Aktualności

[WYWIAD] Marcin Dorna: Jesteśmy zadowoleni ze stylu i jakości

Reprezentacja11.02.2020 
2:0 z Gruzją, 2:2 z Norwegią oraz imponujące 4:0 z Chorwacją. Takie wyniki reprezentacji Polski do lat 17 w turnieju w La Mandze sprawiły, że oczekiwania przed marcową rudną Elite eliminacji ME tylko wzrosły. – To była ostatnia prosta przygotowań. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak spisał się zespół, jaki pokazał styl gry, jakość i jak zaprezentowali się nowi zawodnicy. Jednak przed nami jeszcze trzy bardzo trudne mecze – mówi trener drużyny, Marcin Dorna.

Rok 2020 reprezentacja rocznika 2003 zaczęła od wstrząsu: poważnej kontuzji w wypadku samochodowym doznał jej lider Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin). Dodatkowo, już w ostatnich dniach przed zgrupowaniem w La Mandze okazało się, że kilku zawodników nie będzie mogło przyjechać do Hiszpanii. – Życzymy Kacprowi szybkiego powrotu do zdrowia i cieszymy się, że jego kontuzja nie jest tak poważna, jak mogłaby być. Zawodnicy zintegrowali się, przekazali mu wsparcie licząc, że szybko znów do nas dołączy. Jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Ale często tak jest, że kolejni piłkarze pojawiają się w zespole i muszą sobie poradzić na boisku z nakładanymi na nich obowiązkami. Myślę, że ciekawą statystyką pokazującą, że tak się stało są cztery bramki debiutanckie na turnieju. Życie nie znosi próżni – mówi trener Dorna.

W pierwszym meczu wysokie umiejętności potwierdził Szymon Włodarczyk, który prowadzi w klasyfikacji strzelców eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy z pięcioma trafieniami. Z Gruzją do swojego reprezentacyjnego dorobku dołożył dwa gole, podobnie jak w ostatnim spotkaniu w La Mandze z Chorwacją. Jednak oprócz niego trafiali ci, którzy wcześniej nie mieli okazji cieszyć się ze zdobytych bramek. O ile Jakub Kwiatkowski i Fryderyk Gerbowski funkcjonują w reprezentacji rocznika 2003 od dłuższego czasu, o tyle Kacper Sezonienko i Mariusz Fornalczyk po raz pierwszy otrzymali powołanie. Pierwsza dwójka otworzyła wynik spotkania z Chorwacją, dwaj kolejni – z Norwegią.

Właśnie ten środkowy mecz dostarczył najwięcej emocji. Polacy jeszcze na kwadrans przed końcem prowadzili 2:0 i kontrolowali to spotkanie z Norwegią. – Na gorąco po meczu z Norwegią powiedzieliśmy sobie, że jeśli miało się to kiedykolwiek zdarzyć, jeśli mieliśmy wypuścić dwubramkowe prowadzenie z rąk w ostatnich minutach, to mogło się to zdarzyć tutaj. Zresztą już kolejny mecz był przejawem tego, że wyciągnęliśmy wnioski, byliśmy bardziej pragmatyczni, dojrzali i stąd zwycięstwo 4:0 z Chorwacją – zaznacza trener.

– Staramy się analizować wszystkie mecze na tym etapie, w tej kategorii wiekowej unosząc się ponad wynik. To nie jest tak, że w zwycięskim meczu robimy wszystko dobrze, co pokazało drugie spotkanie z Norwegią. Moim zdaniem graliśmy lepiej, ale w kuriozalnych okolicznościach straciliśmy dwa gole w końcówce. Często tak w piłce młodzieżowej jest. Istotne jest to, że z meczu na mecz robiliśmy postęp, mimo rotacji w składzie, mimo nowych zawodników. Oby to była tendencja stała, zwłaszcza, że kolejne spotkania będą już w eliminacjach – dodaje.

Turniej był bardzo intensywny, mecze odbywały się co dwa dni i stały na wysokim poziomie, a każdy z rywali przecież przygotowywał się z myślą o ostatniej rundzie eliminacji ME. Dla sztabu równie ważny czas był między spotkaniami, gdy przekazywali kolejne informacje zawodnikom odnośnie ich gry oraz z analizy przeciwnika. – To był bardzo pożyteczny czas i abstrahując od wyników, to właśnie odprawy, treningi, wspólne przebywanie, implikowanie kolejnych informacji oraz wpływanie na indywidualny rozwój to była dla nas ważna sprawa. Widzieliśmy, że z każdym meczem oni potrafili zachowywać się lepiej, swobodniej. Te 30 spotkań wspólnie dało nam obiektywną możliwość oceny każdego z nich. Naprawdę liczymy na grę na mistrzostwach Europy, że zagramy dobre eliminacje, ale wspomnimy kiedyś ten czas w La Mandze jako okazję, gdy gościliśmy kilku zawodników, którzy później byli w pierwszej reprezentacji. To byłoby najważniejszym efektem naszej pracy – mówi szkoleniowiec, który prowadzi zespół od dwóch i pół roku.

Podkreśleniem jej efektów było zdecydowane zwycięstwo z Chorwacją ostatniego dnia. – Złożyło się tak w tym turnieju, że zapracowaliśmy sobie na ten ostatni mecz i na odprawie przed nazwaliśmy go finałem. Pierwszy zespół grał z drugim, a finały często poza wymaganiami technicznymi, taktycznymi są również wyzwaniem mentalnym. My temu sprostaliśmy, a kłopot był raczej po drugiej stronie boiska – mówi Dorna. – Cieszymy się, że kolejni zawodnicy dołączają do tej grupy i są w stanie podjąć rywalizację w momencie, gdy wspólnie jesteśmy już tyle czasu. To dowodzi, że szkolenie zawodników w poszczególnych akademiach jest dobre, a my czujnie monitorujemy ich rozwój. Przed wybraniem zespołu na eliminacje będę miał pozytywny ból głowy.

W marcowych eliminacjach młodzi Polacy zmierzą się z Walią, Czarnogórą i Włochami. – Mamy ambicję zagrać na finałach mistrzostw Europy i zdajemy sobie sprawę ze skali wyzwania. Unosimy się w analizach i swoim funkcjonowaniu ponad wynik. Jeżeli zdarzyły się porażki, a w naszej pracy były dwa takie momenty, to nic się nie zmieniło. Przeanalizowaliśmy mecze, wyciągnęliśmy wnioski i przygotowywaliśmy się do kolejnego rywala. Jeżeli zdarzały się wysokie zwycięstwa, jeżeli odrabialiśmy straty z Anglią czy Belgią, to po prostu dalej robiliśmy swoje – kończy.

Michał Zachodny


Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności