– Finał pucharu to tylko jeden mecz, nie ma rewanżu i obie drużyny nie kalkulują, tylko są mocno zdeterminowane. Od początku kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, ale Arka strzeliła bardzo przypadkową bramkę. To nam trochę podcięło skrzydła, ale szybko się otrząsnęliśmy. Cały czas wierzyliśmy w zwycięstwo, pokazaliśmy serducho i odrobiliśmy straty. Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocną drużyną, umiemy grać w piłkę i w końcu strzelimy gole. Po pierwszej bramce już dominowaliśmy – uważa Piątkowski.

– Jesteśmy dopiero drugi rok w ekstraklasie. W pierwszym było ciężko i musieliśmy się oswoić. W tym sezonie wskoczyliśmy na właściwe tory, czujemy się mocni mentalnie i fizycznie – zapewnia Piątkowski, który po zakończeniu rozgrywek zmienia klub. – Na pewno będzie żal odchodzić, bo przez te dwa lata zżyłem się z zespołem. Jest mi trochę ciężko, ale chce się rozwijać. Zawsze będę pamiętał o Rakowie. Gdyby nie przejście do tego klubu, to prawdopodobnie nie doszedłbym tak daleko.