Aktualności
Iwan: Liczę na wymianę ciosów
2 maja o godzinie 18:30 rozpocznie się finałowe spotkanie rozgrywek Pucharu Polski. Naprzeciw siebie staną piłkarze Zagłębia Lubin i Zawiszy Bydgoszcz. – Możemy być świadkami naprawdę ciekawego widowiska. Z jednej strony atakujący Zawisza, a z drugiej potrafiące grać z kontry Zagłębie – zapowiada były reprezentant Polski Andrzej Iwan, który będzie komentatorem finałowego meczu w telewizji Orange sport.
Na Stadionie Narodowym w Warszawie zmierzą się zawodnicy Zagłębia Lubin i Zawiszy Bydgoszcz. Obecność obu drużyn w finale Pucharu Polski można uznać za niespodziankę.
To jest właśnie cały urok tych rozgrywek. W Pucharze Polski nigdy nie ma faworytów. Zresztą już wcześniej trofeum zdobywały drużyny z niższych lig. Przykładowo w 1992 roku zwycięzcą została Miedź Legnica, która pokonała w finale Górnika Zabrze. Poza tym formuła Pucharu Polski zachęca kluby do większego zaangażowania, ponieważ jest to doskonała okazja do pokazania się szerszej publiczności. Dodatkowo rozgrywki dają możliwość występu na pięknym Stadionie Narodowym w Warszawie. Dla piłkarzy to duża sprawa.
W tym roku zespoły rozegrają tylko jedno spotkanie finałowe. Czy to oznacza, że drużyny podejdą do meczu nieco bardziej zachowawczo ?
Faktycznie trener Orest Lenczyk może przyjąć zachowawczą taktykę, natomiast Zawisza jest zespołem, który lubi grę w ofensywie. Możemy być świadkami naprawdę ciekawego widowiska. Z jednej strony atakujący Zawisza, a z drugiej potrafiące grać z kontry Zagłębie. Osobiście mam nadzieję i liczę na to, że zobaczymy wymianę ciosów. A to z pewnością spodoba się wszystkim kibicom.
W rundzie finałowej T-Mobile Ekstraklasy Zawisza gra o wyższe lokaty, natomiast Zagłębie do końca musi walczyć o utrzymanie. Czy podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza można uznać za faworytów tego spotkania?
Pozycja Zawiszy nie jest dziełem przypadku, a dobrego przygotowania beniaminka z Bydgoszczy. Z kolei Zagłębie Lubin do końca rozgrywek będzie musiało uciekać ze strefy spadkowej. Wiemy jednak, że ich potencjał piłkarski jest naprawdę spory. Z tego powodu nie wskazywałbym Zawiszy w roli faworyta. Poza tym w zespole trenera Tarasiewicza zabraknie kilku piłkarzy na czele ze świetnym Michałem Masłowskim. W tej sytuacji szanse są wyrównane.
Co więc jest największą siłą obu drużyn?
Na pewno trenerzy. Zarówno Orest Lenczyk, jak i Ryszard Tarasiewicz doskonale potrafią dostosować taktykę zespołu do konkretnego przeciwnika. Obaj świetnie panują nad tym, co się dzieje w drużynie. Zagłębie Lubin to przede wszystkim Arkadiusz Piech, który jest najlepszym strzelcem Pucharu Polski. Kapitalnie prezentuje się też Silvio Rodić, niesamowity bramkarz z Chorwacji. Z kolei Zawisza ostatnio nieźle sobie radzi w defensywie. Uwagę zwraca dyspozycja Wojciecha Kaczmarka, Piotra Petasza czy Łukasza Nawotczyńskiego. Gdyby do tego mógł zagrać jeszcze Masłowski, to siła zespołu z Bydgoszczy byłaby zdecydowanie większa.
Żadna drużyna Ryszarda Tarasiewicza nie występowała dotąd w finale Pucharu Polski, natomiast Orest Lenczyk dwukrotnie był bliski zdobycia tego trofeum. Czy to doświadczenie szkoleniowca Zagłębia Lubin może zadecydować o wyniku spotkania?
Orest Lenczyk to stary wyga i myślę, że jego doświadczenie może być decydujące. Jeśli Zawisza nie będzie skuteczny w swoich atakach, to może nadziać się na kontrę Zagłębia i wtedy się zaczną problemy. Trener zawodników z Lubina nigdy nie zdobył Pucharu Polski i to trofeum byłoby świetnym uwieńczeniem jego kariery trenerskiej.
Po raz trzeci będzie Pan komentował mecz finału Pucharu Polski, ale jako piłkarz nigdy nie zdobył Pan tego trofeum.
Najlepiej pamiętam spotkanie z Lechem Poznań w 1984 roku. Przegraliśmy wtedy w … Warszawie 0:3. Nic nie mieliśmy do powiedzenia w tym meczu. Tak naprawdę to grając najbliżej byłem zdobycia … Pucharu Niemiec. Cztery lata później występując w VfL Bochum przegrałem z Eintrachtem Frankfurt 0:1. Teraz będę komentował nasz krajowy puchar i liczę na piłkarskie święto. Mam nadzieję, że zarówno warszawiacy, jak i mieszkańcy innych zakątków Polski obejrzą ciekawe widowisko.
Rozmawiał Cezary Jeżowski