Aktualności
Dla takich chwil zostaje się piłkarzem!
W latach 2004 i 2008 zdobywał Pan Puchar Polski w barwach Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Doskonale zna Pan realia tych rozgrywek i prawa, jakimi się rządza.
Mecze pucharowe są zupełnie inne od tych, które co tydzień rozgrywa się w lidze. Trzeba być bardziej ostrożnym, bo jeden błąd może kosztować wypadnięcie z rozgrywek. Teraz zagramy z Legią, która w ostatnich latach dominowała w Pucharze Polski, ma ogromne doświadczenie. Czeka nas trudne zadanie, ale wierzymy, że możemy przejść Legię i awansować do finału.
Zapamiętał Pan któryś z triumfów w Pucharze Polski szczególnie?
Oba zwycięstwa były inne, chociażby ze względu na system rozgrywania finału. Dużo lepiej jest, gdy ten ostatni, najważniejszy mecz odbywa się na neutralnym stadionie, z odpowiednią otoczką. Puchar Polski ma swoją rangę, która rośnie z roku na rok. Zawsze uważałem, że nie powinno się odpuszczać tych rozgrywek. Przecież każde trofeum w przygodzie z piłką jest bardzo ważne. Co z tego, że grało się paręnaście lat na wysokim poziomie, skoro nie wygrało się niczego? Pamiętam, jak wracaliśmy autokarem do Grodziska Wielkopolskiego po zwycięstwach w Pucharze Polski. Mimo że nie jest to duża miejscowość, to i tak na ulicach witały nas tysiące kibiców, którzy świętowali wygraną razem z nami. Dla takich właśnie chwil zostaje się piłkarzem!
Analizując drabinkę Pucharu Polski wydaje się, że mieliście najtrudniejszych przeciwników w drodze do półfinału spośród wszystkich pozostałych zespołów. Za każdym razem musieliście mierzyć się z ekstraklasowymi ekipami.
Im trudniejsi rywale po drodze, tym większa satysfakcja z końcowego sukcesu. Z Zawiszą graliśmy na wyjeździe, tak samo z Górnikiem Zabrze. W tegorocznych rozgrywkach pokazaliśmy, że nie boimy się wyzwań. Wygraliśmy wszystkie spotkania, nie potknęliśmy się ani razu. Pamiętajmy, że puchar rządzi się swoimi prawami, więc to, że ogrywaliśmy drużyny z ekstraklasy nie musi znaczyć, że równie dobrze poradzilibyśmy sobie ze Zniczem czy Błękitnymi.
Jaki cel postawiliście sobie przed pierwszym spotkaniem półfinałowym?
Przede wszystkim zagrać na zero z tyłu. Strata bramki u siebie bardzo komplikuje sytuację przed rewanżem. Na pewno nie będziemy się bali Legii. Przecież wygraliśmy z nimi niedawno dwa razy u siebie! Mam nadzieję, że przed rewanżem na Łazienkowskiej nadal będziemy w grze. Na szczęście trener Ojrzyński bardzo umiejętnie rotował w tym roku składem. Dzięki temu nie mieliśmy większych problemów z kontuzjami ani przemęczeniem. Zawodnicy, którzy grali co tydzień w lidze, często odpoczywali w pucharze i na odwrót. Jesteśmy skupieni i zmotywowani. Nie chcemy, żeby półfinał z Legią był kresem naszej drogi w tegorocznej edycji Pucharu Polski.
Uniesienie nad głowę trofeum w roli kapitana swojego ukochanego klubu byłoby dla Pana idealnym zwieńczeniem długiej kariery.
I to na Stadionie Narodowym! Tylko reprezentanci Polski i finaliści Pucharu mogą na nim zagrać, więc na pewno jest to dla mnie dodatkową motywacją. Moja przygoda z piłką dobiega końca, więc zagranie w takim wieku przy 50 tysiącach ludzi byłoby czymś niesamowitym! Myślę, że mogę podobnie powiedzieć o reszcie chłopaków z zespołu, którzy nie są kadrowiczami i nie mają możliwości grać na Narodowym.
Rozmawiał Aleksander Solnica
TAGI: Marek Sokołowski, Podbeskidzie, Legia,