Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Adam Marciniak: Jest nam smutno, bo to koniec pięknej przygody
– Chcieliśmy kontynuować piękną historię, dalej spełniać marzenia i zawalczyć o trzeci finał. Jest nam smutno, bo to koniec fantastycznych przeżyć związanych z grą na PGE Narodowym – skomentował porażkę Arki w 1/8 finału Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok (0:2) kapitan żółto-niebieskich Adam Marciniak.
Arka nie powtórzy w Pucharze Polski wyniku sprzed roku (zwycięstwo), nie będzie też co najmniej finalistą rozgrywek. Tym razem gdynianie odpadli już w 1/8. Zespół Zbigniewa Smółki nie dał rady wicemistrzom Polski z Białegostoku. – Chcieliśmy kontynuować piękną historię Arki, dalej spełniać marzenia i zawalczyć o trzeci finał. Nie udało się, skupiamy się teraz na lidze. Jest nam smutno, bo to koniec fantastycznych przeżyć związanych z grą na PGE Narodowym – powiedział po spotkaniu Adam Marciniak.
Kluczowe dla losów pojedynku rzeczy wydarzyły się w ostatnich 20 minutach. Najpierw czerwona kartka dla Adama Dei, po chwili bramka Ciliana Sheridana. Mimo prób odwrócenia niekorzystnego wyniku, gospodarze nie zdołali wyrównać, za to Jagiellonia zdobyła drugą bramkę. – W meczu mieliśmy różne fazy. Był moment, kiedy oni prowadzili grę, wtedy my byliśmy ustawieni trochę niżej, szukaliśmy wtedy szybkiego przejścia do przodu poprzez zejścia Maćka Jankowskiego w boczne sektory boiska. Ale też graliśmy atakiem pozycyjnym, co akurat wynikało z rozwoju sytuacji. Pod tym względem było to płynne – raz oni, innym razem my próbowaliśmy szukać innych rozwiązań – przyznał Marciniak.
Kapitan Arki podziela słowa Zbigniewa Smółki, który na konferencji prasowej przyznał, że do momentu czerwonej kartki to jego drużyna sprawiała lepsze wrażenie. – Też czułem, że mecz wygląda dobrze dla nas, chociaż Jagiellonii trzeba oddać, że jak na nasze warunki Jagiellonia to klasowa drużyna, bardzo wyrafinowana. Kiedy my mieliśmy optyczną przewagę, bardzo dobrze bronili. Widać, że mają piłkarzy o wysokich umiejętnościach. Mimo wszystko, wydawało mi się, że zanim z boiska został wyrzucony Adam Deja, mieliśmy dużą szansę na strzelenie gola – podkreślił.
Kibice żółto-niebieskich liczyli, że ich zespół wzniesie się na wyżyny i grając w silnym składzie pokaże swoje najlepsze oblicze. Przeliczyli się. – Dlaczego słabiej wypadliśmy z Jagiellonią? Może dlatego, że graliśmy z mocnym rywalem. Oni dwa razy z rzędu byli wicemistrzem Polski. Na tym etapie budowy drużyny, na jakim jesteśmy, zmiany stylu, tego, że się poznajemy, musimy trzymać głowę w lodzie. Mamy dobre momenty, ale to jeszcze za wcześnie, żeby ze srebrnym medalistą mistrzostw Polski grać tak, jak z Wisłą Kraków. Chyba nikt się nie spodziewał, że stłamsimy ich i będzie różnica klasy na naszą korzyść? – pytał retorycznie Marciniak.
Piotr Wiśniewski, Gdynia