Aktualności

[FORTUNA PUCHAR POLSKI] Andrzej Niewulis: Musimy chcieć wygrać bardziej niż Arka

Aktualności30.04.2021 
Andrzej Niewulis ma już na koncie Puchar Polski, ale w finale w 2010 roku nie zagrał. 11 lat później jako kapitan zespołu najpewniej wyprowadzi kolegów na spotkanie finałowe z Arką Gdynia. - Mocno wierzę, że uda nam się zdominować rywala, szybko obejmiemy prowadzenie, a potem wykorzystamy nasze doświadczenie i to my wzniesiemy trofeum. To dla nas świetny sezon, w którym chcemy zdobyć puchar i zdobyć wicemistrzostwo Polski – podkreśla stoper Rakowa Częstochowa.

To niesamowity sezon dla Rakowa, jeśli wziąć pod uwagę, że sezon PKO Ekstraklasy skończy na podium, a do tego zagracie w finale FORTUNA Pucharze Polski. Najpierw przypomnijmy jednak, jak w 2010 roku byłeś zawodnikiem Jagiellonii Białystok, która po zwycięstwie nad Pogonią Szczecin sięgnęła po to trofeum.

Finał był w Bydgoszczy i doskonale pamiętam to spotkanie, choć całe obejrzałem z ławki rezerwowych. Dla mnie, wtedy młodego 21-letniego chłopaka, to było wielkie wydarzenie, więc mocno przeżywałem ten mecz. Wygraliśmy i po końcowym gwizdku to były niezapomniane chwile. Biegałem po boisku z trofeum w dłoniach. Teraz na pewno będzie inaczej, choćby z tego powodu, że nie będzie pełnych trybun. W Bydgoszczy był komplet publiczności. Jedna strona, gdzie siedzieli kibice Jagiellonii była cała żółta, a druga w barwach Pogoni. Atmosfera była wyjątkowa, dlatego nie mogę doczekać się finału z Arką. Mam nadzieję, że tym razem wezmę czynny udział w spotkaniu.

Jagiellonia miała wtedy silny skład, w którym byli między innymi Tomasz Frankowski, Kamil Grosicki, Igor Lewczuk czy Rafał Gikiewicz.

Rzeczywiście, to był mocny zespół. Byłem w drużynie z naprawdę dobrymi zawodnikami, w tym reprezentantami Polski. W finale była podobna sytuacja od obecnej. Jagiellonia była wysoko w tabeli ekstraklasy, a Pogoń w pierwszej lidze liczyła się w walce o awans. Teraz Raków też jest w czołówce, a Arka chciałby wrócić na najwyższy poziom rozgrywkowy. Wtedy byliśmy faworytem i teraz też jesteśmy, ale spodziewamy się trudnego spotkania. To jest finał, stawka jest duża i wierzę, że będziemy w stanie pokazać taką piłkę, jaką prezentujemy w tym sezonie.



W 2017 roku przeniosłeś się do Rakowa, który był wtedy beniaminkiem pierwszej ligi. Czym przekonał cię trener Marek Papszun, byś dołączył do zespołu z Częstochowy?

Byłem wtedy zawodnikiem Znicza Pruszków i nie miałem zbyt wielu propozycji. Moja żona pochodzi z Katowic i chcieliśmy przenieść się na Górny Śląsk. Alternatywą były jeszcze Suwałki, gdzie ja się urodziłem. Chciałem odejść ze Znicza i szukać miejsca, by podnieść swoje umiejętności. Kiedy zadzwonił trener Papszun, przedstawił mi projekt, jakie są cele Rakowa, szybko mnie przekonał. Uznałem, że to coś dla mnie. Wiedziałem, że będę miał stworzone warunki i wszystko będzie zależało ode mnie, jak pokieruję karierą. Dość szybko udało się część planów zrealizować i cieszę się, że miałem w tym udział. Najpierw celem był awans w ciągu trzech lat do ekstraklasy, a udało się już po dwóch. Potem w pierwszym sezonie pewnie się utrzymać, a w kolejnym powalczyć o coś więcej. I to też zrealizowaliśmy. Może nie do końca spodziewaliśmy się, że od razu będziemy aż tak wysoko, ale nie ma na co narzekać. Chcemy zostać wicemistrzami Polski i wygrać puchar.

Już wiecie, że Raków pierwszy raz w historii zagra w europejskich pucharach i zdobędzie medal mistrzostw Polski. Jak reagujesz na to jako kapitan?

Jestem dumny z całego zespołu. Po Kamilu Piątkowskim kolejne powołania do reprezentacji dla naszych zawodników nie powinny być zaskoczeniem. Marcin Cebula w każdym meczu pokazuje, że to jest możliwe. Nie tylko on, ale pewnie inni zawodnicy też o tym marzą.

W tej edycji FORTUNA Pucharu Polski zagrałeś w czterech meczach i zdobyłeś gola w spotkaniu z Lechem Poznań. Który rywal sprawił wam najwięcej kłopotów?

Właściwie to każdy. Nawet jak pokonaliśmy 3:0 Sandecję Nowy Sącz, to i tak od początku musieliśmy być skoncentrowani. Trudny był też mecz z Termalicą Nieciecza, ale każdej rundzie trzeba było się napracować.



W półfinale długo prowadziliście, ale w końcówce Cracovia wyrównała. Było nerwowo?

Byliśmy spokojni. Robiliśmy wszystko, by tego gola nie stracić, ale stało się inaczej. Cracovia grała w dziesiątkę, ale to nie znaczy, że już byliśmy pewni siebie. Choć tracimy mało bramek ze stałych fragmentów, to rywal jednak wyrównał po podaniu z rzutu wolnego. Zachowaliśmy spokój, nie graliśmy „na aferę”, tylko wróciliśmy do swojego stylu i stworzyliśmy sytuacje. Świetne podanie Patryka Kuna, zimna krew Vladislavsa Gutkovskisa i awansowaliśmy do finału.

Jesteście faworytami, ale z drugiej strony Arka po raz trzeci w ciągu pięciu lat dotarła do finału Pucharu Polski.

Oglądamy, jak gra rywal i jedno jest pewne, że to bardzo waleczna drużyna. W Lublinie na pewno nie może nam zabraknąć determinacji. Stawka jest wysoka i każdy chce wygrać, ale my musimy zrobić wszystko, by chcieć bardziej. Wierzymy, że umiejętności są po naszej stronie, ale dużo będzie znaczyła dyspozycja dnia. Nie spodziewamy się łatwej przeprawy, bo to mogłoby nas zgubić. Przypominam sobie finał z udziałem Lecha, który był wyraźnym faworytem, ale wygrała Arka.



Przed finałem zrobiliście krótkie zgrupowanie i po wyjazdowym meczu ligowym z Jagiellonią już nie wróciliście do Częstochowy.

Z Białegostoku pojechaliśmy prosto do Lublina. Pokazaliśmy też, że gra co trzy dni nam nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Jesteśmy napędzeni dobrymi występami, morale w drużynie jest wysokie i tylko jeszcze trzeba wygrać z Arką.

Raków dopiero po raz drugi w historii klubu zagra w finale. Czuć podekscytowanie?

To duża sprawa dla piłkarzy, jak i całego klubu. Po półfinale z Cracovią bardzo cieszyliśmy się z awansu, ale wiedzieliśmy, że jeszcze musimy skupić się na lidze i to się nam udało. Teraz finał i tylko szkoda, że zabraknie kibiców. To największy minus tego meczu. Mocno wierzę, że uda nam się zdominować Arkę, szybko obejmiemy prowadzenie, a potem wykorzystamy nasze doświadczenie i to my wzniesiemy trofeum.

Notował Andrzej Klemba

Fot. Cyfrasport

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności