Aktualności

[PIĘĆ PUNKTÓW] O skuteczności Piasta, podbojach Arki i bramkarzu bohaterze

Aktualności08.04.2021 
W środę Arka Gdynia pokonała w rzutach karnych Piast Gliwice i awansowała do finału Fortuna Pucharu Polski. Dla zespołu Dariusza Marca to będzie trzeci finał w ostatnich pięciu latach, z kolei drużyna Waldemara Fornalika może przeklinać demony z jesieni, które wróciły w tak ważnym momencie. Zapraszamy na pięciopunktowe podsumowanie tego spotkania.

Jedenastka Piasta

Waldemar Fornalik po meczu nie mógł uwierzyć, że żadna z szans, którą stworzyli jego piłkarze nie skończyła się golem. To, że spotkanie kończyło się serią rzutów karnych wynikało właśnie z tego, co… gliwiczan prześladuje od początku roku. To było już jedenasty mecz w którym nie potrafili strzelić gola. Nie dlatego, że nie próbowali – po prostu skuteczność ich zawodziła.

Jedenaście meczów bez strzelonego gola to też taki sam wynik, który Piast osiągnął w całym poprzednim sezonie. O różnicy niech świadczy jednak to, że przytrafiło im się to w 46 spotkaniach, gdy w obecnych rozgrywkach starcie z Arką było ledwie 31. Różnica jest znacząca.

O tym, ile nieskuteczność kosztowała Piasta mówił Waldemar Fornalik jeszcze jesienią, gdy zespół zajmował pozycje w dolnych rejonach tabeli. Tymczasem wedle „goli oczekiwanych”, czyli jakości stworzonych szans powinni mieć bramek więcej. Dopiero ostatnią doskonałą serią wyników udało się nadrobić, ale… odwracając styl gry. Zamiast rzucania się do ataku, Piast grał pragmatycznie i – słowo kluczowe – skutecznie. W Gdyni znów wróciły więc demony z jesieni 2020 roku.

Różne sposoby, efekt ten sam

Arce należy przyklasnąć. To jej trzeci finał w ostatnich pięciu latach, do tego w maju w Lublinie zagra jako pierwszoligowiec. Nigdy nie były to… łatwe i przyjemne przygody, ale po prostu wyszarpane, wywalczone awanse. Do tego nawiązywał przed meczem trener Dariusz Marzec, tak nastawiali drużynę jego poprzednicy.

W tym roku, który zakończył się triumfem Arki nad Lechem Poznań – 2016/17 – gdynianie minimalnie wygrywali z Olimpią Zambrów, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Bytovię Bytów pokonując dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe, a Wigry w półfinale eliminując po… komfortowym zwycięstwie 3:0 i bardzo stresującej porażce 2:4 na wyjeździe. Lecha, nawiasem mówiąc, też udało się pokonać dopiero po dogrywce.

Rok później ta droga była równie skomplikowana: zaczęło się od dogrywki i wygranej 4:2 ze Śląskiem, choć do przerwy Arka przegrywała 0:2. Później dodatkowych 30 minut potrzebowali gdynianie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a w półfinale z Koroną udało się wygrać dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe. Widać więc, że gdynianie przepychali się do finału wszelkimi sposobami.

Pod tym względem środowy półfinał nawiązywał do poprzednich ścieżek finalisty. Jednak wcześniej gdynianie pewnie rozprawili się z Górnikiem Polkowice (5:0), Koroną (2:0), więcej problemów mając z Górnikiem Łęczna (2:1, Michał Marcjanik zadecydował o zwycięstwie na pięć minut przed końcem). Wreszcie w ćwierćfinale po raz kolejny strzelili pięć goli, tym razem drużynie z Niepołomic. Może wspomnienie tych 14 bramek zdobytych w poprzednich meczach nieco osłodziło kibicom długie wyczekiwanie na trafienia z Piastem w Gliwice.

Karne to nie loteria

Inaczej uważa Waldemar Fornalik, który tak podsumował nieudaną dla jego drużyny serię jedenastek. To podejście jest zaskakujące, ponieważ… wydawało się, że Piast jest przygotowany. Zwłaszcza, że już raz w tym sezonie musiał zagwarantować sobie awans właśnie w rzutach karnych, pokonując Stal Mielec. Wówczas żaden z jego zawodników nie pomylił się w swoim podejściu do piłki, tym razem nie trafili Bartosz Rymaniak i Michał Chrapek.

Jednak warto wrócić do dwóch poprzednich lat – najpierw triumfu Lechii Gdańsk, a potem jej drogi do finału przegranego z Cracovią. Za każdym razem zespół Piotra Stokowca musiał na jakimś etapie wygrać serię rzutów karnych. Przed starciem z Wisłą Kraków we wrześniu 2018 roku kamery pokazały, jak po 120 minutach gry szkoleniowiec gdańszczan przemawia do piłkarzy. Uspakajał ich nerwy, przekonywał, że ćwiczyli i że podchodząc do piłki mają nie myśleć o konsekwencjach, ale o wykonaniu zadania. Podobne podejście zdało egzamin w półfinale poprzedniego sezonu, gdy Lechia pokonała na wyjeździe Lecha.

Bo karne to nie loteria. Powstało na ten temat mnóstwo opracowań, które skupiają się na technice wykonania, sposobach nabiegu na piłkę, perspektywie bramkarza i psychologicznym pojedynku golkipera ze strzelcem. Nie można odzwierciedlić warunków meczowych, stresu półfinału Pucharu Polski, ale stwierdzenie, że o powodzeniu decyduje przypadek nie buduje pewności siebie zawodników, którzy pokonują długą drogę z połowy boiska do jedenastego metra.

Co ciekawe, podejście Dariusza Marca było podobne, on również użył stwierdzenia o loterii. Jeśli jednak chce dać swoim piłkarzom większe szanse w finale, to przygotowanie zespołu na wszystkie możliwe scenariusze, w tym nabranie wprawy i przekonania w tak ważnym elemencie gry może być dobrym rozwiązaniem.

Młodzieżowiec zrobił swoje

Kacper Krzepisz w tym sezonie w barwach Arki występował tylko w krajowym pucharze. W każdej rundzie, od początku do końca. Kwestia wprawy 21-letniego golkipera nie dotyczy? Zwłaszcza, że udając się do bramki przed rzutami karnymi szedł ramie w ramie z jednym z topowych bramkarzy Ekstraklasy. A jednak to jemu udało się obronić strzał rywala, a także dwa razy rzucić we właściwym kierunku.

Także w meczu Krzepisz podejmował głównie dobre decyzje, choć też trzeba oddać mu, że miał szczęście – Jakub Świerczok i jego koledzy kilka razy powinni zdecydowanie lepiej się zachować. Jednak bramkarz Arki też miał sporo roboty, goście oddali w całym spotkaniu 20 strzałów, mieli sporo rzutów wolnych i rożnych, a pole karne gdynian było często oblegane. To jednak nie sprawiło, że Krzepisz wyglądał na stremowanego. Teraz przed Dariuszem Marcem ważna decyzja – czy utrzymać pucharową zasadę i zwykle rezerwowego bramkarza wystawić w prawdopodobnie najważniejszym dla Arki meczu sezonu.

Pucharowe prawa

Powiedzeniem, że „puchar rządzi się swoimi prawami” każdy jest znużony. Przez lata wielokrotnie używane, przypominane i… często służące jako ostrzeżenie, a nie podsumowanie zdarzeń. Tym razem jest inaczej, bo Arka faktycznie zaprzeczyła temu, co ostatnio z ich zespołem się dzieje. Piłkarze Marca wygrali tylko dwa z pięciu poprzednich spotkań, ulegli w ważnych ligowych starciach z GKS-em Tychy i Górnikiem Łęczna. Ostatnie czyste konto zachowali pod koniec lutego, zresztą udało im się to tylko raz w 2021 roku.

Perspektywa Piasta jest równie istotna. W sześciu spotkaniach poprzedzających wyjazd do Gdyni piłkarze Fornalika wygrali pięciokrotnie, raz remisując. Ostatnia porażka zdarzyła im się w osiemnastej kolejce Ekstraklasy. Przed półfinałem mogli czuć się pewni swego, lecz pod bramką przeciwnika nie było tego widać. Może to już nie prawo, a po prostu magia pucharu.

Michał Zachodny

 

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności