Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Lider ekstraklasy w gościnie u swojego wychowanka
Dla Marcina Kaczmarka, trenera Termaliki Nieciecza, mecz z Lechią Gdańsk w 1/8 finału Pucharu Polski to spotkanie sentymentalne, bo przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem. – My możemy, Lechia musi i to jest największa różnica między nami, a nimi. Termalica nie ma nic do stracenia. Zamierzamy wysoko zawiesić poprzeczkę faworytowi – mówi szkoleniowiec „Słoników” w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Musiał pan zareagować emocjonalnie, gdy okazało się, że los przydzielił Termalice w 1/8 finału Pucharu Polski akurat Lechię Gdańsk. Z drugiej strony, rozum podpowiada, że gorzej być nie mogło, przecież zmierzycie się z najlepszą aktualnie drużyną w Polsce.
Wymiar sportowy i klasa naszego rywala to jedno, a emocje osobna kwestia. Nigdy nie ukrywałem szczególnego związku z Lechią, której jestem wychowankiem i która zajmuje ważne miejsce w moim życiu. Spędziłem w niej wiele lat – najpierw jako piłkarz, a potem trener. Trochę już pracuję w obecnym zawodzie, miałem okazję zmierzyć się z nią, będąc szkoleniowcem Wisły Płock. U siebie, w ekstraklasowym debiucie, wygraliśmy 2:1, w rewanżu przegraliśmy 1:2. Teraz jest inna sytuacja, bo poprowadzę pierwszoligowca przeciwko liderowi ekstraklasy. Lechia na tego lidera w pełni zasłużyła, każdy zresztą to podkreśla. Dla nas będzie to miłe podsumowanie bardzo trudnej rundy.
Ale to, co najgorsze, Termalica ma już za sobą?
Przejmowałem Termalikę, gdy byliśmy na dnie tabeli. Udało się jednak zażegnać kryzys i dziś jesteśmy na fali wznoszącej, otwiera się szansa, aby pozytywnym akcentem zakończyć rok. Czeka nas czwarty mecz w ciągu dwóch tygodni, co jest tym istotniejsze, że musimy zregenerować zawodników na tyle, na ile to możliwe na tę chwilę. Mam nadzieję, że zaprezentujemy się z bardzo dobrej strony. W poprzedniej rundzie pokonaliśmy Cracovię, też zespół z ekstraklasy. Chciałoby się sprawić kolejną niespodziankę.
Konfrontacja z Cracovią pokazała, że wiecie jak eliminować ekstraklasę?
Niby tak, tyle że mecz meczowi nierówny. Trzeba zdawać sobie sprawę jak ważny będzie to pojedynek dla Lechii. Są na pierwszym miejscu w ekstraklasie, dysponują silną oraz wyrównaną kadrą i mają świadomość, że trzy kroki dzielą ich od europejskich pucharów. Lechia zrobi wszystko, żeby wygrać. Ekstraklasowicze różnie podchodzą do spotkań w Pucharze Polski, ale zespół z Gdańska, biorąc pod uwagę jego potencjał sportowy, jest faworytem rozgrywek i chcą to potwierdzać w każdej rundzie. My możemy i jesteśmy w stanie przeciwstawić się liderowi. Tanio skóry nie sprzedamy.
Zapewne przeanalizował pan mecz Lechii z poprzedniej fazy pucharu, kiedy grała z Resovią. Można na podstawie przebiegu pierwszej połowy i postawy drugoligowca wyciągnąć jakieś daleko idące wnioski, które wam pomogą?
Jasne, że każde spotkania rywala trzeba analizować, bo z każdego można coś wyciągnąć pod siebie. Z drugiej strony, trener Piotr Stokowiec jest mądrzejszy o to doświadczenie, co powoduje, że nie możemy porównywać dwóch różnych starć. Puchar rządzi się swoimi prawami, a niespodzianek w ostatnich edycjach tych rozgrywek było sporo. Z pewnością nasi kibice też oczekują niespodzianki. My możemy, Lechia musi i to jest największa różnica między nami, a nimi. Termalica nie ma nic do stracenia. Zamierzamy wysoko zawiesić poprzeczkę faworytowi.
Pańskim drużynom w Pucharze Polski wiedzie się słabo. Szczytem możliwości były do tej pory dwie rundy. Niecieczanie tę granicę pokonali.
Tak jakoś niefortunnie układały mi się pucharowe mecze. Odpadaliśmy w różnych okolicznościach, na różnym etapie budowy zespołu. Teraz nadszedł moment, żeby mój zespół zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Jeden krok zrobiliśmy, pokonując Cracovię. W środę wchodzimy na wyższy poziom trudności, co nie zmienia mojego podejścia: chcemy sprawić niespodziankę.
Ze statystycznego punktu widzenia, sporo łączy pana z trenerem Piotrem Stokowcem. „Słoniki” pod pańską wodzą, licząc wszystkie rozgrywki, zdobywają średnio dwa punkty na mecz. Lechia Piotra Stokowca w tym sezonie też punktuje regularnie, ta średnia przekracza poziom dwóch „oczek”.
Tylko wartość tych średnich jakże inna, choć w I lidze wcale łatwo się nie zdobywa punktów. Proszę zauważyć, że wspomniana średnia daje Lechii pozycję lidera, a nam miejsce w środku stawki. Stąd też nie trudno chyba wskazać faworyta.
Gdyby jednak stworzyć tabelę z meczami, w których to pan prowadził Termalikę, bylibyście w ścisłej czołówce.
Z czego się cieszę, bo świadczy to o tym, że na dobre uporaliśmy się z kryzysem z początku sezonu. Nasze morale rosną, wiara w siebie też. Udowodniliśmy sobie, że jesteśmy w stanie regularnie punktować. Ale i Lechia mentalnie jest mocna. Oni od początku utrzymują się w czubie, tak naprawdę sportowo niczym nie muszą się martwić. Pytanie: co na ten moment Lechia może zrobić więcej? To wszystko wyjaśnia. Podsumowując: gramy z bardzo dobrym przeciwnikiem. Możemy sprawdzić się na tle silnego rywala i mieć poczucie dobrze wykonanego zadania, niezależnie od wyniku.
Rozmawiał Piotr Wiśniewski