Aktualności
„Jakby ktoś odwołał gwiazdkę”. Kobiece kadry młodzieżowe mogły awansować na EURO
Nie ma co ukrywać – takie losowanie może się nam długo nie powtórzyć. Reprezentacja U-19 w kwietniu w Kluczborku i Brzegu miała powalczyć o awans do młodzieżowego EURO z Belgią, Węgrami i Słowacją. Jednak z powodu pandemii koronawirusa UEFA odwołała zarówno turniej Elite Round, jak i finały mistrzostw Europy, które w lipcu miała zorganizować Gruzja. – Nikt się z takiego obrotu spraw nie ucieszył. To trochę tak, jakbyś czekała na gwiazdkę i nagle ktoś by powiedział, że ją odwołują. Myślę, że większość zawodniczek tak się poczuła. Szkoda nam tego turnieju, bo czuliśmy się przygotowani. Poza tym w tym roku mieliśmy szczęście w losowaniu, które też się liczy. Faworytem grupy oczywiście była Belgia, ale powalczylibyśmy z nią o awans. Oglądaliśmy jej mecze, mieliśmy ją rozłożoną na czynniki pierwsze – zapewnia selekcjoner Nina Patalon.
La Manga
To była naturalna kolei rzeczy. Po sukcesie z kadrą U-17, jakim był awans do młodzieżowego EURO w 2018 roku, Nina Patalon dostała szansę kontynuowania pracy z tym samym zespołem w reprezentacji U-19. Nasza najstarsza drużyna młodzieżowa pod jej wodzą rozegrała osiem meczów, z czego trzy wygrała i pięć przegrała. Porażki przytrafiały się jednak głównie w spotkaniach towarzyskich. Zespół zgodnie z planem awansował do drugiej rundy eliminacji ME. Dodatkowo zdobywał sporo bramek (w sumie siedemnaście). Statystyki mogły nie do końca napawać optymizmem przed kwietniowym Elite Round, ale trzeba wziąć pod uwagę rywali, z jakimi ostatnio mierzyły się „dziewiętnastki”.
Reprezentacja Polski U-19
Na początku marca kadra U-19 rozegrała trzy starcia towarzyskie w hiszpańskiej La Mandze. Polki przegrały odpowiednio ze Szwecją (0:1), Danią (1:3) i Holandią (2:5). Holenderki to jednak półfinalistki ostatniego EURO w tej kategorii wiekowej. Dunki dotarły do tego samego etapu rok wcześniej. Z kolei Szwecja trzykrotnie wygrywała mistrzostwo Europy do lat 19. – Rywale byli zaskoczeni naszą dobrą postawą. Graliśmy bardzo ofensywnie. Przez to niestety też traciliśmy bramki. Wiedzieliśmy jednak, po co tam jedziemy, z kim zagramy i liczyliśmy się z tym, że może być ciężko z wynikami. Ale to nie one były celem. Chcieliśmy zmierzyć się z silnymi przeciwnikami i potem nie dać się zaskoczyć na Elite Round. Ocenianie naszej gry tylko przez pryzmat wyników meczów towarzyskich nie obrazuje potencjału i stylu gry, który z czasem będzie lepszy – tłumaczy Nina Patalon.
Tort bez wisienki
Prowadzona przez nią reprezentacja składa się poza tym głównie z zawodniczek urodzonych w 2002 roku. – Z kolei Holenderki przyjechały do La Mangi bardzo mocną kadrą, z których większość piłkarek to rocznik 2001. Na tym etapie ten rok ma często duże znaczenie. My jesteśmy bardziej kadrą U-18 – nie ukrywa selekcjonerka.
Na zgrupowaniu w Hiszpanii z rocznika 2001 było osiem zawodniczek, m.in. Paulina Filipczak, Oliwia Szperkowska, Alicja Materek czy Alexis Legowski. Dla nich kwietniowe eliminacje i ewentualne EURO miały być ostatnimi meczami w kadrach młodzieżowych. – Czekały na te spotkania. To byłaby dla nich ogromna szansą na pokazanie się. Tymczasem mamy taki tort bez wisienki. Nie ma już kolejnej reprezentacji młodzieżowej, a żeby grać w seniorskiej kadrze, trzeba mieć naprawdę olbrzymi potencjał i być świetną, kompletną piłkarką. Nie każdej będzie dane kontynuować przygodę reprezentacyjną i one zdają sobie z tego sprawę. Jest im bardzo przykro, że muszą się z nami rozstać. Najbardziej mi szkoda Pauliny Filipczak, która zagrała świetnie w La Mandze. Podobnie Oliwia Szperkowska, która ciężko pracuje i zainwestowała w siebie. Mocno kibicuję zarówno jej, jak i pozostałym zawodniczkom, które wchodzą do dorosłej piłki – mówi Patalon.
Od lewej: Alicja Materek, Marta Kaźmierczak, Adriana Achcińska, Oliwia Szperkowska i Paulina Filipczak
Jak teraz wygląda jej kontakt z zawodniczkami? – Przynajmniej raz na dwa tygodnie rozmawiam ze wszystkimi piłkarkami i z trenerami klubowymi. Dziewczyny mają rozpisane treningi indywidualne. Wiemy, że wszystkie pracują. Dodatkowo podjęły pracę nad swoimi rezerwami, na które zazwyczaj nie ma czasu. Cieszy ich wysoka świadomość. Czasem mogą przełożyć lekcje, ale nie trening – śmieje się trenerka kadry U-19, która w październiku ma zagrać turniej pierwszej rundy eliminacji do kolejnych mistrzostw Europy. Polki zmierzą się u siebie z Norwegią, Bośnią i Hercegowiną oraz Wyspami Owczymi.
„Siedemnastki” czekają
Duże szanse na awans do mistrzostw Europy miała również reprezentacja do lat 17, prowadzona przez Marcina Kasprowicza. W jej przypadku sytuacja wygląda jednak inaczej, bo Elite Round i finały EURO, które miały się odbyć w maju w Szwecji, nie zostały odwołane, a jedynie przełożone. Na razie nie wiadomo na kiedy. – Na listopad zaplanowano mistrzostwa świata U-17 w Indiach. Jeśli nie będzie mistrzostw Europy, to zagrożony jest młodzieżowy mundial, na którym bardzo zależy FIFA. Dlatego też póki co wszystko jest wstrzymane – tłumaczy taki stan rzeczy selekcjoner.
Reprezentacja Polski U-17 po zwycięskim turnieju MIMA Cup w Hiszpanii
Jego kadra miała pod koniec marca w drugiej rundzie eliminacji zmierzyć się w Norwegii z Czeszkami, Ukrainkami i Norweżkami. Do Elite Round przystępowałaby rozpędzona zwycięstwem w towarzyskim turnieju MIMA Cup, który odbył się w lutym w hiszpańskim San Pedro del Pinatar. Polki pokonały w nim Belgię (2:1) i Szwecję (2:0) oraz zremisowały ze Szkocją (1:1). W sumie reprezentacja U-17 pod wodzą Kasprowicza rozegrała osiem spotkań, z czego siedem wygrała, strzelając aż 25 goli i tracąc tylko siedem.
W blokach startowych
– Dziewczyny są zaniepokojone i trochę rozczarowane. Dzwonią, dopytują, a my niestety mało wiemy. Czekają w blokach startowych na informację, kiedy się znów spotkamy. Mamy ze sobą kontakt na bieżąco poprzez komunikatory internetowe, rozmawiamy przez telefon. Wygrany turniej w Hiszpanii pokazał, że potencjał w zespole jest duży. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do Elite Round. Patrzyliśmy w przyszłość z ogromnym optymizmem i nadziejami. Najgorzej, że ciężko nam zaplanować jakiś cykl treningowy, bo nie wiemy, ile mamy czasu. Myślę, że koniec maja to taki deadline, jeśli chodzi o jakiekolwiek decyzje. Poza tym mamy zbudowane bardzo dobre relacje z trenerami klubowymi, którzy otwarcie podeszli do kwestii szkoleniowych w kontekście reprezentantek. Wszystko się tak ładnie układało… – nie kryje żalu Kasprowicz.
Od lewej: Wiktoria Kiszkis, Oliwia Macała, Barbara Maksymiuk
W U-17 wyróżniającymi postaciami są jej kapitan, Wiktoria Kiszkis z West Ham United oraz Natalia Wróbel z AZS UJ Kraków, najskuteczniejsza piłkarka reprezentacji Marcina Kasprowicza (5 goli). – Obie mają potencjał, aby pójść śladem Adriany Achcińskiej, która po świetnej postawie w kadrach młodzieżowych w wieku 17 lat zadebiutowała w dorosłej reprezentacji. Oprócz tej dwójki są jeszcze inne zawodniczki, które na pewno wzmocnią kadrę U-19, a w przyszłości zadebiutują w reprezentacji A. Ponadto w ostatnim czasie pojawiło się kilka innych ważnych ogniw zespołu jak np. Oliwia Krysman z AZS Wrocław, potwierdzając, że drzwi do reprezentacji są ciągle otwarte dla wszystkich z danej kategorii wiekowej – mówi trener.
Tak się akurat złożyło, że wszystkie nasze kobiece reprezentacje łącznie z dorosłą przeżywały ostatnio naprawdę dobry okres i mogły odnieść w najbliższym czasie duże sukcesy. – Mogliśmy realnie mieć najlepszy w historii rok w polskiej piłce kobiecej. No ale cóż, nie mamy wpływu na zaistniałą sytuację – kończy Marcin Kasprowicz.
Paula Duda