Aktualności

Nerwy ze stali! Kamiński: Wiedzieliśmy, że nie możemy stracić głowy. Bez względu na to, co się będzie działo

Aktualności10.04.2015 
Takiego dreszczowca w półfinale Pucharu Polski nie było już dawno. Lech Poznań odrobił starty z pierwszego spotkania i pokonał po dogrywce Błękitnych Stargard Szczeciński 5:1. – Jestem tak zmęczony, że nie umiem nawet okazać swojej radości. Najważniejsze, że byliśmy drużyną i walczyliśmy do samego końca. I my, i nasi kibice, nie możemy się już doczekać finału z Legią na Stadionie Narodowym – powiedział Łączy Nas Piłka Marcin Kamiński, obrońca „Kolejorza”.
To był dreszczcowiec przez duże „D”.
To prawda. Na własne życzenie przegraliśmy w pierwszym meczu z Błękitnymi 1:3 i w rewanżu czekało nas bardzo trudne zadanie. Wiedzieliśmy jednak, że stać nas na jego wypełnienie. Mimo że znowu było źle, że znowu źle się ułożyło, to potrafiliśmy się podnieść i wyjść z dwumeczu zwycięsko. Wygraliśmy 5:1. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, graliśmy do samego końca. Ogromnie się cieszę, że awansowaliśmy do finału i będziemy mogli zagrać na Stadionie Narodowym o bardzo prestiżowe trofeum. Czeka nas wielkie piłkarskie święto.

Co kłębiło się w Waszych głowach przy stanie 0:1? To Błękitni, a dokładniej Piotr Wojtasiak otworzyli wynik spotkania.
Że gramy dalej! To była dopiero 20 minuta, wiedzieliśmy, że nie możemy stracić głowy, że jest dużo czasu na odwrócenie losów spotkania. Cieszymy się, że jeszcze przed przerwą udało się wyjść na prowadzenie, bo to nas podbudowało, dodało wiatru.



Oprócz umiejętności piłkarskich, doświadczenie, pokazaliście jeszcze w czwartek, że macie nerwy ze stali.
Na pewno tak. Liczyliśmy się z tym, że ten mecz może nie potoczyć się po naszej myśli. Musieliśmy być przygotowani na wszystko. Wiedzieliśmy, że w żadnej chwili, bez znaczenia na to, co się będzie działo, nie możemy jednak stracić głowy. Najważniejsze było to, aby grać swoje, cały czas napierać na przeciwnika. Udało się. Powiem szczerze, że jestem tak zmęczony, że nie potrafię nawet okazać radości.

Błękitni skradli serca kibiców, byli rewelacją tej edycji Pucharu Polski, ale w czwartek nie pozostawiliście złudzeń, kto bardziej zasłużył na finał.
Szkoda tylko, że nie udało się rozstrzygnąć awansu w regulaminowych 90 minutach, a dopiero po dogrywce, bo kosztowało to wiele wysiłku. Nie ma jednak co narzekać. Najważniejsze, że jesteśmy w finale i z tego się cieszymy! Teraz mamy dwa dni na regenerację i czeka nas ważny ligowy mecz z Koroną Kielce. Wiemy, że nie możemy tracić punktów.

Finał z Legią na Stadionie Narodowym – szykuje się nam wielkie piłkarskie święto.
Na pewno! Super, że w końcu dojdzie do takiego meczu w finale krajowego pucharu. I my, i nasi kibice, bardzo na to czekamy. W ostatnich latach nie wiodło nam się w Pucharze Polski. Teraz mamy szansę na pierwsze od kilku lat trofeum i w Warszawie zrobimy wszystko, aby je zdobyć. Nie mogę się już doczekać tego meczu na Stadionie Narodowym.

Rozmawiał Paweł Drażba

TAGI: Puchar Polski, Lech Poznań, Marcin Kamiński, Błękitni,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności