Aktualności
Najsłodszy turniej na świecie. Dzieci z cukrzycą przełamują stereotypy na boisku
W sobotę na stadionie przy ulicy Międzyparkowej 4 w Warszawie odbył się turniej piłkarski Varsovia Sweet Cup dla dzieci chorych na cukrzycę typu pierwszego. To doskonała okazja do tego, aby przyjrzeć się bliżej temu schorzeniu i jego znaczeniu w kontekście aktywności fizycznej najmłodszych. Organizatorzy rozgrywek mieli natomiast możliwość zobaczenia w akcji zawodników, którzy już wkrótce utworzą reprezentację Polski dzieci z cukrzycą. Impreza odbyła się dzięki wsparciu MOS 3 Śródmieście.
Podjeżdżając w sobotnie przedpołudnie na stadion Varsovii, osoby, które na co dzień nie mają styczności z chorymi na cukrzycę typu pierwszego, mogły odnieść wrażenie, że trafiły w nieodpowiednie miejsce. Na klubowym parkingu roiło się od dzieci w strojach piłkarskich, które nijak nie pasowały do stereotypu cukrzyka. – Po tych dzieciach na pierwszy rzut oka nie widać, że są chore. Zwykle wyobrażamy sobie cukrzyków jako osoby otyłe, stroniące od aktywności fizycznej. Prawda jest jednak taka, że te dzieciaki są takie same jak ich rówieśnicy, mają te same potrzeby i zainteresowania, może jedynie są bardziej zmotywowane do podejmowania wysiłku fizycznego – opowiada Dagmara Staniszewska, prezes Fundacji dla Dzieci z Cukrzycą. Faktycznie, uczestnicy turnieju Varsovia Sweet Cup to dzieci szczupłe, aktywne, po których absolutnie nie widać choroby. Jak więc możliwe, że mają orzeczenia o niepełnosprawności? Odpowiedź na to pytanie brzmi: insulina. Jest to hormon mający wpływ przede wszystkim na metabolizm węglowodanów, białek i tłuszczów. Człowiek nie może bez niego żyć, a organizm osób chorujących na cukrzycę typu pierwszego nie jest w stanie go sam wytworzyć. Insulina jest dostarczana z zewnątrz za pomocą iniekcji podskórnych. Aby samodzielnie „prowadzić” cukrzycę, niezbędny jest duży zasób wiedzy na temat samej choroby, możliwości i reakcji własnego organizmu na zmiany poziomu cukru we krwi, dawkowania insuliny, przeliczania spożywanych posiłków. Siłą rzeczy młodsze dzieci prowadzone są przez rodziców. Każde dziecko w innym momencie swojego życia jest gotowe do przejęcia samodzielnej kontroli nad chorobą, niektóre są w stanie funkcjonować bez osoby dorosłej w wieku 14 lat, inne – dużo później.
Pomysł na organizację turnieju piłkarskiego nie był przypadkowy. Rodzice dzieci-cukrzyków zrzeszeni w Fundacji zdają sobie sprawę, jak ważny w procesie leczenia ich pociech jest ruch. – Wszystkim osobom chorym na cukrzycę zalecamy wysiłek fizyczny. Zdarza się, że przychodzą do nas rodzice z prośbą o zwolnienie dziecka z lekcji WF-u. Nie zgadzamy się na to. Sport jest jednym z elementów leczenia cukrzycy – tłumaczy dr Małgorzata Wajda-Cuszlag i dodaje: – Dzięki wysiłkowi polepsza się wrażliwość na insulinę i choremu są potrzebne mniejsze dawki. Sport sprzyja również utrzymaniu odpowiedniej masy ciała i integracji z rówieśnikami.
Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek angażowania dzieci z cukrzycą w grę w piłkę. Fundacja ma dziś solidne fundamenty do tego, aby skupiać się nie tylko na edukowaniu rodziców i dzieci, czy zabezpieczaniu sprzętu medycznego. – Na początku działalności, w 1993 roku, cele Fundacji były inne niż teraz, ponieważ realia znacznie odbiegały od tego, z czym mamy do czynienia obecnie. 25 lat temu w Polsce nie było dostępu do nowoczesnych insulin, powołanie Fundacji miało na celu pomoc rodzicom w zaopatrzeniu się w podstawowe sprzęty diabetologiczne: glukometry, strzykawki i igły, później peny i pompy insulinowe, a także nowoczesne insuliny – to była pierwsza potrzeba przy nowym zachorowaniu. Z czasem wokół Fundacji zaczęło skupiać się coraz więcej rodzin i kolejne wyzwania pojawiały się samoistnie. Narodziła się potrzeba integracji. Fundacja od 25 lat organizuje imprezy okolicznościowe, turnusy rehabilitacyjne dla rodzin, kolonie i zimowiska dla dzieci z cukrzycą. Spotykamy się, wymieniamy doświadczenia i mamy okazję porozmawiać z innymi rodzinami. Rozgrywki piłkarskie to przede wszystkim frajda dla dzieci, ale też szansa na spotkanie dla nas, rodziców – mówi Staniszewska.
Już niedługo tych okazji będzie jeszcze więcej. Sobotni turniej był pilotażem, przygotowującym do dwóch przyszłorocznych imprez: mistrzostw Polski w hali (w marcu) i na otwartym boisku (w czerwcu). – W sobotę gościliśmy zespoły z Warszawy, Poznania i Lublina. Zjawili się również pojedynczy zawodnicy z Zamościa czy Krakowa. Chcemy wychodzić coraz szerzej, by w przyszłym roku w rozgrywkach wzięło udział kilkanaście zespołów z całego kraju – zapowiada Paweł Staniszewski, pomysłodawca turnieju, a prywatnie mąż pani Dagmary. W organizacji przyszłorocznych mistrzostw pomoże mu Mikołaj Illukowicz, który na podobnej zasadzie jak Staniszewski działa w Poznaniu. Tydzień przed Varsovia Sweet Cup rozegrano nawet podobny turniej w stolicy Wielkopolski.
Zaangażowanie Staniszewskiego i Illukowicza wynika z podobnych przesłanek. Obaj mają dzieci, które chorują na cukrzycę. – Moja działalność rozpoczęła się około dwa lata temu, kiedy ogłoszono, że w marcu 2017 roku odbędą się mistrzostwa Polski dla dzieci z cukrzycą. Tak się składa, że kiedyś grałem w piłkę, a mój syn jest cukrzykiem. Wystąpiliśmy w turnieju i go wygraliśmy – wspomina Illukowicz. Co ciekawe, Staniszewscy w działania Fundacji zaangażowali się jeszcze przed chorobą córki. – Dziesięć lat temu organizowałam w mojej ówczesnej firmie imprezę dla Fundacji, z którą wówczas nie miałam nic wspólnego. Dwa lata później zachorowała nasza córka. Pierwsze miesiące były ciężkie, musieliśmy nauczyć się nowego życia. Gdy byłam gotowa, dołączyłam w Fundacji do Sylwestra Manowskiego i Wandy Jakubowskiej, z czasem zastępując dotychczasową panią prezes – wyjaśnia pani Dagmara i kontynuuje: – Dzisiaj śmiejemy się, że córka „zaraziła się” cukrzycą. Tak widać musiało być. Przeznaczenie? Mąż zawodowo działa przy piłce, ale mocno angażuje się w życie Fundacji. Działalność prospołeczna, której efekty widać, po prostu wciąga. Fundacja jest u nas w domu od rana do wieczora.
Trudno powiedzieć, że państwo Staniszewscy z chorobą swojej córki są zaprzyjaźnieni, ale na pewno ją zaakceptowali i nie ma chyba rzeczy, która mogłaby w jej kontekście ich zaskoczyć. Podobnie sytuacja wygląda z innymi rodzicami i opiekunami drużyn obecnymi na sobotnim turnieju. Dzięki Fundacji wszyscy oni wiedzą, jak łączyć chorobę swych pociech z podejmowaniem przez nie wysiłku. Pytanie, co z dziećmi-cukrzykami, które na boisku chcą rywalizować ze zdrowymi rówieśnikami. – Pamiętajmy, aby poinformować opiekuna o chorobie dziecka. Inne dzieci także powinny mieć świadomość, że ich chory kolega może potrzebować więcej przerw na zmierzenie poziomu cukru i ewentualne jego wyrównanie – zaleca dr Wajda-Cuszlag. Jej zdaniem najważniejsza jest samokontrola. Chory bądź jego opiekun musi prowadzić ją przed, w trakcie i po wysiłku. Przed meczem należy zjeść dodatkową porcję węglowodanów. – Cukier musi być na nieco wyższym poziomie, by mieć z czego spadać – tłumaczy diabetolog z 13-letnim doświadczeniem. Konieczne jest zabezpieczenie w jedzenie osoby chorej na czas wysiłku. Wszystko po to, by – kiedy cukier spadnie – ponownie podwyższyć jego poziom. Dodatkowa porcja węglowodanów podczas wysiłku to obowiązek. Na boisku może zdarzyć się również tak, że w wyniku emocji i stresu poziom cukru wzrośnie mimo wysiłku. W takim przypadku należy zrobić sobie przerwę i przyjąć insulinę, która ten poziom obniży.
Do wszelkich tego typu zaleceń lekarskich dostosowali się organizatorzy sobotniego turnieju. Przy boisku pełno było ciast, soków i innych przekąsek, po które zmęczone dzieci chętnie sięgały, uzupełniając w ten sposób cukier. Dieta osoby chorej na cukrzycę nie różni się od tej zdrowego człowieka. Ma być zbilansowana, a chorzy powinni unikać cukrów łatwo przyswajalnych. – Część dzieci, z naszych obserwacji wynika, że około 15 procent, ma celiakię, czyli jest na diecie bezglutenowej. Na takiej imprezie jak w sobotę zawsze mamy przygotowane poczęstunki także i dla nich. Przyrządzamy je wspólnie z innymi rodzicami, którzy bardzo chętnie się angażują – opowiada Staniszewska.
Jedną z takich zaangażowanych mam jest pani Ewa Głogowska z Poznania. Aby przyjechać z córką Martynką do Warszawy, wstały o 4:30. – Dla nas turniej to świetna okazja na wymianę doświadczeń z innymi rodzicami. Zyskujemy wiedzę, której nie zdobyliśmy w szpitalu. Wszystkie nasze dzieci chorują na to samo, ale każde jest inne i warto poznać różne przypadki – wyjaśnia pani Ewa. Jej córka co prawda najbardziej lubi lekkoatletykę, ale bardzo ją cieszy możliwość ruchu i spotkania kolegów. – Lubię piłkę, bo można dużo biegać. Na boisku dobrze się czuję. Jak gram, spada mi poziom cukru. Wiem, kiedy to się dzieje, bo to czuję i od razu daję znak trenerowi. On mnie zmienia, a ja mogę coś zjeść – opowiada Martynka, jedna z trzech dziewczynek w zespole Cukierasów z Poznania.
Dziewczynki są na boisku mile widziane, ale prym wiodą chłopcy. Wszyscy zawodnicy są szukani wewnątrz Fundacji, chociaż drzwi pozostają otwarte dla każdego. Piłkarskie talenty są wyławiane w trakcie kolonii i obozów. Zdarza się, że dzieci same się zgłaszają. Na sobotnim turnieju obecny był Ksawery, który skontaktował się z organizatorami poprzez Facebooka. Większość dzieci na co dzień trenuje różne sporty. Ponieważ łączy je słodka przypadłość, mogą spotykać się na specjalnych turniejach, takich jak Varsovia Sweet Cup. Najlepsi trafią natomiast do nowopowstałych reprezentacji Polski cukrzyków w dwóch kategoriach wiekowych: dzieci urodzonych w 2004 roku i później oraz tych, które na świat przyszły w 2008 roku i później. Trenerem pierwszej z nich jest Paweł Staniszewski. Drugą poprowadzi Mikołaj Illukowicz. – Otwieramy się na turnieje europejskie. Szukamy sponsorów i kontaktów na Zachodzie. Mamy nadzieję, że jeszcze przed marcowymi halowymi mistrzostwami Polski w Suchym Lesie uda nam się rozegrać pierwsze mecze międzypaństwowe. Zgłosili się już do nas nawet potencjalni sparingpartnerzy, Irlandczycy – mówią zgodnie obaj trenerzy. Trzymamy kciuki, aby w swych podopiecznych w dalszym ciągu rozwijali sportową pasję i by jak najczęściej mogli wspólnie odczuwać słodki smak zwycięstwa.
Rafał Cepko
Fot. Jacek Biłan