Aktualności
„Mam nadzieję, że nie będzie telefonów z pogróżkami” – Araszkiewicz przed dzisiejszym losowaniem Pucharu Polski!
Czym dla Pana jest zaproszenie do roli „sierotki” przy nadchodzącej edycji Pucharu Polski?
Myślę, że dla każdego byłego piłkarza jest to ogromne wyróżnienie. Losy klubów są w naszych rękach, czujemy się przez to odpowiedzialni. Wiadomo, nie chcemy nikogo skrzywdzić, ale takie jest życie. Nie wiemy jaka nazwa zespołu znajduję się w danej kuli, na pewno nie wszyscy będą zadowoleni. Mam tylko nadzieję, że wieczorem nie będę odbierał telefonów z pogróżkami (śmiech).
Jak wspomina Pan swoje występy w Pucharze Polski?
Pamiętam, że zadebiutowałem w wieku 18 lat i w ciągu bodajże 5 dni zdobyłem dwa trofea. Mistrzostwo i po trzech dniach wygraliśmy z Wisłą na Legii zdobywając Puchar. Potem zwycięstwo przeciwko Darkowi na Widzewie. Wiadomo, że nie trzeba nikogo motywować na mecze Lecha przeciwko Legii, czy Legii z Lechem. Potem jeszcze grałem Superpuchar przeciwko Miedzi, wygraliśmy, także coś tam po sobie zostawiłem w historii „Kolejorza”. Życzę tego każdemu, bo to fantastyczna przygoda być piłkarzem! My z Darkiem bardzo zazdrościmy obecnym piłkarzom tej świetnej atmosfery. Finał na Narodowym to jest coś wyjątkowego. Za naszych czasów Stadion Śląski był jaki był, a i nie było tradycji rozgrywania tam spotkań finałowych. Nikt nie chciał organizować kluczowego meczu, bo to wiąże się zawsze z kosztami, do tego zdarzały się sytuację, że ochrony było więcej niż kibiców, bo np. na Widzew przyjeżdżała Legia z Lechem i bardziej obawiano się zachowania kiboli niż ekscytowano samym meczem.
Czy dostrzega Pan jakiegoś faworyta tej edycji, a może jakaś drużyna powtórzy historię Błękitnych?
Puchar Polski nie ma faworyta. Drużyny jak Lech, czy Legia są w mediach stawiani w gronie murowanych kandydatów do triumfu, ale w turnieju tysiąca zespołów nie można nikomu odmawiać szans. Historia Błękitnych Stargard pokazała, że drużyny z niższych lig mogą walczyć z tymi wyżej notowanymi i marzyć o tej „gwiazdce” i życiowym sukcesie w rozgrywkach. Nikt w 3., czy 4. lidze nie myśli o zdobyciu pucharu, ale jak widać i takie zespoły mogą rywalizować przy dwudziestotysięcznej widowni w Poznaniu, czy Warszawie. To też świetna okazja dla zawodników, na takich meczach pojawiają się menadżerowie, skauci i można sobie załatwić fajny kontrakt.
„Dziekan” dwa razy wygrał Puchar Polski. W sezonie 84/85 w barwach Widzewa i 4 lata później już z „Elką” na piersi. „Araś” również dwukrotnie sięgał po to trofeum i zawsze był o sezon szybszy od Dziekanowskiego. 83/84 i 87/88 to rozgrywki, w których Lech z Araszkiewiczem w składzie wznosił Puchar Polski. Obaj w lecie 1985 roku zostali ściągnięci do Warszawy, jednak nie stworzyli duetu na miarę oczekiwań. Podobnie było w reprezentacji, w której raczej grali na zmianę niż wspólnie tworzyli formacje ofensywną.
Tytus Lipiński
>>LINK DO TRANSMISJI Z DZISIEJSZEGO LOSOWANIA PUCHARU POLSKI ZNAJDZIECIE TUTAJ. POCZĄTEK O 12:00. DO ZOBACZENIA!<<