Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Ireneusz Mamrot: Chcemy zajść jak najdalej
Jagiellonia wygrała w Gdyni 2:0. Sam pojedynek nie rozgrzał nielicznej publiczności, jednak zdaniem Ireneusza Mamrota styl w takim spotkaniu ma drugorzędne znaczenie. – Porównując te dwa mecze, które stoczyliśmy w ciągu kilku dni, trzeba przyznać, że tamto piątkowe stało na lepszym poziomie. To pucharowe było dużo gorszym widowiskiem. Teraz celem był awans i tylko to się liczyło – przyznał Mamrot.
– Przełomowym momentem spotkania była czerwona kartka, chociaż wcześniej mogliśmy objąć prowadzenie. To był dla nas trudny mecz, nie pokazaliśmy zbyt wiele płynnej gry, jednak trafiliśmy na trudnego rywala i cieszymy się z awansu, chcemy jak najdalej zajść w Pucharze Polski, bo to nasz cel. Minusem jest poważna kontuzja Ivana Rundje. Patryk Klimala? Mam do niego pretensje o pierwszą sytuację, uderzył tak, jak bramkarz lubi, idealnie na jego wysokości. Ważne, że udało mu się strzelić gola, oby to była przełomowa bramka dla niego. Mam nadzieję, że pozwoli mu to przebić się do składu. W lidze z Arką miał asystę, teraz bramka, musi dalej nad sobą pracować – dodał szkoleniowiec Jagiellonii.
Trener przegranych, Zbigniew Smółka był w podłym nastroju. – W takich momentach ciężko coś powiedzieć. Muszę pogratulować mojej drużynie naprawdę dobrego spotkania. Do momentu wybryku mojego zawodnika graliśmy dobrze, mieliśmy przewagę, to była kwestia chwili kiedy padnie bramka. Muszę przeprosić kibiców za zachowanie Adasia Dei. Na pewno tak tego nie zostawię. Graliśmy o historię, marzenia, o coś wielkiego... – powiedział Smółka.
– Trudno: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Musimy się przeciwstawić takiej sytuacji i walczyć dalej. Nie wiem, czy ktoś wstydzi się za Arkę, natomiast ja wstydzę się za piłkarza, którego chciałem w klubie. Wyciągnę wobec niego bardzo surowe konsekwencje. Przegrywamy trzeci mecz z Jagiellonią, która ma jednak bardzo szeroką kadrę i walczy o mistrzostwo. Musimy się mocniej poznać i eliminować głupotę. Przez to pryskają marzenia. Zrobiliśmy wiele, żeby awansować dalej, ale jednostka zawiodła zespół. Zapewniam, że to ostatni taki błąd Dei w Arce – dodał szkoleniowiec gdynian.
Piotr Wiśniewski, Gdynia