Aktualności
Piękny umysł
„– Nie mam facebooka, ani komputera, to psuje pamięć – mówię. Muszę dbać o pamięć.
(…) – O co chodzi z tą pamięcią? – pyta.
– Ile numerów telefonów znasz na pamięć? – odpowiadam. – Dat czyichś urodzin? Nazwisk? Potrafisz sobie przypomnieć wszystkie godziny spotkań z przyszłego tygodnia?
Nie odpowiada. Kiwa głową.
– Masz ulubiony zespół? – pytam go ponownie. – Wymień dziesięć jego piosenek.
– Ty wolisz mieć wszystko w głowie – mówi. – Rozumiem.
– Ja nic nie wolę. To ty, jak wszyscy, wyjąłeś sobie wszystko z głowy i włożyłeś w tablet, w komputer, w chmurę, w cokolwiek – odpowiadam. – W pamięć zewnętrzną. Co się stanie, jak pamięć zewnętrzna się zepsuje?”.
fragment książki Jakuba Żulczyka „Ślepnąć od świateł”
Trudnych czasów dożyliśmy w futbolu. Jest coraz więcej do zapamiętania, a nasze zdolności pamięciowe są coraz mniejsze. Wszystko „wkładamy w pamięć zewnętrzną”. To prowadzi do prostego, konkretnego pytania. Ile schematów rozegrania rzutu rożnego w ofensywie jest w stanie zapamiętać dzisiaj piłkarz?
Marcin Dorna:
Kilka. Zależy od zespołu, zawodnika, czasu wspólnej pracy. Dla mnie dwa-trzy. Jest osiem różnych stałych fragmentów gry, jeśli przemnożymy to przez dwa (bo przecież inne ustawienie jest w ofensywie, inne w defensywie), to i tak jest wiele do zapamiętania.
Czesław Michniewicz:
Dwa warianty dla piłki odchodzącej i dwa dla dochodzącej. Najważniejszy i tak jest timing. To jest klucz do skutecznego wykonania rzutu rożnego. Ale faktycznie piłkarz musi to wkuć. Sam po odprawie, która zazwyczaj miała miejsce po obiedzie w dniu meczowym, przekazywałem specjalne karteczki piłkarzom. Jedną na pokój. Wymagałem przyswojenia tej wiedzy. Choć wiadomo, że najważniejsza jest tutaj powtarzalność wypracowana na treningach.
Hubert Małowiejski:
Są piłkarze, którzy na poziomie reprezentacji zapamiętają trzy-cztery warianty, ale są i tacy, dla których dziesięć nie będzie stanowiło żadnego problemu.
Czy ilość tych schematów i ich różnorodność, to jest naprawdę „choroba” naszych czasów? Z tą tezą nie zgadza się Zbigniew Boniek. – Wszędzie tam, gdzie grałem, zawsze to było poukładane. Antoni Piechniczek powtarzał nam zawsze: „Panowie, jesteście tak dobrzy, że jeśli do trzech-czterech schematów dołożycie improwizację, to będzie nie do zatrzymania” – opowiada były piłkarz Juventusu Turyn.
– Giovanni Trapattoni też miał wszystko zaplanowane. Kto przy tym słupku, kto kogo kryje, gdzie ma się ustawiać. Dzisiaj po prostu więcej się o tym mówi. Trenerzy muszą się jakoś sprzedawać. Moim zdaniem, jeśli chodzi o rzut rożny w ofensywie, wystarczą dwa-trzy schematy i to na najwyższym poziomie. Tak było 20 lat temu i tak jest dzisiaj – dodaje Zbigniew Boniek.
Oczywiście mamy dzisiaj do czynienia z takimi „wariatami”, jak Unai Emery, dla którego warianty rozegrania rzutu rożnego stały się obsesją. Grzegorz Krychowiak grający w Sevilli nie ukrywa, że ich szkoleniowiec poświęca na to mnóstwo czasu. Sevilla w ostatnich latach jawiła nam się jako drużyna, która gra futbol atrakcyjny, do czego też przyzwyczaiła wyrozumiałą, choć wymagającą publikę na Pizjuan. Reakcje fanów podczas ostatniego meczu w ramach Copa del Rey z Granadą, była jednoznaczna. Sevilla nie gra już z takim polotem. Teza, że dzieje się tak przez to, że zbyt dużo czasu i uwagi Emery poświęca na stałe fragmenty gry, nie wydaje się karkołomna. I tu warto wrócić do słów Michniewicza. Powtarzalność. Nie ilość, a jakość i „timing”. Może to brzydkie słowo, choć w Polsce wypromowane przez Włodzimierza Szaranowicza, który o język dba, jak mało kto.
– W zasadzie nie poświęcamy na stałe fragmenty gry jakoś wiele czasu – opowiada z kolei Kamil Glik, kapitan Torino. – Mamy 10 wariantów, które ćwiczymy od kilku lat. W zależności od meczu wybieramy trz-cztery, które uważamy za słuszne – uzupełnia.
– Często dzieje się tak – mówi Michniewicz – że ten pierwszy w meczu rzut rożny, rozgrywany jest według jakiegoś zaskakującego schematu. Później jednak, nawet te największe zespoły, realizują klasyczne warianty. Zaplanowanie czegoś to jedna sprawa, a boisko – to druga.
Mieliśmy kiedyś przygotowywać dokument o drodze Lecha Poznań do finału Pucharu Polski. To był 2012 rok. Lech w 1/16 grał z Olimpią Grudziądz, a Mariusz Rumak pozwolił nam uczestniczyć w odprawie przedmeczowej. Szczególną uwagę zwróciłem wtedy na rozpiskę rzutów rożnych. Początek meczu i każdy stały fragment gry wyglądał jak na tablicy. Do momentu kiedy Lech nie stracił bramki. A stracił ją w 15. minucie. Potem wszystko się posypało. Łącznie z naszym filmem, bo Lech przegrał ostatecznie z pierwszoligowcem 1:2.
– Wiele czynników ma na to wpływ – tłumaczy mi Hubert Małowiejski. – Stres związany z tym, że mecz nie ułożył się jak powinien, zmęczenie, zmiany, które wykonuje się w trakcie meczu. Nawet w wielkich drużynach panuje czasem bałagan przy stałych fragmentach – twierdzi.
Z chaosu czasem może wyłonić się coś zaskakująco skutecznego. Jurij Szatałow, kiedy pracował w Polonii Bytom, podczas jednego meczu wściekał się na Szymona Sawalę, że nie ustawił się przy rzucie rożnym tak, jak rozpisał mu to na odprawie. Tyle, że pięć sekund później Sawala strzelił gola, a tym, który cieszył się najbardziej efektownie, był właśnie… trener. Choć pewnie bardziej cieszą gole, które padają bo tych dopieszczonych, idealnie wykonanych wariantach.
– Jurek Dudek opowiadał mi kiedyś, że ćwiczyli kilka tygodni jeden wariant rozegrania rzutu rożnego, który mieli wykorzystać tylko w jednym meczu Ligi Mistrzów. I to się udało. Nigdy wcześniej i nigdy później ten schemat nie był wykorzystany – zdradza Michniewicz.
To nic odkrywczego dla Gianniego Vio. „Nowej dziewiątki Milanu”, jak zwykło się o nim mówić. Czyli człowieka, który w AC Milan zajmuje się wyłącznie stałymi fragmentami gry, a wcześniej tę samą pracę wykonywał w Fiorentinie i w Catanii. Dla niego najważniejszym aspektem przy stałych fragmentach jest psychologia. Przekonanie rywala, że to on rozdaje karty. Że wie, co się wydarzy. Uśpienie jego czujności i wykorzystanie tego przez spryt i zaskoczenie.
Wnioski z tego tekstu są dwa. Piłkarzu! Ćwicz pamięć, bo trenerzy będą przygotowywać kolejne warianty rozegrania stałych fragmentów gry, które będziesz musiał zapamiętać. Trenerze! Nie przeładuj piłkarza nadmiarem wiadomości, bo może w końcu to wszystko przyswoi, nawet będzie o tym cały czas myślał. Co z tego, skoro przestanie grać w piłkę? Piękna futbolu nie uratuje nawet najpiękniejszy i najlepiej zaprogramowany umysł.
Łukasz Wiśniowski
O stałych fragmentach gry Łukasz Wiśniowski rozmawiał z Jakubem Polkowskim również w ostatnim Videoblogu. Oglądaliście? Jeśli nie, czas nadrobić!