Aktualności
Sampdoria sensacyjnie ogrywa Juve! Grało trzech Polaków
Zespół Marco Giampaolo w pięciu ostatnich meczach wygrał czterokrotnie, ulegając tylko raz, Interowi Mediolan. Do potyczki ze „Starą Damą” przystępował opromieniony derbowym triumfem z Genuą. I choć Sampdoria nie zdołała w żadnym z ostatnich pięciu spotkań z „Juve” zdobyć choćby punktu, tym razem zapowiadała walkę na całego. Czuła się mocna, w końcu znajduje się w świetnej formie i jeśli miała kiedykolwiek powalczyć z Juventusem, to właśnie teraz. Pewność siebie gospodarzy wzrosłą jeszcze bardziej, kiedy ogłoszono składy na niedzielne starcie. Massimiliano Allegri dał szansę kilku dublerom, na ławce rezerwowych usiedli choćby Paulo Dybala czy Douglas Costa.
Polskich kibiców cieszyć może regularna gra reprezentantów Polski. W starciu z Juventusem po raz kolejny w pierwszym składzie zagrał Bartosz Bereszyński. Naprzeciwko niego stanął Wojciech Szczęsny, zastępujący Gianluigiego Buffona, który w poniedziałek wraz z reprezentacją Włoch przegrał baraże o awans do mistrzostw świata ze Szwecją. Już w 28. minucie na placu gry zameldował się zaś Karol Linetty, który zastąpił kontuzjowanego Dennisa Praet’a. Na ławce rezerwowych całe spotkanie spędził z kolei Dawid Kownacki.
Pierwsza połowa należała do mistrza Włoch, który raz po raz stwarzał sobie okazje strzeleckie, ale brakowało precyzji i skuteczności. Najbliższy zdobycia bramki był Juan Cuadrado, który w 31. minucie wbiegł w pole karne Sampdorii, ale z najbliższej odległości nie trafił w bramkę.
Drugą część gry lepiej zaczęli gospodarze i w 51. minucie objęli prowadzenie po pięknym strzale głową Duvana Zapaty. Sampdoria rosła z minuty na minutę i dzielnie powstrzymywała kolejne napory Juventusu, nie zapominając również o kontratakach. W 71. minucie ładnym strzałem z dystansu popisał się Lucas Torreira i podwyższył wynik. Kiedy chwilę później piłkę do siatki z bliskiej odległości wepchnął Gianmarco Ferrari, kibice przecierali oczy ze zdumienia. Sensacja wisiała w powietrzu, Sampdoria prowadziła już 3:0!
Nie był to jednak koniec emocji. W ostatniej minucie rzut karny dla Juventusu wykorzystał Higuain, a po chwili strzałem z dystansu popisał się jeszcze Paulo Dybala. Turyńczykom zabrakło już jednak czasu, aby wyrównać. Tym razem to ekipa ze Stadio Luigi Ferraris była lepsza.
Dobre spotkanie zagrał zwłaszcza Bereszyński, który świetną dyspozycję pokazywał już podczas ostatnich meczów reprezentacji Polski. W starciu z „Juve” nie tylko pewnie bronił, ale i często podłączał się do akcji ofensywnych. Był nawet bliski asysty. W 20. minucie ładnie wrzucił piłkę w pole karne, ale Fabio Quagiarella nie trafił do siatki. Linetty nie wszedł dobrze w mecz, ale w drugiej połowie wrócił już u niego spokój i pewność siebie, bardzo dobrze pracował w destrukcji. Wojciech Szczęsny nie miał zaś zbyt wiele do powiedzenia przy straconych golach. Zaliczył kilka dobrych interwencji, w świetnym stylu obronił zwłaszcza w sytuacji sam na sam z Zapatą.