Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Bartosz Rymaniak: Im bliżej finału, tym większe ciśnienie
Korona Kielce pokonała kolejną przeszkodę w Pucharze Polski, Zagłębie Lubin, i wygrywając rewanż 2:0 przypieczętowała awans do półfinału. Udział przy samobójczym trafieniu Łukasza Janoszki na 1:0 miał Bartosz Rymaniak. Kapitan Korony rozegrał kolejne dobre zawody, ale jego apetyt po wyeliminowaniu Zagłębia jeszcze się zwiększył.
Jakie to uczucie awansować do półfinału Pucharu Polski?
Naszym celem w dwumeczu z „Miedziowymi” był awans. Zrealizowaliśmy go i uczyniliśmy duży krok w kierunku PGE Narodowego. Występ w finale krajowego pucharu to marzenie każdego, kto gra w piłkę.
Przed spotkaniami z Zagłębiem braliście pod uwagę, że możecie w dwumeczu silnego rywala pobić aż 3:0?
Mecze z Zagłębiem ułożyły się po naszej myśli. W Lubinie graliśmy zdecydowanie lepiej niż w Kielcach, ale szybko zdobyta bramka w rewanżu ułatwiła nam zadanie. Mieliśmy okresy słabszej gry, oddawaliśmy pole gościom, ale skończyło się na 2:0. Cieszymy się, że trwa nasza seria spotkań bez porażki w lidze i pucharze. Musimy pracować, by kontynuować dzieło i nie można spoczywać na laurach, mając w perspektywie wyjazd na Cracovię.
Po zwycięstwie z Legią 3:2 w ekstraklasie obawiano się, że Korona nie zapanuje nad stanem euforii w jakim się znalazła i może odpaść z Pucharu Polski. Trudno godzi się z ligę z pucharem?
Tym, co mówili, że po Legii pobalujemy, odpowiedzieliśmy na boisku. Trener Gino Lettieri nie poluzował, wygrana z Legią nie zapewniła nam nawet dnia wolnego, ale każdy zawodnik miał świadomość, o co toczy się walka z Zagłębiem. Pod względem fizycznym pucharowy rewanż odczuliśmy mocniej niż konfrontację z Legią.
Wizja gry na PGE Narodowym to wspólny cel, który jednoczy zespół Korony?
Przed sezonem stawialiśmy sobie cele i staramy się je realizować. Puchar Polski to najkrótsza droga do Europy, ale nie spodziewam się łatwej przeprawy z Arką, to przecież obrońca trofeum. Jest bardzo nieprzyjemnym rywalem, a znając trenera Leszka Ojrzyńskiego, gdynianie za wszelką cenę będą chcieli wyszarpać ten awans. W Pucharze Polski nie ma żartów, na szczeblu półfinałów to już wewnętrzna sprawa ekstraklasy. Im bliżej finału, tym większe ciśnienie.
Przed sezonem pytano Pana głównie o aferę klapkową, teraz o piłkarską jakość Korony. Wierzył Pan, że Korona może się stać poważną siłą w polskim futbolu?
Do słynnych klapków podchodzę z dystansem. Przed sezonem pracowaliśmy w innych realiach, było dużo niewiadomych, ale z dnia na dzień dogadywaliśmy się coraz lepiej. Pozytywne wyniki budują atmosferę. Wygrane w lidze i pucharze pomogły nam w scaleniu zespołu. Nie ma u nas podziałów na Polaków i cudzoziemców, ale nie ma się co oszukiwać, atutem Korony od lat była szatnia. Nie musimy się zapraszać na obiady, kolacje w wolnym czasie, ale w szatni zawodnicy ze sobą rozmawiają, nie obrażają się i dąsają. No, i fajnie się rozprawia z dziennikarzami, kibicami o naszych wynikach.
Rozmawiał Jaromir Kruk