Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Awans Miedzi zapewnił… były zawodnik rywala
Jak szybko potrafi zmienić się polska piłka widać na przykładzie PGE GKS Bełchatów i Miedzi. 11 lat temu gospodarze byli świeżo po największym sukcesie w historii klubu, czyli zdobyciu wicemistrzostwa Polski. Miedź spadła wtedy do trzeciej ligi. Od tego czasu GKS zaczął powoli obniżać loty aż w 2013 roku spadł do pierwszej ligi. Tam spotkał Miedź, która w ciągu kilku lat przeszła drogę z trzeciej ligi na zaplecze ekstraklasy. Wtedy jeszcze GKS okazał się dwa razy lepszy, ale później już nigdy nie wygrał z legniczanami.
Ostatni raz zespoły te spotkały się, gdy klub z Bełchatowa był już drugoligowy, a Miedź zadomowiła się w pierwszej lidze. W Pucharze Polski goście wygrali z PGE GKS po rzutach karnych.
To właśnie w tych rozgrywkach Miedź odniosła największy sukces. W 1992 roku jako zespół z drugiej ligi (obecnie pierwsza liga) zdobyli Puchar Polski po wygranej z Górnikiem Zabrze (w rzutach karnych). Bełchatowianie też dwa razy byli blisko tego trofeum – w 1996 roku i trzy lata później przegrali dopiero w finale PP.
W 2018 roku obie drużyny dzielą dwie klasy rozgrywkowe. Miedź jest beniaminkiem ekstraklasy, a PGE GKS utknął w drugiej lidze. Po składach też doskonale widać, jak zmieniły się klubowe kadry. Wśród gospodarzy było dwóch piłkarzy, którzy w ekstraklasie rozegrało więcej niż 50 meczów – Patryk Rachwał i Mariusz Magiera. W kadrze Miedzi więcej niż 50 występów ma w niej dziesięciu zawodników. Wśród nich Łukasz Sapela i Łukasz Garguła, którzy mieli udział w wicemistrzostwie bełchatowian w 2006 roku.
Faworytem byli więc na pewno goście, a obaj trenerzy uznali, że Puchar Polski jest dobrą okazją, by dać szansę piłkarzom, którzy mniej grają w lidze. Pierwsi dobrą okazję do strzelenia gola stworzyli podopieczni trenera Dominika Nowaka. Po rzucie rożnym z półwoleja uderzył Juan Camara Mesa, ale Daniel Niżnik na raty złapał piłkę. Miedź przeważała, ale groźnych sytuacji nie stwarzała. PGE GKS dopiero w 20 minucie przedostał się w pole karne rywali, ale trzy próby strzałów w jednej akcji były nieudolne.
Goście starali się wykorzystać przewagę w umiejętnościach technicznych. Grali szybko, z pierwszej piłki, by zrobić miejsce do oddania strzału. Kilka razy takie akcje kończyły się uderzeniami, ale piłka zwykle mijała bramkę po kopnięciach Petteri Forsella, Henrika Ojamy czy Garguły.
Im bliżej końca pierwszej połowy, tym groźniejsza była Miedź. Wciąż brakowało jednak precyzji lub legniczanie robili jedno podanie za dużo. W 45. minucie z rzutu wolnego mocno uderzył Garguła, ale prosto w środek bramki.
W przerwie trener Miedzi zdjął defensywnego pomocnika i wzmocnił atak Wojciechem Łobodzińskim. To jednak pierwsi gospodarze zagrozili bramce – po akcji Przemysława Zdybowicza, Emile Thiakane kopnął jednak w boczną siatkę.
Legniczanie nadal prowadzili grę, częściej byli przy piłce, ale strzałami wciąż nie potrafili zmusić Niżnika do większego wysiłku. Bramkarz GKS w 68. minucie był górą w starciu sam na sam z Mateuszem Piątkowskim, ale po chwili był już bezradny. Po akcji Łobodzińskiego, Garguła w polu karnym sprytnie kopnął piłkę, która niemalże wtoczyła się do siatki.
Artur Derbin, trener PGE GKS szybko dokonał dwóch zmian, by walczyć o wyrównanie. Bardzo blisko bramki był Mateusz Szymorek, ale piłka o centymetry minęła słupek. W 89. minucie świetną interwencją popisał się Anton Kanibołockyj i nie doszło do dogrywki. To Miedź gra dalej w Pucharze Polski.
Robert Cisek, Bełchatów
31 października 2018, 18:30 – Bełchatów
PGE GKS Bełchatów – Miedź Legnica 0:1 (0:0)
Bramka: Łukasz Garguła 68
PGE GKS: 12. Daniel Niżnik – 70. Marcin Sierczyński, 5.Damian Michalski, 21. Mariusz Magiera, 2. Mateusz Szymorek – 20. Patryk Rachwał (75., 8. Paweł Czajkowski), 17. Marcin Ryszka – 9. Hubert Tylec (84., 30. Bartosz Biel), 19. Patryk Mularczyk, 11. Emile Thiakane – 59. Przemysław Zdybowicz (71., 7. Bartłomiej Bartosiak)
Miedź: 32. Anton Kanibołockyj – 23. Paweł Zieliński, 19. Grzegorz Bartczak, 26. Fran Cruz, 5. Fran Adu – 22. Borja Fernandez (46., 4. Wojciech Łobodziński), 16. Hubert Kisiel – 21. Henrik Ojamaa, 7. Łukasz Garguła (76., 13. Adrian Purzycki), 11. Juan Camara Mesa (61., 77. Mateusz Piątkowski) – 10. Petteri Forsell
Żółte kartki: Zdybowicz – Cruz, Ojamaa
Sędziował: Dawid Wiśniewski (Olsztyn)
Widzów: 500.