Aktualności
Dżoker Cracovii: Jeśli odpadniemy, to naprawdę będą duże, niezłe jaja. Starcie z Błękitnymi, to dla nas mecz sezonu!
Chyba nie spodziewaliście się, że Cracovię najważniejszy mecz sezonu będzie czekał właśnie z Błękitnymi Stargard Szczeciński?
Na pewno nie, ale taka jest prawda. Dla nas to najważniejsze starcie tego sezonu. Musimy odrobić straty i wygrać mecz. Trzeba od pierwszej minuty wyjść na Błękitnych agresywnie i jak najszybciej strzelić pierwszego gola. Ta bramka da nam wiatr w żagle i pomoże w osiągnięciu dobrego rezultatu. Pomoże ustawić przeciwnika.
„Trzeba pokazać, że to, co stało się w Stargardzie Szczecińskim, może wydarzyć się raz na sto lat. To był przypadek” – bije się w pierś Twój konkurent do gry w ataku, Deniss Rakels. Posypujecie głowy popiołem?
Posypujemy. W końcu nas i Błękitnych dzielą praktycznie trzy klasy rozgrywkowe. Musimy już zapomnieć o spotkaniu w Stargardzie Szczecińskim i wyjść maksymalnie skoncentrowani na rewanż. Trzeba pokazać, że jesteśmy drużyną, że mamy charakter, wolę walki i wygrać taką ilością bramek, jaka da nam awans do półfinału Pucharu Polski.
„To byłyby naprawdę niezłe jaja, gdybyś ograli Cracovię, a potem awansowali do finału” – powiedział napastnik Błękitnych, Robert Gajda. Wam chyba jednak do śmiechu nie jest?
Gdybyśmy odpali z rozgrywek, to dla nas byłyby to naprawdę duże, niezłe jaja. Sami zrobiliśmy sobie niepotrzebnie problem, przegrywając w Stargardzie Szczecińskim 0:2. Nawet ta edycja Pucharu Polski pokazała, że te rozgrywki rządzą się swoimi prawami. Ta drużyna, która jedzie na mecz do zespołu z niższej klasy, zawsze musi pamiętać, że gospodarze dadzą z siebie nie 100, a 120 procent. Tak było też w dwóch poprzednich rundach. Nie udało nam się szybko strzelić gola w Brzesku i męczyliśmy się do ostatnich minut z Okocimskim. Tak samo było w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie dopiero w 98. minucie strzeliłem gola na 2:1. Te spotkania dziwnie się układały, ale najważniejsze, że zakończyły się zwycięsko. Oby z Błękitnymi było tak samo.
Trener Robert Podoliński motywował Was jakość szczególnie przed tym spotkaniem?
Nie. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy lepsi, a poza tym gramy u siebie i musimy to wykorzystać.
Gdzie, jak gdzie, ale u siebie idzie Wam w tym sezonie dobrze.
To prawda i teraz musimy to potwierdzić.
„Przyjdź na stadion przy Kałuży i dołóż swoją cegiełkę do awansu! Niech słyszy Kraków cały!” – klub próbuje Wam pomóc maksymalnie i ściągnąć na stadion kibiców. Ceny biletów ustalono na 5 złotych.
Miejmy nadzieję, że przyjdzie cały stadion! Kibice zawsze są naszym dwunastym zawodnikiem. Na pewno potrzebujemy ich wsparcia. My musimy z kolei potwierdzić na boisku, że jesteśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Trzeba wygrać i to w normalnym czasie gry!
Humory poprawiła Wam na pewno ostatnia ligowa wygrana z Piastem Gliwice.
Rzeczywiście, nastroje poprawiły się znacząco, bowiem wygraliśmy z dobrą drużyną i strzeliliśmy jej trzy gole, choć Piast nie traci w tym sezonie zbyt wielu bramek. Ten mecz pokazał, że drzemie w nas duży potencjał.
W poprzedniej rundzie Pucharu Polski, to Ty przesądziłeś o awansie Cracovii. Jak będzie tym razem? Zagrasz od początku czy będziesz dżokerem w talii trenera Podolińskiego?
Nie mam pojęcia, gdyż nie mieliśmy jeszcze odprawy. Jeśli jednak będzie mi dane zagrać od początku, będę chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Jak wejdę z ławki i pomogę zespołowi, to też będę czuł się dobrze. Dla nas najważniejsze jest to, abyśmy wygrali i awansowali do półfinału Pucharu Polski.
Przygotowałeś jakąś specjalną cieszynkę na wypadek, gdybyś to Ty zapewnił Cracovii awans?
Nie, będę się cieszył z całą drużyną. Jesteśmy zespołem i udowodnimy to dziś na boisku.
Rozmawiał Paweł Drażba