Aktualności
[PIĘĆ PYTAŃ] O ćwierćfinały, emocje, serie i… gdzie będą niespodzianki?
Czy w Niepołomicach wreszcie będą strzelać?
Jest klasyfikacja w której Puszcza może poszczycić się miejscem na podium. W tylko dwóch miejscowościach na mapie szczebli centralnych rozgrywek w Polsce kibice oglądali w ligowych meczach mniej goli, niż w Niepołomicach (14). Warto jednak zaznaczyć, że liderująca Resovia (9) zaliczyła tylko pięć spotkań w Rzeszowie, a Odra (13) – dwa. Nawet potwierdzeniem niech będzie „domowy” mecz Puszczy w Fortuna Pucharze Polski z Lechią Gdańsk sprzed dwóch tygodni – padły w nim cztery bramki, ale pewnie tylko dlatego, że grano w… Sosnowcu na podgrzewanej murawie.
Teraz Puszcza wraca do siebie i to musi Tomasza Tułacza cieszyć. W tym sezonie w Niepołomicach jego zespół zdobył 17 z 23 punktów, odwracając… negatywną tendencję z poprzednich rozgrywek, gdy udało się uciułać u siebie tylko cztery wygrane i dwa remisy. To tylko pokazuje, jaką uwagę sztab szkoleniowy i drużyna przyłożyli do stworzenia twierdzy – nawet jeśli sami nie są specjalnie skuteczni, to i rywal nie ma zbyt wielu okazji. Wizytująca Niepołomice Arka będzie musiała naprawdę postarać się, by awansować do półfinału.
Czy czeka nas powtórka z rozrywki?
To było jedno z najlepszych spotkań Ekstraklasy w 2020 roku – wtedy, gdy do Poznania przyjechała ekipa z Częstochowy. Sześć goli, świetna postawa gości i ich dwubramkowe prowadzenie, mozolne i skuteczne odrabianie strat przez gospodarzy i wreszcie fantastyczny rajd Daniela Szelągowskiego, który uratował punkt dla Rakowa.
Oby we wtorek znów kibice mogli zobaczyć w telewizji tak dobre, ofensywne spotkanie. Na pewno pod większą presją będą gospodarze, którzy – wobec fatalnej formy w lidze i odległej od czołówki pozycji – muszą rzucić wszystko na szalę i poprzez Fortuna Puchar Polski szukać swojej szansy na grę w Europie. To potencjalna szansa dla Rakowa, by uderzyć z zaskoczenia – jak Warta w piątkowych derbach Poznania – i jednocześnie nie dać się zaskoczyć, jak miało to miejsce w listopadzie. Tak czy inaczej, na pewno emocji nie zabraknie.
Czy to już klątwa?
Pod koniec listopada Legia grała naprawdę dobre spotkanie. Zaczęła od wysokiego pressingu, dynamicznych akcji i objęła zasłużone prowadzenie po golu Bartosza Kapustki. Jednak Piast potrafił się odgryźć – wystarczył jeden stały fragment gry i goście doprowadzili do wyrównania. Legia uparcie szukała drugiego gola i nagroda przyszła jeszcze przed przerwą. Jednak scenariusz się powtórzył, wystarczyło, że gospodarze na chwilę stracili kontrolę nad meczem i ze starcia wynieśli punkt zamiast pełnej puli.
Był to już piąty mecz z rzędu z Piastem, którego Legia nie wygrała, w czwarty w Warszawie. Co sprawia więc, że akurat z zespołem Waldemara Fornalika mają oni problem? Odpowiedź może być w planach szkoleniowca Piasta, który zawsze potrafi dobrać odpowiednio reaktywną taktykę do dominującej na własnym terenie Legii. Wystarczy jeden słaby punkt i gliwiczanie będą w niego uderzali, aż dopną swego – jeśli oczywiście i tym razem Legia im na to pozwoli.
Czy Chojnice wskażą dobry kierunek?
Pomimo porażki z Zagłębiem Lubin w miniony weekend trener Michał Probierz był przekonany, że jego Cracovia idzie ku lepszemu. Mówiąc o dobrym kierunku mógł zirytować fanów Cracovii, lecz
może to pokazuje też odwróconą narrację szkoleniowca: jak często bywa krytyczny wobec swojej drużyny, tak teraz chce podbudować poddenerwowanych piłkarzy.
– Wiemy o tym, że wszyscy kibice Cracovii się martwią, zdaję sobie z tego sprawę, bo dla mnie jako trenera też jest to trudna sytuacja. Nie raz w takiej byłem, także wiem, co musimy poprawić, żeby zacząć punktować – mówił Probierz w sobotę.
O ile poprawianie kwestii piłkarskich musi przyjść w treningu, o tyle nastawienie i atmosferę wokół zespołu poprawią tylko wyniki. Takie, jak dążenie do powtórzenia ubiegłorocznego sukcesu w krajowym pucharze. Wyjazd do Chojnic może nie należeć do najprzyjemniejszych, a rywalizacja z zespołem Adama Noconia (na zdjęciu poniżej) może wymagać cierpliwości i jakości – o czym boleśnie przekonało się w poprzedniej rundzie Zagłębie w Lubinie. Zwłaszcza, że drugoligowiec u siebie jeszcze w tym sezonie nie doznał porażki i stracił ledwie pięć goli.
Gdzie szukać niespodzianki?
Czas zastanowić się nad właściwą definicją tego słowa w kontekście ćwierćfinałów Fortuna Pucharu Polski. Czy bowiem niespodzianką będzie wygrana Piasta, czy Legii, która – jak już pisaliśmy – ma ostatnio fatalną serię z drużyną z Gliwic? Czy Chojniczanka jest bez szans pomimo dwóch lig różnicy, bo przecież u siebie jeszcze nie przegrała, strzelając 23 gole i tracąc ledwie pięć bramek. Może to nie ósmy w tabeli Lech jest faworytem, a Raków, który zdobył o dziewięć punktów więcej? Czy kandydująca do powrotu do Ekstraklasy Arka na pewno będzie miała przewagę nad solidnym u siebie, ale nadal pierwszoligowym przeciętniakiem z Niepołomic?
Zestaw par tej fazy rozgrywek jest więc niejednoznaczny, ale to tylko zapowiedź bardzo dobrego grania. Legia, Lech i Cracovia już rok temu grały w ćwierćfinałach i w każdym przypadku dostarczyły rozrywki – czy to dobrą grą („Kolejorz”), czy dogrywką („Pasy”), czy straconym golem w końcówce, który dał szansę outsiderowi („Wojskowi”). A o powtórzoną obecność wszystkich tych ekip w półfinałach może nie być łatwo się zakładać.
ZESTAW PAR ĆWIERĆFINAŁÓW:
Puszcze Niepołomice - Arka Gdynia (02.03, g. 17.30)
Lech Poznań - Raków Częstochowa (02.03, g. 20.30)
Chojniczanka Chojnice - Cracovia (03.03, g. 17.30)
Legia Warszawa - Piast Gliwice (03.03, g. 20.30)
Michał Zachodny