Aktualności
Niebo płakało nad Legią
Do spotkania z ubiegłorocznym zdobywcą Pucharu Belgii podopieczni Stanisława Czerczesowa podeszli z dużym osłabieniem. Szkoleniowiec nie mógł bowiem skorzystać z usług zmagającego się z infekcją Nemanji Nikolicia. Miejsce Węgra na szpicy zajął 37-letni Marek Saganowski. W wyjściowej jedenastce nie zabrakło także reprezentantów Polski, Tomasza Jodłowca i Michała Pazdana, których trener obarczył misją rozbijania ataków belgijskiego zespołu w środku pola. Początek spotkania nie zachwycił – oba zespoły podeszły do siebie z wyraźnym respektem i skupiały się przede wszystkim na destrukcji i poszanowaniu piłki.
Gospodarze rozkręcali się jednak z minuty na minutę, coraz śmielej poczynając sobie w ofensywie, aż wreszcie dopięli swego. W 38. minucie do akcji podłączył się boczny defensor, Thomas Meunier. Wpadł z piłką w pole karne, a nieszczęście rozpoczęło się od utraty równowagi przez Jakuba Rzeźniczaka. 24-letni Belg ograł Pazdana, z asekuracją nie zdążył Jodłowiec i po technicznym uderzeniu Kuciak musiał wyciągać piłkę z siatki.
Pomimo potrzeby niwelowania strat, Stanisław Czerczesow nie zdecydował się na żadne zmiany w przerwie. Kilka minut po gwizdku wznawiającym grę serca kibiców Legii zabiły dużo mocniej. Niestety, nie z powodu świetnych okazji Legii, a wręcz przeciwnie. Najpierw Igor Lewczuk zbyt lekko podawał w kierunku Kuciaka i tylko świetna interwencja golkipera Legii uchroniła ekipę z Łazienkowskiej od straty drugiego gola. Chwilę później po rzucie rożnym Rzeźniczak nie upilnował Stefano Denswila, ale ten trafił w słupek. Widząc, co dzieje się na murawie, trener Czerczesow zdecydował się znacznie wzmocnić siłę ofensywną. Bardzo przeciętnie prezentującego się Saganowskiego zastąpił Aleksandar Prijović, w miejsce Jodłowca na murawie pojawił się Guilherme, a Bartosza Bereszyńskiego zluzował Michał Kucharczyk.
Gdy Legia postawiła wszystko na jedną kartę, widowisko nabrało nieco rumieńców. W 73. minucie niewiele brakowało, aby rotacje Rosjanina przyniosły pożądany efekt. Sytuację sam na sam zmarnował Kucharczyk, a dobitkę Ivana Trickovskiego z linii bramkowej wybił Brandon Mechele. Jak się okazało, była to niestety ostatnia okazja bardzo dogodna sytuacja polskiego zespołu do wyrównania.
W konsekwencji belgijskiej porażki, Legia ma już tylko matematyczne szanse na wyjście z grupy. Aby tak się stało, musi wygrać spotkania z FC Midtjylland (minimum dwiema bramkami) i SSC Napoli. Włosi ponadto muszą pokonać Club Brugge, a w spotkaniu Duńczyków z Belgami niezbędny jest wynik remisowy. Tylko przy spełnieniu tych warunków Legia może awansować, ale będzie o to niezmiernie trudno.
TAGI: Legia Warszawa, Club Brugge, Liga Europy,