Aktualności

[WYWIAD] Bartłomiej Zalewski: Rocznik 2001 także wykreuje swoje przyszłe gwiazdy

Reprezentacja17.10.2017 
Bartłomiej Zalewski dla młodzieżowej piłki reprezentacyjnej odkrył między innymi Kamila Grabarę, Davida Kopacza i Sebastiana Szymańskiego. Dziś, przystępuje do walki o mistrzostwa Europy U17 z zawodnikami o dwa lata młodszymi – urodzonymi w 2001 roku. Rywalami Polaków w I rundzie eliminacji będą: San Marino, Cypr oraz Szwecja.

Zacznijmy od najważniejszej kwestii, czyli od aktualnego raportu z przygotowań do turnieju. Słyszeliśmy, że kontuzje Was niestety nie omijały.

Tak, na ostatniej prostej wypadło kilku zawodników. Szymon Pankiewicz zerwał więzadła krzyżowe. Mateusz Maćkowiak miał ostatnio duże problemy z przywodzicielem i zdecydowaliśmy, że ryzyko pogłębienia urazu w jego przypadku jest zbyt duże, dlatego został w klubie.  W ostatniej chwili wypadli także Patryk Richert, który ma zerwane więzadła stawu skokowego oraz Kuba Białczyk, zmagający się z urazem kręgosłupa, konkretnie szczeliny międzykręgowej, co zupełnie wyklucza go z uprawiania sportu na kilka najbliższych tygodni. Szkoda, bo mówimy tutaj o zawodnikach, którzy, przez te ostatnie dwa lata pracy odgrywali ważną rolę w tej reprezentacji. Niemniej, byliśmy na taką ewentualność przygotowani. Kiedy rozpoczynaliśmy selekcję w tym roczniku, chcieliśmy ograć jak największą liczbę zawodników na poziomie międzynarodowym i przygotować ich do walki w eliminacjach. Dlatego kiedy dzisiaj wypadł Maćkowiak, to na jego pozycji mamy Sebastiana Macha i Bartłomieja Eizencharta. Jesteśmy zabezpieczeni.

Bardzo dobrze też się stało, że mogliśmy przyjechać na Cypr te kilka dni wcześniej, żeby zaadoptować się do warunków atmosferycznych, jakie tu panują. Jak pewnie zauważyłeś, jest tu odrobinę cieplej, niż u nas. W ciągu dnia temperatura oscyluje wokół trzydziestu stopni Celsjusza, a musimy pamiętać, że mecze będziemy rozgrywać o godzinie 15:00, czyli w warunkach jakich w Polsce o tej porze roku absolutnie nie może być mowy. A wcześniejszy przyjazd na Cypr, pozwolił nam przepracować cały mikrocykl treningowy w warunkach meczowych i już widać, że zawodnicy się dobrze zaaklimatyzowali. 

Wspomniałeś o Sebastianie Machu w kontekście gry na lewej obronie, ale on także zmagał się ostatnio z urazem, który raczej eliminuje go z gry w meczu z San Marino.

Tak, w ostatnim meczu ligowym doznał urazu mięśnia dwugłowego. Poprzez sprawną rehabilitację udało się już doprowadzić go do zdrowia, dzięki czemu wczoraj już trenował normalnie z zespołem. Prawdopodobnie oszczędzimy go jednak w meczu z San Marino.

Ilu zawodników łącznie sprawdziliście w tej reprezentacji?

Rekordowo dużo. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku rocznika 1999,  kiedy nagle w drugiej rundzie eliminacji do mistrzostw Europy, byliśmy skazani na jednego napastnika. Dlatego zależało nam na dużej rywalizacji na każdej pozycji, która nie tylko podnosi poziom zespołu, ale i zabezpiecza nas na wypadek potencjalnych absencji. Ponadto chcieliśmy, aby zawodnicy, którzy przyjeżdżają do nas na zgrupowanie, regularnie grali w swoich klubach. To było jedno z głównych kryteriów przy powołaniach.

Grupowych rywali też znacie już dosyć dobrze, bo zarówno z Cyprem, jak i ze Szwecją, graliście towarzysko w ostatnich miesiącach. Co możesz powiedzieć o stylu gry obu tych drużyn?

Znamy ich, to prawda, ale zacząłbym od najbliższego rywala, czyli od zespołu San Marino, którego absolutnie nie można lekceważyć. Wystarczy spojrzeć na ich wyniki z turnieju UEFA Development, gdzie mierzyli się z Albanią, Walią i właśnie z Cyprem. Wszystkie ich mecze kończyły się remisami 1:1, co tylko pokazuje, że nie jest to słaby zespół. Może nie mają jakichś wielkich indywidualności, ale są mocni jako drużyna. Potrafią się dobrze organizować w obronie, nieźle się przesuwają i mają też kilku zawodników o naprawdę przyzwoitych umiejętnościach.

Z Cyprem graliście w lutym tego roku i trzeba przyznać, że wyglądało to nieźle. W pierwszym meczu wygraliście pewnie 3:0, a dwa dni później padł bezbramkowy remis. Co możesz o nich powiedzieć?

Na tamten dwumecz pojechaliśmy składem opartym głównie na zawodnikach grających u nas w kraju. Teraz ta kadra jest już trochę inna. Zresztą, personalia obu zespołów mocno się różnią, ale nie zmieniła się ich charakterystyka. Biologicznie na pewno są dużo bardziej dojrzali od nas. Mają dobre predyspozycje motoryczne, szczególnie jeżeli chodzi o szybkość i niezły potencjał piłkarski. Z drugiej zaś strony, są dużo gorzej zorganizowani taktycznie i tutaj popełniają sporo błędów.

Gorzej wypadła konfrontacja ze Szwecją podczas ostatniego turnieju Nordic Cup. Przegraliście wówczas na Islandii 0:2.

To na pewno piłkarsko najmocniejszy rywal. Mają sporo indywidualności. Grają twardo w defensywie, ale i w bardzo otwarty, często nieprzewidywalny sposób w ofensywie. Znamy ich dobrze i na pewno czeka nas ciężki bój.

Mówiliśmy o ubytkach w składzie wynikających z kontuzji, ale są też wzmocnienia. W sztabie szkoleniowym. Wrócił do Was Radosław Gilewicz oraz – co jest już pewną tradycją – na sam turniej dołączył Marcin Dorna.

Tak, Radek Gilewicz był z nami od samego początku istnienia tego sztabu i wspierał nas także w pracy z rocznikami: 1998, 1999 i teraz 2001. Zaczynał od roli ambasadora, ale już wtedy miał duży wpływ na pracę z tym zespołem. Brał aktywny udział w treningach. Ma olbrzymie doświadczenie wyniesione z boisk i sam niejednokrotnie obserwowałem, z jak dużą uwagą, zawodnicy chłoną to, co Radek im przekazuje. To są często proste wskazówki, bardzo praktyczne na boisku. To jest coś ekstra. Ultrawartość, której często my nie jesteśmy w stanie im przekazać, bo  po prostu tego trzeba doświadczyć. Nie było go z nami przez krótki czas, ale teraz powraca do naszego sztabu, już w roli trenera.

Z kolei wasza współpraca z Marcinem Dorną jest bardzo bliska od wielu lat. Ty jeździłeś z nim na mecze kadry do lat 21, byłeś także na ostatnim EURO, a Marcin towarzyszył ci przed dwoma laty przy okazji poprzednich eliminacji U-17.

W miarę możliwości i czasu staramy się wzajemnie sobie pomagać. Współpraca trenerów reprezentacji młodzieżowych musi być bardzo płynna, systematyczna, więc jeżeli jest tylko taka możliwość to jeździmy razem. Pomagamy sobie w treningu oraz wspólnie analizujemy i rozstrzygamy wiele kwestii stricte meczowych.

W ostatnich latach byłeś najbliżej awansu do ME w tej kategorii wiekowej (z zawodnikami ur. w 1999 r.). Po doświadczeniach z tamtą kadrą, zmieniłeś coś w swojej pracy z obecnym zespołem?

Praca trenera to suma doświadczeń. Z każdym rokiem, z każdym meczem i treningiem, jesteśmy o nie bogatsi. Czasy się zmieniają, piłka ewoluuje, więc jako trener też muszę być elastyczny i muszę właściwie reagować. Czerpię bardzo dużą wiedzę także od innych. Między innymi od Marcina i jego doświadczeń.

Zastanawiam się, czy był taki mecz twojego zespołu, który był bliski ideałowi. Najbliższy twojej wizji gry, głównie pod względem realizowania założeń taktycznych przez twoich zawodników. I przychodzi mi na myśl jedno takie spotkanie. Z Belgią, w półfinale Pucharu Syrenki.

Wiesz co, cały tamten turniej był taki. W każdym z trzech spotkań na Syrence zbliżyliśmy się do poziomu, jakiego oczekuję od chłopaków. Każdy z  przeciwników był  wówczas inny jeżeli chodzi o styl, mam tu na myśli Węgrów, Belgów i Portugalię, ale do każdego byliśmy w stanie się odpowiednio przygotować i co najważniejsze – zrealizować nasze założenia w trakcie meczu. To są te aspekty, te małe marzenia trenera, które zawsze cieszą cię najbardziej. Kiedy widzisz, że drużyna w pełni realizuje plan taktyczny, nakreślony przed meczem. Tak właśnie było na Syrence.

Z Waszej poprzedniej reprezentacji, dziś już co najmniej trzy nazwiska są dobrze znane kibicom, mam na myśli zawodników reprezentacji U-21 – Kamila Grabarę, Davida Kopacza czy Sebastiana Szymańskiego. Dostrzegasz w obecnej kadrze zawodników o podobnym potencjale?

Chciałbym nadmienić też, że wyselekcjonowanie poprzedniego naszego rocznika (1999) z tyloma indywidualnościami to zasługa całego sztabu szkoleniowego nie tylko moja. Ale tak, ten rocznik (2001) także wykreuje swoje przyszłe gwiazdy. Dużo oczywiście zależy od nich samych, od tego jak dalej pokierują swoją karierą. Czasami nawet przywołujemy te nazwiska, które wymieniłeś. Dajemy je jako przykład. Kiedy widzisz, że twoi byli podopieczni, idą w górę i przebijają się w kolejnych latach do reprezentacji Polski, to masz z tego ogromną satysfakcję. O to właśnie w tym wszystkim chodzi. Pracujemy bowiem u podstaw piramidy i chcemy by jak największa liczba zawodników spełniła swoje marzenia. A spełni je, trafiając na jej szczyt, czyli do pierwszej reprezentacji Polski.

Rozmawiał Jakub Polkowski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności