Aktualności
Przedostatni krok do finału. Czas na półfinały Pucharu Polski
Para finałowa sprzed roku i dwa kluby pierwszoligowe – to czwórka, która przetrwała w rozgrywkach Pucharu Polski do kulminacyjnego momentu. Już są zwycięzcami, chociaż wiadomo, że wszyscy marzą o pięknym trofeum i awansie do europejskich pucharów. Wszak PP to najkrótsza droga na międzynarodowe salony.
Choć niemal wszyscy są już przekonani, że 2 maja 2016 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie ponownie obejrzymy rywalizację Legii z Lechem Poznań, to nikt w klubach Ekstraklasy nie zamierza lekceważyć pierwszoligowców. Zespoły Zagłębia Sosnowiec i Zawiszy Bydgoszcz już nie raz w tym sezonie udowodniły, że są bardzo groźne. Nie tylko w lidze, w której zajmują trzecią oraz czwartą pozycję i dzielnie walczą o awans do elity, ale przede wszystkim w Pucharze Polski, który słusznie nazywany jest „pucharem tysiąca drużyn”. Każdy, niezależnie od tego, w jakiej rozgrywkach występuje, ma w nim szanse zaistnieć i spełnić marzenia.
Przykład? Najdobitniejszym jest postawa drugoligowych Błękitnych Stargard Szczeciński, którzy w poprzedniej edycji PP skradli serca wszystkim kibicom i dostali się aż do półfinału rozgrywek. Później byli honorowymi gośćmi prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Bońka, na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ich postawa została doceniona.
Zagłębie Sosnowiec w 1/8 finału Pucharu Polski sensacyjnie wyeliminowało faworyzowaną Cracovię. I to mimo że w pierwszym spotkaniu, na własnym boisku, przegrało 1:2. Zwycięstwo 2:0 pod Wawelem dało jednak podopiecznym Artura Derbina wymarzony awans. Teraz czas na pojedynek z Lechem Poznań. – Nie mamy się czego obawiać. W mojej drużynie jest dużo jakości. Oczywiście nie możemy porównywać się do Lecha, który mimo problemów, jest wielką drużyną. W meczach z Górnikiem i Cracovią pokazaliśmy jednak, że warto się z nami liczyć. Jestem przekonany, że „Kolejorz” nie zagra z nami „na lajcie”. O tym, jak poważnie traktują ten mecz, świadczy obecność trenera Jana Urbana na naszym piątkowym spotkaniu w Gdyni. Poza tym dla Lecha to najkrótsza droga do europejskich pucharów i uratowanie sezonu. Trener Urban wydostał zespół z tarapatów i obecnie poznaniacy prezentują formę mistrzowską. Na obronę tytułu może już jednak nie wystarczyć czasu. My jesteśmy jednak tak, jak Błękitni. Lecha się nie obawiamy – zapowiada w rozmowie z Łączy Nas Piłka Artur Derbin.
<<<< [WYWIAD] Trener Zagłębia w pogoni za marzeniami: Jesteśmy jak Błękitni! Lecha się nie obawiamy>>>>
W Poznaniu również doceniają i szanują Puchar Polski. Mimo że Lech w ubiegłym roku przegrał w finale z Legią, później wyprzedził ją na finiszu rozgrywek w lidze i zdobył mistrzostwo kraju. – Kiedy uwierzyliśmy, że możemy to zrobić? Właśnie w finale Pucharu Polski. Mimo że przegraliśmy, wcale nie czuliśmy się gorsi. Udowodniliśmy sobie, że możemy wyjść zwycięsko z rywalizacji z Legią – mówił nam obrońca Lecha, Marcin Kamiński.
Dziś o 18:30 dojdzie do pierwszego starcia poznaniaków z Zagłębiem. Rewanż w Sosnowcu odbędzie się zaś 5 kwietnia o godzinie 18:00.
Legia Warszawa jutro zmierzy się zaś z Zawiszą Bydgoszcz. – Ten rok jest dla Legii wyjątkowy, bowiem świętujemy stulecie klubu. Najlepiej uczcimy je zdobyciem mistrzostwa kraju i wygraniem Pucharu Polski – zapowiadał jeszcze przed sezonem prezes „Wojskowych”, Bogusław Leśnodorski.
Warszawianie mają na tyle szeroką kadrę, że być może jutro na placu zobaczymy dublerów. Na pewno nie będzie to jednak miało znaczenia na postawę drużyny, która pod wodzą Stanisława Czerczesowa złapała wiatr w żagle i wyszła na prowadzenie w tabeli.
Zawisza to z kolei zwycięzca Pucharu Polski sprzed dwóch lat. Na pewno również tanio skóry nie sprzeda. W 1/8 finału rozgrywek bydgoszczanie wyeliminowali Śląsk Wrocław. Teraz chcą utrzeć nosa Legii.
Paweł Drażba