Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Bartosz Rymaniak: Serce pęka
Korona na rewanż Pucharu Polski z Arką wybierała się ze skromną zaliczką. W Gdyni długo utrzymywał się bezbramkowy remis, który dawał awans gościom, ale ich nadzieje na finał na PGE Narodowym rozwiał gol Marcusa Da Silvy w 85. minucie. – Staraliśmy się spełniać założenia, jakie mieliśmy na to spotkanie. Żal straconej szansy dla kibiców, nas, całych Kielc. Nawet nie wiem co mam mówić, zawiedliśmy – powiedział Bartosz Rymaniak, obrońca Korony.
Co można powiedzieć po takim meczu?
Smutek, niedowierzanie, na pewno nie tak sobie wyobrażaliśmy ten półfinał.
Niewykorzystane sytuacje ponoć się mszczą. W 75. minucie Łukasz Kosakiewicz zmarnował dogodną okazję, kwadrans później straciliście gola. Braliście pod uwagę taki scenariusz?
Chcieliśmy pierwsi strzelić bramkę. Gdyby się udało tego dokonać sprawa awansu byłaby przesądzona. Długo skutecznie się broniliśmy, ale w końcu ta defensywa pękła.
Nie za dużo akcentów położyliście na obronę, kosztem ataku?
Staraliśmy się spełniać założenia, jakie mieliśmy na to spotkanie. Żal straconej szansy dla kibiców, nas i całych Kielc. Nawet nie wiem, co mam mówić. Po prostu zawiedliśmy.
Nie odnosisz wrażenia, że opadliście z Pucharu Polski z zespołem od was piłkarsko słabszym?
Możemy teraz gdybać, że byliśmy lepsi, ale co z tego? To Arka zagra w Warszawie, nie Korona.
Obejrzysz w telewizji finał?
Jestem piłkarzem i oglądam wszystkie najważniejsze wydarzenia. Finał 2 maja też obejrzę, ale serce pewnie pęknie. Musimy się teraz szybko podnieść po tym potężnym ciosie i powalczyć o jak najwyższe miejsce w lidze.
Nie obawiasz się, że morale zespołu po takim meczu spadną?
Cały sezon marzyliśmy o tym finale i na pewno nie jest łatwo się pozbierać po takim spotkaniu, które rozegraliśmy w Gdyni. Gdybyście weszli do szatni Korony po rewanżu z Arką, nie wiem czy byście poznali wszystkich zawodników. Rozpacz jest ogromna. Nie jest łatwo zapomnieć o takim rozczarowaniu, bo my sami i wielu ludzi nakręciliśmy się na finał. Nie dla nas takie święto w tym roku.
Rozmawiał Jaromir Kruk