Aktualności

Polscy idole. To za nimi szaleli kibice zagranicznych klubów!

Specjalne28.01.2015 
Nie będzie nadużyciem, jeśli stwierdzimy, że Kamil Glik to żywa legenda Torino. Rzadko się przecież zdarza, by zagraniczny piłkarz został wybierany kapitanem drużyny. Obrońca włoskiej ekipy nie jest jednak jedynym polskim zawodnikiem, na którego punkcie zwariowali zagraniczni kibice!

Marcin Wasilewski – RSC Anderlecht

W Brukseli obrońca grał przez sześć lat i był wręcz wielbiony przez kibiców Anderlechtu. Może Wasyl nie zdobywał wielu bramek, nie grał wybitnych spotkań i nie czarował fanów nadzwyczajnymi umiejętnościami, ale nigdy nie można było mu odebrać chęci i woli walki. Bo Marcina Bruksela pokochała za niesamowite serce, poświęcenie dla drużyny, wspaniałe podejście do zawodu i niesamowitą szczerość. Często tak bywa, że fani lepiej pamiętają tych, którzy dla zespołu dawali z siebie wszystko, niż tych którzy „tylko” czarowali pięknym zagraniami.



Źródło: Leicester City (www.lcfc.com)

Momentem przełomowym była z pewnością kontuzja, której Wasilewski doznał po brutalnej interwencji Axela Witsela. Belg złamał „Wasylowi” nogę, ale Polak nie poddał się i wrócił do zawodowego futbolu. Wszyscy byli wówczas pod wrażeniem, że Marcin potrafił się podnieść z bardzo ciężkiej sytuacji, z którą nie dałaby rady większość piłkarzy. Ale taki jest właśnie „Wasyl” – uśmiechnięty, szczery, ale przede wszystkim waleczny. Na cześć Wasilewskiego fani Anderlechtu skandują jego nazwisko w 27. minucie każdego spotkania na znak pamięci, że ten numer należał do polskiego obrońcy. To właśnie tacy piłkarze zostają legendami.




A kibice lubią i doceniają szczerość. Dali temu wyraz podczas meczu Leicester - Millwall na który grupka kibiców z Belgii przyjechała specjalnie dla polskiego zawodnika. Niesamowita sprawa dla Wasyla, ale i polskiego futbolu, bo nie zawsze tak docenia się naszych zawodników.

A Wasyl potrafił walczyć za trzech i nigdy nie odpuszczał. Takich zawodników pamięta się do końca życia.

 

Artur Boruc – Celtic Glasgow

W Szkocji jest przez jednych uwielbiany, przez drugich znienawidzony. Bo Boruca albo się lubi albo nie. Na początku jednak trochę historii. Celtic został założony przez katolickich imigrantów z Irlandii i właśnie z katolicyzmem jest utożsamiany do dziś. Z kolei największy rywal Celticu – Glasgow Rangers, to klub protestancki.



Jak w takiej rzeczywistości odnalazł się Boruc? Wybornie. Przy każdej okazji polski golkiper podsycał napięte relacje między kibicami drużyn. Co więcej, podczas jednych Old Firm Derby, Boruc nie miał kłopotu przejść się po boisku rywali z flagą Celticu. Z kolei podczas innego pojedynku derbowego zdjął koszulkę meczową, by pokazać t-shirt z podobizną Jana Pawła II „God bless the Pope”. Od tego momentu Artur dla fanów Celticu to po prostu „Holy Goalie”.




Pomijając sprawy pozasportowe, Boruc był uwielbiany przede wszystkim za to, jak bronił. Przydarzały mu się wpadki, ale miał też genialne mecze, w których w pojedynkę decydował o losach Celticu. Bronił sytuacje, które dla innych golkiperów byłyby nie do wybronienia. Artur zawsze wzbudzał respekt, a nawet sympatycy innych ekip szanowali go za umiejętności.

Dla kibiców The Boys Boruc to kwintesencja idealnego bramkarza. Bo Artur w Celticu był połączeniem szaleńca, który jednocześnie dawał niesamowitą pewność linii obrony, a także całej drużynie. Boruc na zawsze zostanie legendą Celticu.

 

Krzysztof Warzycha – Panathinaikos Ateny

W Grecji Warzychę zna każdy, a w Atenach uważany jest za jednego z najlepszych zawodników w historii. Trudno się temu dziwić, skoro były reprezentant występował w Panathinaikosie przez 15 lat! Przez ten okres rozegrał ponad 500 spotkań i strzelił prawie 300 goli.



Popularny „Gucio” to postać którą w Grecji się po prostu szanuje. Nie każdy przecież zostaje najlepszym snajperem jednego z najbardziej utytułowanych klubów w Grecji. Warzycha zagrał w polskiej reprezentacji 50 spotkań, choć był wielokrotnie namawiany do gry w drużynie narodowej Grecji. W 1998 roku uzyskał greckie obywatelstwo i swoje życie postanowił związać właśnie z tym krajem. Ostatnio nawet kandydował do krajowego parlamentu z listy… „Niezależnych Greków”. Napisać, że Warzycha jest wielbiony w Grecji, to nie napisać nic.



Syn Krzysztofa Warzychy gra z kolei w beach soccera.

Nic dziwnego. Lata mijały, a „Gucio” grał i strzelał. Na początku XXI wieku Polak znalazł się na liście grających najskuteczniejszych strzelców świata w klasyfikacji Międzynarodowej Federacji Statystyków i Historyków Futbolu (IFFHS). Warzycha w zestawieniu zajął trzecie miejsce!

Każdy młody chłopak w Grecji wie, kim dla Panathinaikosu jest polski napastnik. Krzysztof Warzycha to dla kibiców z Aten nie tylko legenda – to wręcz piłkarska świętość!

Cezary Jeżowski

TAGI: Kamil Glik, Artur Boruc, Krzysztof Warzycha, Marcin Wasilewski,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności