Aktualności

[WYWIAD] Natalia Chudzik: Najgorsze było czekanie

Reprezentacja06.06.2020 
- Wicemistrzostwo bardzo nas cieszy, bo jednak traciłyśmy sporo punktów do lidera. Tę stratę trudno byłoby odrobić - ocenia zakończony przedwcześnie sezon Ekstraligi kobiet zawodniczka Medyka Konin, Natalia Chudzik. Z reprezentantką Polski rozmawiamy nie tylko o minionych rozgrywkach, ale także o życiu i treningach w izolacji, przełożonych na 2022 rok mistrzostwach Europy oraz o powodach odrzucenia oferty transferu do Anglii.

Żałujesz, że nie dogracie sezonu do końca?

Mówiąc szczerze tak. Początkowo, jeszcze w marcu, miałyśmy nadzieję, że koronawirus szybko przeminie i uda się rozegrać pozostałe spotkania. Człowiek się łudził i większość z nas chciała grać dalej. Nikt nie przepuszczał, że dojdzie do tego, że trzeba będzie zakończyć rozgrywki przedwcześnie. Wyszło jednak, jak wyszło.

Mimo wszystko, jako Medyk, możecie być chyba zadowolone z końcowego rezultatu, czyli wicemistrzostwa?

Drugie miejsce bardzo nas cieszy, bo jednak traciłyśmy sporo punktów do lidera, Górnika Łęczna. Te dziewięć „oczek” byłoby bardzo trudno odrobić. Od początku 2020 roku nie szło nam zbyt dobrze, nie wygrałyśmy nawet żadnego meczu sparingowego. Trochę obawiałyśmy się tego, co będzie, gdy liga wróci. Wicemistrzostwo jest więc dla nas ważne. Zasłużyłyśmy na nie.

Trudno było trenować, gdy nie miałyście pewności, że liga w tym sezonie wróci?

Wiedziałyśmy, że musimy pracować, bo a nuż wrócimy na boisko. Na żadnym etapie oczekiwania na decyzję nie mogłyśmy więc odpuszczać. Mimo to z każdym kolejnym tygodniem narastało zdenerwowanie i niepewność, przez co motywacja spadała. Z jednej strony trenowałyśmy, by ligę dokończyć, ale w podświadomości siedziało to, że niekoniecznie to się stanie. Najgorsze było czekanie.

Ale chyba dobrze było wrócić do treningów w grupie? Podejrzewam, że treningi indywidualne na początku kwarantanny były jeszcze trudniejsze i bardziej nużące?

Oj tak. Tym bardziej, że ja i Gabrysia Grzywińska kwarantannę miałyśmy jeszcze dłużej, bo pandemia rozpoczęła się de facto w momencie, w którym wróciłyśmy ze zgrupowania reprezentacji i z meczu w Azerbejdżanie. Miałyśmy zakaz wychodzenia z domu i w zasadzie robienia czegokolwiek. Otrzymywałyśmy oczywiście rozpiskę treningową, ale ta praca indywidualna doprowadzała do szału. Inaczej jest, gdy mieszka się w domku, bo można chociaż wyjść do ogrodu, a w mieszkaniu takiej opcji nie ma. Pracowałam głównie nad stabilizacją, ale robienie tego samego dzień w dzień nie wyzwalało pozytywnych emocji. Dlatego świetną wiadomością było to, gdy rząd zezwolił na wyjście z domu, by pobiegać.

Wysiedzieć w domu było trudno każdemu, ale mam wrażenie, że w przypadku sportowców jest to jeszcze większe wyzwanie. Cały wasz rytm dnia został zaburzony. Wpływało to na psychikę?

Niestety tak. To szok dla każdego sportowca. Trening indywidualny, a drużynowy to dwie różne bajki, niezależnie od dyscypliny. Samemu nie da się wypracować schematów, które później przełoży się na murawę. Dla mnie np. dziwne było to, że można było wychodzić do sklepu, gdzie są większe skupiska ludzi, a nie było możliwości, by pojeździć na rowerze, czy pobiegać w samotności. To wszystko nie dodawało mobilizacji.

Pozytywem dla ciebie w trakcie tego trudnego okresu było to, że przedłużyłaś kontrakt z Medykiem Konin. Nie wahałaś się?

Absolutnie. Miałam co prawda jakieś propozycje z innych polskich klubów i zza granicy, np. z Anglii. Tak naprawdę jednak się w nie nie zagłębiałam i nawet nie pytałam menadżera, o jakie kluby chodzi. Jestem w takim wieku, że potrzebuję stabilizacji i wiedziałam, że chcę zostać w Koninie.

Można powiedzieć, że Konin to twój dom?

Jak najbardziej. Najpierw spędziłam tu sześć lat, później na trzy wyjechałam, ale znów wróciłam. Teraz mija piąty rok od powrotu, więc jak widać, zadomowiłam się tu.

Ten dom wydaje się powoli zamieniać w fortecę, bo Medyk nie tylko przedłuża kontrakty z ważnymi zawodniczkami, ale i angażuje nowe. Celujecie w powrót na ligowy tron?

To na pewno. Zaczynając sezon każda drużyna chce wypaść jak najlepiej i grać o najwyższe cele. Chcemy walczyć o sukcesy, wrócić na fotel lidera. Będziemy się o to starać, a jak będzie, pokaże czas.

Wzmocnienia pokazują, że klub musiał dojść do wniosku, że czegoś czy kogoś, wam w tych ostatnich sezonach brakowało. Według ciebie co sprawiło, że teraz nie udało się odzyskać mistrzostwa?

Trudno powiedzieć. Czasami było tak, że na treningach czy w sparingach wychodziło nam wszystko, a w meczu o punkty nic. Jakby przytłaczała nas presja tego, że musimy wygrać. Mimo że chciałyśmy i dawałyśmy z siebie 120 procent, to nam nie szło.

Brakowało wam też dwóch podstawowych piłkarek, Dominiki Kopińskiej i Natalii Pakulskiej.

Kontuzje na pewno przyczyniły się do rezultatów, bo nie jest łatwo zastąpić takie zawodniczki. Tym bardziej, że często wiąże się to ze zmianą pozycji i roli innej piłkarki, która jest przyzwyczajona do innych zadań boiskowych. U nas tak właśnie było. Nie można oczekiwać, że taka osoba, która nawet jeśli na treningach prezentuje się dobrze, od razu doskonale wejdzie w mecz. Tu w grę wchodzi ogromna presja, której często nie da się tak szybko przezwyciężyć.

Koronawirus wpłynął też na mecze reprezentacji, które zostały przełożone na inne terminy. Szkoda, by byłyście w świetnej formie i miałyście bardzo dobrą passę.

Osobiście bardzo tego żałuję. Szło nam dobrze, a tu nagle tak długa przerwa. Niby poznałyśmy nowe terminy, ale kto wie, czy ostatecznie uda się wtedy zagrać. Druga sprawa to to, że Euro zostało przełożone na 2022 rok. Nie wiemy, w jakiej formie każda z nas będzie za dwa lata. To duża różnica, szczególnie np. w moim przypadku, bo nie należę już do najmłodszych piłkarek. Zastanawiam się teraz, czy wtedy trener będzie mnie jeszcze powoływał do kadry, ale wierzę, że uda mi się utrzymać dobrą formę. Niestety, na pewne sprawy, jak koronawirus, nie mamy wpływu. Trzeba to przełknąć.

Przed eliminacjami mówiłyście, że „to jest wasz czas”. Rozumiem, że w takim razie wasze będą najbliższe dwa lata?

Mam nadzieję. Na pewno tę myśl podtrzymujemy. Zależy nam, by awansować na mistrzostwa Europy. Mimo że ten czas się wydłużył, to kiedy, jak nie teraz? W naszej świadomości absolutnie nic się nie zmienia.

Rozmawiała Aneta Galek
Fot. Paula Duda / Łukasz Grochala

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności