Aktualności
[FORTUNA PUCHAR POLSKI] Dwa gole w Gdyni – wszystkie dla Arki. Żółto-niebiescy pokonują Koronę
Piłkarze Arki i Korony wrócili na boiska po dłuższej przerwie. Gdynianie swój ostatni mecz w lidze rozegrali 21 października w Łęcznej z Górnikiem (przegrali 0:2). Jeszcze dłużej bez gry byli kielczanie (od 11 października). Ich pojedynek z ŁKS-em zaplanowany na 18 października został przełożony na późniejszy termin z powodu kwarantanny, jaką objęty został ŁKS z powodu pozytywnego wyniku testu na obecność wirusa SARS-CoV-2 u dwóch zawodników. Co więcej, zakażenie stwierdzono później u piłkarzy Korony, w związku z czym wyznaczony pierwotnie na miniony piątek mecz z Arką w FORTUNA Pucharze Polski nie odbył się. W środę już nic nie stanęło na przeszkodzie w rozegraniu spotkania.
Szkoleniowiec żółto-niebieskich Ireneusz Mamrot zapowiadał, że w środowy wieczór pośle do boju możliwie najmocniejszą jedenastkę swojej drużyny. – Chcemy jak najwięcej ugrać w tym pucharze. Traktujmy te rozgrywki poważnie, pokazał to już mecz w Polkowicach. Będą zmiany w składzie, ale nie tak głębokie. Od kilku lat Puchar Polski cieszy się dużym prestiżem wśród uczestników. Samym prestiżem jest wywalczenie głównego trofeum, nie mniej ważny jest aspekt finansowy. Opłaca się grać w każdej kolejnej rundzie, bo są to także profity dla klubu. Kolejna ważna rzecz, to kibice, którzy chcą żeby drużyna jak najdalej zaszła – mówił Mamrot.
Poza rezerwowym w lidze Kacprem Krzepiszem, w wyjściowym składzie gospodarzy pojawili się zawodnicy, którzy w tym sezonie regularnie grają. Nowością było wystawienie w środku pola nominalnego skrzydłowego Mateusza Młyńskiego, przez co na ławce usiadł Juliusz Letniowski. Bartoszek także dał szansę rezerwowemu bramkarzowi Jakubowi Osobińskiemu. Zamiast podstawowego stopera Przemysława Szarka w środku obrony pojawił się Remigiusz Szywacz. Do jedenastki wskoczył ponadto Maciej Firlej.
Nie minęło jeszcze pięć minut meczu, a mogły paść trzy gole. Z lewej strony pola karnego strzelał Marcus da Silva – jego uderzenie odbił Osobiński. W odpowiedzi głową uderzał Kordas – sytuację uratował Krzepisz. I wreszcie Adam Marciniak przejął piłkę, zacentrował w pole karne, piłka zmierzała w kierunku Macieja Jankowskiego, ten wbiegł w „szesnastkę”, a stojąc metr od bramki przeniósł futbolówkę nad poprzeczką!
Mecz był otwarty, akcje mieli i jedni i drudzy. W jednej z nich z bardzo dobrej strony pokazał się młodzieżowiec gdynian Mateusz Młyński, którego nieprzepisowo powstrzymywał w polu karnym jeden z rywali. Sędzia wskazał na jedenasty metr, pewnym strzałem na prowadzenie Arkę wyprowadził da Silva. Korona nie chciała być dłużna i miała swoje okazje, by wyrównać. Strzał Łysiaka końcówką palców obronił Krzepisz. Następnie golkiper Arki złapał piłkę po główce Kardasa. Najlepszą sytuację zmarnował Łysiak, który stał dziewięć metrów przed golkiperem gdynian, dostał piłkę do Podgórskiego, ale nie zdołał nawet oddać strzału. Później jeszcze formę Osobińskiego sprawdził Jankowski. Do przerwy padła więc jedna bramka, choć szans na kolejne nie brakowało.
Długo nie potrafił się wstrzelić Jankowski (w końcówym fragmencie meczu dopiął swego). Wysunięty najbliżej bramki przeciwnika piłkarz gdyńskiej drużyny po przerwie nie wykorzystał drugiej w tym spotkaniu bardzo dobrej okazji. Tym razem dotknął piłkę, robiąc wślizg, jednak nie wcelował w bramkę. Szansę na drugą bramkę miał da Silva, kiedy otrzymał futbolówkę od Jankowskiego, ale górą był Osobiński.
Bardzo dobrze wprowadzić mógł się wchodzący z ławki Letniowski. Pomocnik Arki już w pierwszej akcji był bliski gola: przyjął futbolówkę, oddał strzał, jednak bramkarz Korony nie dał się zaskoczyć.
Arka kończyła spotkanie w dziesiątkę, po tym jak drugą żółtą kartkę otrzymał Bartosz Kwiecień. Strata mogła być podwójna, bowiem chwilę później Emile Thiakane przestrzelił z kilku metrów. I wtedy instynktem wykazał się marnujący wcześniejsze okazje „Jankes”. Jankowski uderzył bez przyjęcia, lecz jego strzał zablokował obrońca. W tej samej akcji dostał szansę na poprawkę: złożył się do uderzenia na tyle skutecznie, że podwyższył prowadzenie.
Korona z czasem opadła z sił. Arka umiejętnie oddalała zagrożenie od własnej bramki. Więcej goli już nie padło, tym samym w kolejnej rundzie zagrają żółto-niebiescy.
Piotr Wiśniewski
4 listopada 2020 – Gdynia
Arka Gdynia – Korona Kielce 2:0 (1:0)
Bramki: Marcus Vinícius 18 (k), Maciej Jankowski 76
Arka: 30. Kacper Krzepisz – 15. Arkadiusz Kasperkiewicz, 29. Michał Marcjanik, 26. Adam Danch, 17. Adam Marciniak – 77. Mateusz Żebrowski (90, 46. Jakub Wawszczyk), 99. Bartosz Kwiecień, 25. Szymon Drewniak, 20. Mateusz Młyński (89, 37. Bartosz Boniecki), 8. Marcus Vinícius (59, 10. Juliusz Letniowski) – 7. Maciej Jankowski (79, 23. Rafał Wolsztyński).
Korona: 97. Jakub Osobiński – 6. Jacek Podgórski (87, 16. Wiktor Długosz), 4. Themistoklís Tzimópoulos, 71. Remigiusz Szywacz, 23. Kornel Kordas – 8. Zvonimir Petrović (71, 25. Grzegorz Szymusik), 37. Iwo Kaczmarski, 55. Marcel Gąsior (87, 33. Piotr Basiuk), 19. Paweł Łysiak (87, 29. Dawid Lisowski), 11. Émile Thiakane – 9. Maciej Firlej (79, 10. Jacek Kiełb).
Żółte kartki: Marciniak, Kwiecień, Młyński, Drewniak - Petrović, Gąsior, Kiełb.
Czerwona kartka: Bartosz Kwiecień (65. minuta, Arka, za drugą żółtą).
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).