Aktualności
[FORTUNA PUCHAR POLSKI] Mecz z podtekstami w stolicy. Byli legioniści chcą zatrzymać lidera
Środowe spotkanie o przepustkę do półfinału Fortuna Pucharu Polski będzie stało na najwyższym poziomie. Piast od połowy października przegrał tylko jeden mecz, natomiast w poprzedniej rundzie PP wyeliminował wicelidera ze Szczecina. W okresie za ostatnie cztery miesiące w ligowej tabeli gliwiczanie zajmują trzecie miejsce. Liderem jest Legia, z którą Piast jesienią w lidze zremisował w stolicy 2:2.
Największe sukcesy na Łazienkowskiej
– Jedziemy do stolicy z zamiarem wygrania meczu. Wiemy, jak trudne czeka zadanie, ale nasze ostatnie wyniki z Legią są dobre. Na statystyki jednak nie patrzymy, chcemy po prostu zrobić swoje – mówi Martin Konczkowski, jeden z czołowych graczy gliwiczan, dzięki któremu w dużej mierze zespół Waldemara Fornalika w ostatnich tygodniach spisuje się tak dobrze.
Wyprawa do stolicy będzie jednak szczególna dla kilku jego kolegów, chociażby Jakuba Czerwińskiego. 29-letni defensor spędził w stolicy 1,5 sezonu. W Legii nie był pierwszoplanową postacią, ale ma w swoim dorobku Puchar Polski. W sezonie 2017/2018 brał udział w pucharowych meczach początkowej fazy, z Wisłą Puławy i Bytovią Bytów. W decydujących starciach już nie występował, ale zapisał się jako członek drużyny, która sięgnęła po dublet. – To ważna postać tej ekipy. Miałem okazję pracować z nim w Szczecinie – mówi trener Legii Czesław Michniewicz, pytany o najsilniejsze punkty Piasta. – Jakub dowodzi gliwicką defensywą, to bardzo solidny zawodnik, który ma ogromny wpływ na obraz obrony Piasta – dodał.
Gdy wiosną 2018 roku Legia w wielkim finale Pucharu Polski wygrywała z Arką Gdynia, Czerwiński był już graczem Piasta Gliwice. – Skupiałem się na swoich nowych zadaniach, ale to było miłe uzupełnienie – wspomina defensor, który do dwóch mistrzostw Polski z Legią i Pucharu Polski ze stołecznym klubem dołożył także mistrzostwo kraju z gliwickim zespołem.
Jeszcze większe triumfy w zespole środowego rywala święcił Tomasz Jodłowiec. 35-letni pomocnik może pochwalić się jednymi z większych sukcesów wśród naszych ligowców. Łącznie zwyciężał pięć razy w Pucharze Polski. Głównie z Legią Warszawa, ale nie tylko, gdyż początki sukcesów sięgają jeszcze Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. – Największe triumfy przeżyłem jednak w stolicy, to był mój najlepszy okres w karierze piłkarskiej, chociaż były także trudniejsze momenty – mówi pochodzący z Żywca pomocnik, który w latach 2013-2018 pięć razy z Legią zdobywał mistrzostwo Polski oraz cztery razy triumfował w pucharowych rozgrywkach.
Jodłowiec jest takim specjalistą od Pucharu Polski, że wiosną 2013, sięgając po pierwsze trofeum z Legią w finale grał przeciwko Śląskowi Wrocław, a więc drużynie, w barwach której rywalizował, również w PP, jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Z czasem dołożył do tego kolejne mistrzostwo w stolicy oraz historyczny triumf w lidze z Piastem Gliwice.
Pokazać się w stolicy
Największej motywacji na mecz z Legią nie ukrywa Patryk Sokołowski. Podstawowy gracz w talii Waldemara Fornalika szkolił się w stołecznej akademii, próbując przebić do pierwszej drużyny. Na przeszkodzie stanęły jednak przede wszystkim, niewystarczające wówczas, warunki fizyczne. – Jako warszawiak i wychowanek Legii czułem zdenerwowanie, że nie udało mi się zadebiutować w pierwszej drużynie, zagrać na Łazienkowskiej. W akademii trenowałem kilkanaście lat, więc miałem takie marzenia. Jednak później uświadamiałem sobie i z perspektywy czasu wiem, że do celu prowadzą różne drogi. Muszę pokazać swoją wartość, by klub chciał, bym do niego przyszedł – mówił kilkanaście miesięcy temu na łamach Łączy Nas Piłka 26-letni pomocnik, który na poziom ekstraklasy musiał przebijać się przez kluby drugo- i trzecioligowe.
Każdy mecz jako szansę traktuje natomiast inny były legionista, Michał Żyro. 28-letni napastnik w swojej piłkarskiej karierze wiele przeżył, grał w wielu klubach, ale okres w stolicy wspomina zapewne najlepiej. W barwach Legii jeszcze jako nastolatek święcił pierwsze sukcesy. – W odpowiednim momencie trafiłem na ludzi, którzy dali mi szansę, postawili na mnie. Trafiłem też z formą, dobrze grałem. Dzięki kilku czynnikom, które zgrały się w jednym czasie, mogłem zaistnieć – wspomina na naszych łamach Michał Żyro, który, podobnie jak Tomasz Jodłowiec, może pochwalić się niecodziennym wyczynem – pięć triumfów w Pucharze Polski w sześciu sezonach. Co ciekawe, w sezonie 2012/2013 na drodze Legii do finału stanął między innymi... Piast. Gliwiczanie odpadli po domowej porażce w 1/8 finału 1:2. Oprócz Michała Żyry mecz ten pamiętają z obecnych kadr drugi bramkarz Piasta, Jakub Szmatuła oraz Artur Jędrzejczyk.
Cień Valencii
Nie tylko jednak w obozie Piasta panuje ogromna mobilizacja przed środowym spotkaniem. Legioniści zdają sobie sprawę z trudności zadania, jakie czeka zespół Czesława Michniewicza. – Piast na koniec sezonu na pewno będzie wyżej w tabeli niż na obecnie zajmowanym jedenastym miejscu – przewiduje trener Legii.
W warszawskim zespole na pewno chęć przypomnienia się kibicom i rywalowi będzie miał Joel Valencia. W stolicy spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań, w ostatnich tygodniach w ogóle nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej. Wypożyczony z angielskiego Brentford pomocnik w tym roku zagrał jedynie w drugiej połowie inauguracyjnego meczu z Podbeskidziem.
W Gliwicach doskonale znają atuty pomocnika z Ekwadoru. 26-latek walnie przyczynił się do mistrzostwa Polski zdobytego przez Piasta, został wtedy również uznany za najlepszego gracza całej ligi. Dzisiaj nawet w minimalnym stopniu nie przypomina gracza, który zatrzymał… Legię w drodze po tytuł.
Tadeusz Danisz