Aktualności

[FORTUNA PUCHAR POLSKI] Ostatnia szansa Cracovii i marzenia Rakowa o Europie

Aktualności13.04.2021 
Dla Cracovii FORTUNA Puchar Polski to jedyna droga, by nie musiała spisać tego sezonu na straty, bo w lidze spisuje się poniżej oczekiwań. Raków Częstochowa staje przed szansą, by pierwszy raz w historii klubu zagrać w europejskich pucharach. – Mam nadzieję, że to my pojedziemy na finał do Lublina – twierdzi Wojciech Cygan, prezes Rakowa. – Zamierzamy obronić trofeum – zapewnia Milan Dimun, obrońca Cracovii, która jest gospodarzem półfinałowego spotkania (środa, godz. 17:30, transmisja Polsat Sport).

Gdyby szukać największej negatywnej niespodzianki w tym sezonie, to drużyna trenera Michała Probierza byłaby mocnym kandydatem. Po zdobyciu w poprzednich rozgrywkach pierwszego w historii klubu Pucharu Polski, w obecnych rozgrywkach spisuje się bardzo słabo. Najpierw potknęła się już na pierwszej przeszkodzie (szwedzkim Malmoe) i odpadła z eliminacji Ligi Europy. W lidze nie wiedzie jej się zupełnie. Jeszcze jesienią nie było tak źle, bo Cracovia zajmowała dziesiąte miejsce. Wiosną obok Stali Mielec zdobyła najmniej – siedem – punktów ze wszystkich drużyn w lidze. W PKO Ekstraklasie zajmuje 14. miejsce i gdyby nie to, że po tym sezonie liga zostanie powiększona do 18. Drużyn, byłaby w strefie spadkowej. Zresztą nie jest wciąż pewna utrzymania, bo ma tylko trzy punkty więcej od ostatniej w tabeli Stali.

– W lidze nie mamy już raczej wielkich szans, by znaleźć się w czołówce tabeli, co by nam dało europejskie puchary. Musimy wygrać ze dwa, trzy mecze ligowe, by być spokojnym i nie martwić się o utrzymanie. Trudno wskazać jakie są przyczyny naszej słabszej gry. Gdybyśmy wiedzieli co zawodzi, od razu byśmy to poprawili. Na pewno zbyt często brakuje nam koncentracji i za łatwo tracimy gole – twierdzi Dimun. – Dlatego też zależy nam, by znów sięgnąć po Puchar Polski. To dla nas jedyna droga, by ponownie zakwalifikować się do europejskich pucharów. Poza tym obronić trofeum to byłby wielki sukces – dodaje.



FORTUNA Puchar Polski to jedyne rozgrywki, w którym Cracovia w tym sezonie jakoś sobie radzi, choć dotarcie do półfinału wcale nie było łatwe. Już pierwszy rywal – Chrobry Głogów sprawił jej olbrzymie problemy. Krakowianie przegrywali 0:1 i dopiero w ostatniej minucie doprowadzili do dogrywki, a tuż przed jej końcem zdobyli zwycięską bramkę. Potem były minimalne wygrane 1:0 z trzecioligowym Świtem Szczecin i beniaminkiem ekstraklasy Wartą Poznań. Wreszcie w ćwierćfinale łatwo pokonali 3:0 drugoligową Chojniczankę Chojnice. Droga do półfinału nie była więc trudna, jeśli wziąć pod uwagę klasę rywali. W poprzedniej edycji mierzyli się z czterema zespołami z ekstraklasy. Teraz Raków jest dopiero drugim, a w finale czeka pierwszoligowa Arka Gdynia.

Zespół z Częstochowy jest w tej dobrej sytuacji, bo do europejskich pucharów ma otwarte wciąż dwie drogi – jest w półfinale pucharu, a w lidze zajmuje trzecie miejsce. To w przeciwieństwie do Cracovii zespół, o którym można mówić, że jest pozytywną niespodzianką ligi. W poprzednim sezonie jako beniaminek ekstraklasy zajął dziesiąte miejsce, teraz od piątej kolejki jest cały czas na podium ekstraklasy.



– Przed nami niezwykle ważne spotkanie. Raków co prawda już raz był w finale Pucharu Polski, ale było to ponad 50 lat temu [w 1967 roku – przyp. red.]. Chcemy znów zapisać się w historii klubu. To dla mnie i dla klubu ambitny cel do zrealizowania. Mam nadzieję, że to będzie twardy i męski bez niepotrzebnych prób wpływania na sędziego. I niech wygra lepszy – twierdzi Marek Papszun, trener Rakowa. – To prawda, że jeszcze z Cracovią nigdy nie wygraliśmy. Liczę więc, że zwyciężymy teraz, bo to do tej pory najważniejsze spotkanie między tymi drużynami – podkreśla.

Raków i trener Papszun mają za co rewanżować się rywalowi. W poprzednim sezonie Cracovia wygrała dwa razy w lidze, a także w 1/8 finału Pucharu Polski. Przy ul. Kałuży padł bezbramkowy remis, ale gospodarze wygrali w rzutach karnych. Decydującą jedenastkę wykonał Dimun. – Raków w tym sezonie gra dużo lepiej, co widać po tabeli. Polska ekstraklasa jednak jest taka, że nawet ostatni zespół potrafi wygrać z liderem – uważa Dimun. – Poza tym puchar i liga to są różne rozgrywki. Tu o awansie decyduje tylko jedno spotkanie. Dobrze, że gramy u siebie, ale mam nadzieję, że tym razem do wygranej nie będziemy potrzebować rzutów karnych – dodaje.

Wojciech Cygan, prezes Rakowa, liczy, że jego zespół nie wypuści szansy. Jeśli drużyna awansuje do europejskich pucharów, prawdopodobnie zagra w nich już na stadionie w Częstochowie. Obiekt ma być gotowy w lipcu, ale pierwsze mecze powinno udać się rozegrać jeszcze w tym sezonie. Jest nawet szansa, że będzie to najbliższe spotkanie z Lechem Poznań. – A jak nie, to powinno udać się na mecz ze Śląskiem Wrocław – zapewnia prezes Cygan. – Bardzo chcemy sprawdzić się w Europie. Może uda się dzięki zdobyciu Pucharu Polski, ale pilnujemy też miejsca w lidze. Tabela jest dość płaska i staramy się tak działać, by nie wypaść poza podium – twierdzi.



Dodatkowym smaczkiem tej rywalizacji jest postać Mateusza Wdowiaka. Jesienią był piłkarzem Cracovii, ale działaczom i zawodnikowi nie udało się porozumieć w sprawie nowego kontraktu. Klub odesłał go nawet do rezerw. W efekcie po Wdowiaka zgłosił Raków i w lutym dołączył do zespołu z Częstochowy. 25-letni zawodnik mógł zagrać przeciwko drużynie, której jest wychowankiem w 20. kolejce, ale całe spotkanie obejrzał z ławki rezerwowych. Teraz pierwszy raz od momentu odejścia z klubu przyjedzie na stadion przy ul. Kałuży. W poprzednim sezonie w pucharze strzelił dla Cracovii cztery gole – dwa w półfinale z Legią Warszawa i jednego, a do tego to zwycięskiego w finale z Lechią Gdańsk (3:2).

Andrzej Klemba

Fot. Cyfrasport

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności