Aktualności
[FORTUNA PUCHAR POLSKI] Ważne gole Cracovii – znaczy Wdowiak! „Pasy” przegrywały, ale wygrały
Dwóch debiutantów pojawiło się w wyjściowym składzie Cracovii. W bramce trener Michał Probierz postawił na Karola Niemczyckiego, z kolei w napadzie wystawił Marcosa Alvareza. A tak to w podstawowym składzie „Pasów” było ośmiu piłkarzy, którzy niespełna miesiąc temu grali od początku w finałowym meczu FORTUNA Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. Szkoleniowiec krakowian chciał uniknąć niespodziewanych problemów swojej drużyny już na pierwszej przeszkodzie w nowej odsłonie rozgrywek, dlatego zdecydował się posłać do boju bardzo mocną „jedenastkę”. Po pierwsze, wiedział, że nie wypada obrońcy trofeum odpaść tak szybko. Po drugie, miał najnowsze przykłady z tej edycji pucharu, kiedy faworyci odpadali z niżej notowanych przeciwnikiem (patrz: Wisła Kraków z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, czy Korona Kielce z KKS-em Kalisz). Poza tym starcie z bardzo dobrze spisującym się Chrobrym, który w rundzie wiosenno-letniej poprzedniego sezonu prezentował się bardzo dobrze, było lepiej niż wartościowym sparingiem przed rozpoczynającym się niebawem nowym sezonem PKO Ekstraklasy.
Dobry wynik w poprzednich rozgrywkach (7. miejsce) sprawił, że piłkarzami Chrobrego zainteresowały się inne kluby. Miłosz Kozak odszedł do Radomiaka Radom, Szymon Drewniak podpisał kontrakt z Arką Gdynia, Michał Szromnik został bramkarzem Śląska Wrocław. Adrian Benedyczak zaś wrócił z wypożyczenia do Pogoni Szczecin. Wobec tych ubytków Ivan Djurdjević musiał zestawić nieco inną jedenastką od tej, która zazwyczaj rywalizowała w lidze. Także w Chrobrym zagrał debiutujący bramkarz Kacper Bieszczad. Poza tym, w składzie pojawiły się nazwiska dobrze znane miejscowym fanom – Ilków-Gołąb, Prażnowski, Ratajczak, Ziemann, Mandrysz, Machaj, Piła, Banaszewski, Kowalczyk, czyli ostał się trzon z ostatniego sezonu. Sezonu, udanego i dla Chrobrego i dla Cracovii. W przypadku głogowian to wysoka lokata w Fortuna 1. Lidze, z punktu widzenia „Pasów” – pierwszy w historii klubu Puchar Polski.
Ten mecz miał szczególny wydźwięk dla Kamila Pestki. Reprezentant Polski do lat 21 w rundzie wiosennej rozgrywek 2018/19 występował w Chrobrym, gdzie był wypożyczony z Cracovii. Ten krok był potrzebny lewemu obrońcy – wrócił do Krakowa z nowym doświadczeniem, ograł się, co procentowało w ostatnim sezonie. Od połowy sezonu grał regularnie w wyjściowym ustawieniu na lewej obronie. Jego pewność siebie urosła do tego stopnia, że stał się mocnym i pewnym punktem „Pasów”. Został nawet zawodnikiem ostatniego finału Pucharu Polski. Za to inny z bohaterów finałowej potyczki – Mateusz Wdowiak w końcówce pierwszej połowy uderzył w poprzeczkę.
W 67. minucie Bieszczad obronił rzut karny wykonywany przez Sergiu Hankę. Hanca strzelał przy lewym słupku, golkiper głogowskiej drużyny wyczuł jego zamiary – wyciągnął się jak długi, efektownie zatrzymując to uderzenie. Cracovii nie układała się gra, a przestrzelona „jedenastka” skrzydłowego jakby dopełniła dyspozycję „Pasów” w niedzielne popołudnie.
Akcji w końcowym fragmencie spotkania nie było za wiele, toteż spore emocje, przynajmniej tej części sympatyzującej z Cracovią, mogło wzbudzić wejście na boisko Rivaldo Juniora – mówiąc wprost: Rivaldinho, syna słynnego Brazylijczyka Rivaldo. – Często rozmawialiśmy o tym, jak ciężko jest mieć ojca-legendę. Ludzie tego nie rozumieją i oczekują, że będziesz tak samo dobry albo nawet lepszy – mówił Rivaldinho w rozmowie z „The Athletic”, który trafił na stadion przy ulicy Kałuży z Viitorulu Konstanca.
Czas pokaże, ile Rivaldo Junior wniesie do gry Cracovii, bo to nie on był postacią numer jeden meczu z Głogowie. W 80. minucie gola strzelił Michał Ilków-Gołąb, najskuteczniejszy zawodnik głogowian w poprzednim sezonie. Prawy... obrońca zdobył osiem bramek (nic to, że pięć po strzałach z 11. metra). Nowe rozgrywki rozpoczął jak skończył ostatnie – od trafienia.
Sensacja była o włos, nie stała się faktem dzięki Cornelowi Rapie. Rapa w doliczonym czasie gry wyrównał, wpychając piłkę do bramki z bliska. Wcześniej głową w poprzeczkę uderzył Wdowiak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Odbita piłka trafiła pod nogi Rapy, który nie mógł zmarnować takiej okazji.
W drugim meczu z rzędu Cracovii w FORTUNA Pucharze Polski o jej końcowym triumfie miała decydować dogrywka. Z Lechią „Pasy” wygrały 3:2, o ich zwycięstwie przesądziło trafienie w 117. minucie. W dogrywce Cracovia miała o jednego zawodnika więcej, w spotkaniu z Chrobrym scenariusz się powtórzył. Wtedy z boiska wyleciał w końcówce regulaminowego czasu Mario Maloca, tym razem czerwoną kartkę w dodatkowym czasie gry dostał Ilków-Gołąb. I tu i tu decydującego gola strzelił Wdowiak.
Piotr Wiśniewski