Aktualności
[EL. ME U-19 KOBIET] Małgorzata Grec: Najbardziej pomogli mi ci, którzy mogli mieć mnie gdzieś
Pamiętasz swój ostatni mecz w reprezentacji?
Jeszcze pamiętam. To był mecz z Norwegią w Plewiskach w 2016 roku. Grałyśmy tam turniej pierwszej rundy eliminacji do mistrzostw Europy.
To było prawie dwa lata temu. Czujesz się trochę jakbyś po raz pierwszy dostała powołanie?
Trochę tak, ale cały czas miałam kontakt z trenerem i dziewczynami. Wspierali mnie, pytali o postępy w rehabilitacji. Przyjęli mnie jak swoją, większego problemu z powrotem do drużyny nie miałam.
Nie masz jeszcze 19 lat, a los już cię solidnie doświadczył. Kto by pomyślał, że złamanie palca u stopy może wykluczyć z gry na tak długo.
Zwłaszcza, że doznałam tej kontuzji na treningu. I to w trakcie ćwiczenia stałych fragmentów gry, żeby było zabawniej. Nie chcę już do tego za bardzo wracać, ale perypetii było całe mnóstwo. Co rusz inna diagnoza, długo nie wiedziałam, że to jest złamanie i pewnie dlatego tak się to ciągnęło. Najważniejsze, że mam to już za sobą.
Były momenty, że miałaś tego dosyć i chciałaś się poddać?
Były, były. Zwłaszcza wtedy, gdy zobaczyłam zdjęcie rentgenowskie ze złamanymi drutami w palcu. Trzeba je było później wyciągać. Trochę się wtedy podłamałam. Powiem ci, że to trzeba przeżyć. Komuś, kto tego nie doświadczył, trudno byłoby to zrozumieć.
Co ci najbardziej pomagało przetrwać trudne momenty?
Ludzie, którym za to bardzo dziękuję, bo sama na pewno bym sobie z tym nie poradziła. Są momenty, kiedy człowiek jest bezradny i wali w głową w mur i wtedy takie wsparcie jest nieocenione. Dlatego bardzo dziękuję moim bliskim, koleżankom z boiska i trenerowi, którzy nie pozwolili mi się poddać. A wiesz, co jest najgorsze? To, że ludzie, którzy powinni ci pomóc tego nie robią, a ci, którzy mogliby mieć cię gdzieś sie tobą opiekują. Ciężka kontuzja to życiowa lekcja. Przekonujesz się, na kogo możesz liczyć.
Sport już taki jest, że daje i odbiera. Masz za sobą poważną kontuzję, przez którą straciłaś dużo czasu, ale wróciłaś do reprezentacji na najważniejszy turniej, który może dać wam upragniony awans do Mistrzostw Europy U-19.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Myślę, że dobrze wykorzystałam ten czas. Nie przeleżałam tych miesięcy. Mogłam popracować nad rzeczami, na które nie miałam czasu, gdy byłam zdrowa. Kontuzje uczą cierpliwości. Dużo straciłam, ale też dużo wyniosłam.
Najważniejsze jest chyba to, że wyszłaś z tego wszystkiego silniejsza. I nawet zmieniasz klub.
Tak, odchodzę z AZS Wrocław. Nie chcę jeszcze mówić dokąd, bo nie wszystko jest załatwione. Zostaję w Polsce, bo uważam, że powinnam sobie jeszcze dać czas na powrót do formy. Jednak nie grałam w piłkę przez rok i nie da się całego straconego czasu nadrobić w dwa miesiące.
Przed wami turniej, który zdecyduje o awansie na mistrzostwa Europy do lat 19. Pozazdrościłyście trochę sukcesu reprezentacji do lat 17?
Wiadomo, że też chciałybyśmy zagrać w turnieju finałowym. Będziemy chciały pokazać, że też potrafimy wywalczyć awans. My się jednak wzajemnie wspieramy z reprezentacją U-17, nie ma zazdrości ani zawiści. Tak to powinno działać. Co jest ważne, gramy w Polsce i będziemy mogły liczyć na wsparcie kibiców. Wiadomo, jak się gra u siebie.
Zagracie z Islandią, Grecją i Norwegią. Kto będzie faworytem do awansu?
Wszyscy mówią, że Norwegia. Ale my już z nimi grałyśmy i wygrałyśmy. Spodziewam się, że będą chciały się nam zrewanżować, ale to po naszej stronie będzie przewaga psychologiczna. Na razie jednak myślimy o pierwszym meczu z Islandią, która jest bardzo walecznym rywalem i czeka nas trudne spotkanie. Dopiero później będziemy myśleć o starciu z Grecją i Norwegią. Krok po kroku razem do celu.
A jaki jest ten cel?
Oczywiście awans na mistrzostwa Europy.
Rozmawiała Hanna Urbaniak