Aktualności

[FORTUNA PUCHAR POLSKI] Skierniewice bardzo gościnne – Widzew pokonał Unię 4:0

Aktualności15.08.2020 
Widzew świetnie rozpoczął sezon pod wodzą nowego trenera – Enkeleida Dobiego. W Skierniewicach pewnie pokonał trzecioligową Unię 4:0 i awansował do 1/16 finału FORTUNA Pucharu Polski. –  Pracujemy wspólnie dopiero od dwóch tygodni, wiec cieszę się, że już są pierwsze efekty. Z całym szacunkiem dla rywala, mamy dużo większe ambicje i musimy jeszcze sporo poprawić, by wypracować styl – podkreślał szkoleniowiec Widzewa.

W Skierniewicach z radością przyjęto losowanie pierwszej rundy FORTUNA Pucharu Polski. By zmierzyć się z Widzewem, Unia musiała pokonać pięciu przeciwników w regionalnym Pucharze Polski, a niewiele brakowało, by obeszła się ze smakiem. Zaczęło się łatwo od rozbicia lokalnego rywala Widoku Skierniewice 9:0, a potem były schody i wygrana dopiero po rzutach karnych z Orłem Nieborów. To było jeszcze w ubiegłym roku.

W tym roku też nie było łatwo. Unia przegrała nawet z RKS Radomsko 1:2, ale w zespole rywala wystąpił nieuprawniony zawodnik i mecz zweryfikowano jako walkower na korzyść skierniewiczan. Potem było przekonujące zwycięstwo z Wartą Sieradz (3:0) i wreszcie finał. W nim nie zabrakło emocji. Jeszcze w 87. minucie Unia przegrywała 1:2 z Pelikanem Łowicz, ale w końcówce strzeliła dwie gole. Euforia z obrony Pucharu Polski i wywalczenia premii 40 tys. zł była ogromna.

Oficjalna strona Unii podkreślała przed spotkaniem, że w Skierniewicach odbędzie się piłkarskie święto.

„Piękny pucharowy sen trwa w najlepsze. Po ubiegłorocznej przygodzie z mistrzem Polski – Piastem Gliwice, nikt nie spodziewał się, że niespełna rok później przy ul. Pomologicznej będziemy gościć kolejną piłkarską markę. A jednak. Będziemy podejmować, czterokrotnego mistrza Polski, dziś ekipę pierwszoligowego Widzewa. Będzie to nie lada gratka dla wszystkich fanów piłki nożnej ze Skierniewic i okolic. Nie mamy wątpliwości, że to kolejne historyczne spotkanie, w którym Unia, niesiona dopingiem kibiców zaprezentuje się z jak najlepszej strony.”

Skierniewice to miasto, w którym mieszka wielu kibiców Widzewa, więc nie było nic dziwnego w tym, że trybuny były czerwono–biało–czerwone. Tu prężnie działa fanklub łódzkiego klubu, który organizuje spotkania z piłkarzami, dzień dziecka, mikołajki, turnieje i wiele innych imprez, których znakiem firmowym jest właśnie sympatia do łódzkiego klubu.



Nie brakuje zawodników, którzy po odejściu z łódzkiego klubu trafiali właśnie do Unii. Przykłady z ostatnich pięciu sezonów to przede wszystkim dwaj byli kapitanowie Widzewa Adriana Budka i Michał Czaplarski. Kolejni to Marcin Pieńkowski, Robert Kowalczyk, Jakub Jasiński, Grzegorz Gibki czy Artur Melon.

Choć w poprzednim sezonie Widzew zrealizował cel i awansował na zaplecze ekstraklasy, to zrobił to w słabym stylu. Ostatnie dwa mecze przegrał i tylko jeszcze większa nieporadność GKS Katowice sprawiła, że wszedł bezpośrednio do pierwszej ligi. Po ostatnim spotkaniu kibice wygwizdali piłkarzy i spadła na nich olbrzymia fala krytyki. I, mimo awansu, pracę stracił trener Marcin Kaczmarek.

Klub zatrudnił nowego szkoleniowca – Enkeleida Dobiego. Odeszło pięciu piłkarzy, a w ich miejsce pozyskano sporo zawodników, którzy już z dobrej strony pokazali się w polskiej lidze. Na czoło wysuwa się transfer Karola Czubaka z Bytovii, trzeciego strzelca drugiej ligi w poprzednim sezonie. 20-letni napastnik będzie miał się od kogo uczyć, bo w zespole jest przecież 38-letni Marcin Robak, drugi strzelec w ostatnich rozgrywkach. Dołączył też dwa lata starszy Patryk Mucha, którego w Górniku Polkowice prowadził trener Dobi. Z wypożyczenia (do Bytovii) wrócił rówieśnik Czubaka Michael Ameyaw.

Poza tymi młodymi zawodnikami sprowadzono trochę bardziej doświadczonych – po sezonie w Radomiaku na al. Piłsudskiego wrócił 29–letni Mateusz Michalski, a z Sandecji Nowy Sącz dołączył dwa lata młodszy Dominik Kun, który ma za sobą 55 meczów w ekstraklasie. Do tego grona można doliczyć Krystiana Nowaka i Przemysława Kitę, który pół roku stracili z powodu kontuzji.

W Widzewie wierzą, że z nowym szkoleniowcem i takimi wzmocnieniami, zespół ma szansę włączyć się do walki o kolejny awans.



Na razie celem było przejście Unii. Trener Dobi, który meczem w Skierniewicach debiutował oficjalnie w roli szkoleniowca Widzewa, podstawowy skład wystawił bez nowych piłkarzy. To jednak bez większych problemów wystarczyło na trzecioligowca.

Gospodarze rozpoczęli z ogromnym zaangażowaniem i chęcią szybkiego zaskoczenia rywala, ale bardzo szybko spotkał ich zimny prysznic. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym wysoko wyskoczył Daniel Tanżyna i goście prowadzili 1:0.

– Widzew był lepszym zespołem, zdominował nas, a my tylko próbowaliśmy mu się odgryzać. Udawało nam się to przez pierwsze pięć minut, ale mecz trwa 90. Byliśmy słabsi, ale jestem zadowolony, że moi zawodnicy wyszli na boisko i próbowali pokazać, co potrafią – mówił Rafał Smalec, trener Unii. – Oczywiście liczyłem, że Robert Kowalczyk czy Marcin Pieńkowski będą chcieli pokazać się przed Widzewem, bo wcześniej w nim grali. Musiałbym mieć chyba z 18 zawodników w najwyższej formie, by dziś wygrać z Widzewem – przyznał.

Kolejne okazje mieli ponownie Tanżyna i Rafał Wolsztyński. Gola zdobyli po błyskawicznej kontrze. Wolsztyński zagrał prostopadle do Henrika Ojamy, który wyprzedził obrońców i przerzucił piłkę nad bramkarzem.

Także kolejną bramkę łodzianie zdobyli po szybkiej akcji. Tym razem Ojamaa podawał, a do siatki trafił Robert Prochownik.



– Bardzo gładko przyszła wygrana Widzewowi. Od początku do końca kontrolował przebieg gry. Trzeba jednak pamiętać, że Unia gra w trzeciej lidze. Prawdziwy sprawdzian będzie za dwa tygodnie z Radomiakiem – zauważył Michał Czaplarski, były gracz Widzewa i Unii.

Po przerwie gospodarze mieli świetną okazję na honorową bramkę. Po błędzie Prochownika sam przed bramkarzem był Filip Łojszczyk, ale Wojciech Pawłowski świetnie obronił.

W drugiej połowie Widzew długo nie mógł stworzyć dogodnych sytuacji. Okazję miał Wolsztyński, ale fatalnie przestrzelił z kilku metrów. W końcu gościom udało się strzelić czwartą bramkę. Po kolejnym rzucie rożnym Krystian Nowak, który wrócił do zespołu po kontuzji, strzałem głową pokonał Michała Brudnickiego.

– Więcej goli strzeliliśmy do przerwy, ale to w drugiej połowie były lepsze okazje. W piłce nożnej zawsze chodzi o skuteczność i trzeba ją jeszcze poprawić. Szczególnie cieszą bramki Nowaka, który zyska więcej pewności po kontuzji i Prochownika, dopiero wchodzącego w dorosłą piłkę – zakończył trener Dobi.

Andrzej Klemba

fot. Widzew.com

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności