takiej powtórce. Kto był w Warszawie ten wie, jakie to uczucie wystąpić na Narodowym. Gra na tym stadionie to nie jest codzienność, to wyjątkowa sprawa. Warszawa da się lubić. Ze stolicą mamy same pozytywne wspomnienia.
Dwie porażki z rzędu w lidze, sukces w pucharach. Chyba już sami przyzwyczailiście się, że są dwie różne Arki w dwóch różnych rozgrywkach?
W pucharze pokazujemy inną twarz. Ktoś może powiedzieć, że staliśmy się specjalistą od pucharów, bo w nich wychodzi nam wszystko i przechodzimy kolejne rundy. Piłka jest okrutna – raz coś daje, innym razem zabiera. Arkę tym razem obdarowała szczęściem.
Zaskoczyła was czymś Korona, czy spodziewaliście się takiego meczu?
W piłce niczego nie możesz przewidzieć. Wiedzieliśmy mniej więcej jak Korona będzie chciała grać to znaczy, że zagra defensywnie, ustawi się w pięciu obrońców. No i czuliśmy, że nie będzie to łatwy mecz. Koniec końców jesteśmy lepsi o tą jedną bramkę. Wyszarpaliśmy zwycięstwo, widocznie na nie zasłużyliśmy.
Co trener powiedział wam w szatni? Na drugą połowę wyszła odmieniona Arka.
Uważam, że obie połowy zagraliśmy na podobnym poziomie. Po przerwie Korona siadła fizycznie. My też nie mieliśmy tego komfortu bo przez cały mecz musieliśmy gonić, biegać z piłką, zapierdzielać.
Kolejny raz w Pucharze Polski udaje się Arce odrobić straty z pierwszego spotkania. Pamiętasz wcześniejszy taki przypadek?
Drutex-Bytovia Bytów w ćwierćfinale poprzedniej edycji pucharu. Tyle, że wtedy bramkę zdobyliśmy jeszcze później. Sytuacja więc się powtórzyła. To tylko świadczy o tym, że puchary Arce sprzyjają, a dramaturgia jest wpisana w historię tego zespołu.
Okazjonalne koszulki z napisem: „Finał jest nasz” czyim były pomysłem?
Nawet nie wiem. Dostałem ją po meczu i założyłem na siebie. Najwidoczniej w klubie mocno w nas wierzyli. Dobrze, że nie trzeba tej koszulki wyrzucać, bo jest aktualna.
Gdy graliście w poprzednim finale, mówiliście o realizacji marzeń. To czym będzie dla was kolejny, decydujący mecz krajowego pucharu?
Następnym marzeniem. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak jak nasi kibice byli najedzeni i zachwyceni zwycięstwem przed rokiem, tak teraz pragną kolejnego triumfu. Chłodne głowy i koncentracja to podstawy do zwycięstwa w finale.