Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Dariusz Pietrasiak: Przykład dał nam Huragan Morąg
Na mecze Wisły Sandomierz zwykle przychodzi około trzystu kibiców. Na środowym spotkaniu Pucharu Polski, które rozpocznie się o 15:00, ma być komplet – ponad 2 tysiące, w tym 500 fanów rywala Korony Kielce. – Faworytem nie jesteśmy, ale Huragan Morąg pokazał, że III-ligowiec może wygrać z zespołem z ekstraklasy – zauważa Dariusz Pietrasiak, trener Wisły.
To właśnie szkoleniowiec zespołu z Sandomierza jest jego najbardziej znaną postacią. W ekstraklasie rozegrał 262 spotkania, zdobył mistrzostwo (ze Śląskiem Wrocław) i wicemistrzostwo Polski (z GKS Bełchatów), a nawet dwa razy zagrał w reprezentacji Polski. 38-letni Pietrasiak stawia pierwsze kroki w roli szkoleniowca. Do tej pory trenował zespoły w A-klasie, IV i III lidze. Ma osiągnąć lepszy wynik niż jego poprzednik Grzegorz Wesołowski – w poprzednim sezonie Wisła utrzymała się dopiero w ostatniej kolejce. Za to zdobyła wojewódzki Puchar Polski, drugi raz w historii klubu.
– W minionych rozgrywkach mieliśmy doświadczonego trenera, ale nie poszło tak, jak tego oczekiwaliśmy. Dlatego teraz postawiliśmy na szkoleniowca młodego, który będzie chciał wpisać sobie do CV jakieś osiągnięcie. Drużyna jest w trakcie tworzenia, nie jest mu łatwo, ale wierzymy w niego – zapewnia Sebastian Wieczorek, prezes Wisły. – Drugi raz udało nam się dostać do rozgrywek ogólnopolskich w Pucharze Polski. Awans do kolejnej rundy byłby największym osiągnięciem zespołu. Nie ma jednak co ukrywać, że jest duża różnica między III ligą i ekstraklasą. Na pewno nie podchodzimy do tego meczu, że musi się odbyć. Piłkarze mają walczyć, dla nich to prestiżowe spotkanie i szansa, by zaistnieć – uważa.
Największą gwiazdę Wisła Sandomierz ma na ławce rezerwowych?
Dariusz Pietrasiak: – Gwiazdy są na niebie. Nigdy nie uważałem się za kogoś takiego. Staram się przekazać zawodnikom to, czego nauczyłem się w trakcie kariery. Chciałbym, by spełnili oczekiwania moje, zarządu i kibiców, ale przede wszystkim by uwierzyli, że z każdym rywalem można grać w piłkę. Moja kariera zawodnicza to już przeszłość. To zawsze piłkarze są na piedestale i tak samo jest w Wiśle. O nich się głównie pisze, a trenera ocenia się na podstawie wyników. Ja za krótko tu pracuję, by mieć czym się pochwalić. Dopiero stawiam pierwsze kroki jako szkoleniowiec. Próbowałem sił w A-klasie i IV lidze, a teraz jestem w III lidze. Ktoś by powiedział, że nisko zaczynam, a ja nie mam z tym problemu, że trenuję na czwartym poziomie rozgrywek. Po meczu z zespołem z ekstraklasy będę wiedział, gdzie jesteśmy, nad czym najbardziej trzeba pracować czy w drużynie tkwią rezerwy.
Do Sandomierza przyjeżdża Korona, piąta drużyna w tabeli ekstraklasy…
– I szykuje się piłkarskie święto. Najpewniej na trybunach będzie komplet publiczności. Spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie. Zobaczymy, czy nam uda się także w trakcie meczu sprawić, że będą emocje. Sandomierz żyje tym meczem. Dla takich chwil, gdy stadion jest pełny, a doping głośny i gorący, piłkarz trenuje. Oczywiście faworytem nie jesteśmy. Na szczęście tydzień temu Huragan Morąg pokazał, że nawet trzecioligowa drużyna może powalczyć z ekstraklasową i wyeliminował Zagłębie Lubin. Taki wynik biorę oczywiście w ciemno. Dlatego zrobimy wszystko, by sprawić niespodziankę, ale wiadomo komu daje się więcej szans na wygraną. Chcielibyśmy, by ponad dwa tysiące ludzi, którzy przyjdą na stadion, wyszło z niego zadowolonych.
Sandomierz i Kielce dzieli niespełna 100 kilometrów
– Są w jednym województwie i słyszymy, że niektórzy ten pojedynek określają jako derby województwa. Na pewno to spotkanie wzbudza duże emocje. Dla Wisły to najlepszy rywal pod względem atrakcyjności, no może poza Legią Warszawa, Wisłą Kraków czy Lechem Poznań. Jeśli ktoś z Sandomierza chce zobaczyć ekstraklasę, to najbliżej ma właśnie do Kielc.
Nie ma pan zbyt znanych zawodników w kadrze.
– Rzeczywiście, dla ogólnopolskiej publiczności są raczej anonimowi. Jedynie Jarosław Piątkowski trochę pograł w ekstraklasie i drużynach z wyższych lig. No i bramkarz Staszek Wierzgacz dawno temu występował w I lidze. Dla większości zawodników będzie to niecodzienne wydarzenie, że zagrają z Koroną Kielce. Jest też kilku zawodników z przeszłością w kieleckim klubie. Zdarza się, że będą chcieli pokazać się przeciwko byłej drużynie, ale tak naprawdę to w każdym meczu powinni udowadniać przydatność. Nie chciałbym, by spinali się tylko na Koronę. Choć w tabeli tego jeszcze nie zawsze widać, to jednak w wielu spotkaniach my przeważamy. Musimy jeszcze nauczyć się wygrywać.
Gdzie szuka pan szansy w spotkaniu z Koroną?
– Przyglądałem się jak grają i trener kielczan bardzo rotuje składem. Kto by nie wchodził na boisko, naprawdę solidnie się prezentował. Korona jest w formie, ostatnio wygrała nawet na Wiśle. Nie sądzę, by nas zlekceważyli, a nawet jeśli trener wystawi piłkarzy, którzy mniej grają, to będą chcieli udowodnić, że należy im się więcej minut na boisku w ekstraklasie.
Robert Cisek