Aktualności
[WYWIAD] Szymon Gąsiński: Chcemy wygrywać, nieważne gdzie i nieważne z kim
Turniej w Nazare zakończyliście na trzecim miejscu. Jesteście zadowoleni czy mogło być lepiej?
Wywalczone miejsce nas cieszy, ale to nie jest najważniejsze. Przede wszystkim liczą się cztery punkty, które przybliżają nas do finałowego turnieju w Jesolo. To jest nasz główny cel.
Zwycięstwa z Hiszpanią i Grecją były jednak miłym zaskoczeniem.
Szczególnie wygrana z Hiszpanią po świetnym meczu i tradycyjnie wygranych przez nas rzutach karnych. To był obiecujący wynik, który wstrzyknął w nas na nowo ducha zwycięzców. Po Mundialu na Bahamach wszyscy mieliśmy obawy, czy uda się powrócić do formy z zeszłego sezonu i rywalizować z najlepszymi na świecie jak równy z równym. Ten mecz i wynik dały nam wiele radości i satysfakcji. Zwycięstwo z Grecją to był już nas obowiązek. Po sprowadzającej na ziemię porażce z Ukrainą zagraliśmy dobry mecz, czego konsekwencją były trzy punkty z wcale nieprzypadkowym zespołem. Myślę, że zarówno do Hiszpanów jak i do Greków podeszliśmy z olbrzymią motywacją i mobilizacją. Zagraliśmy świetnie zarówno w obronie jak i ataku. Mieliśmy plan, którego konsekwentnie się trzymaliśmy, co przyniosło zamierzony efekt.
Niestety porażką zakończył się mecz z Ukrainą. Co się stało?
Oczywiście nie można powiedzieć, że z Ukraińcami nie mieliśmy motywacji, jednak mam wrażenie, że po zwycięstwie z Hiszpanią w nasz zespół ukradł się niczym nieudokumentowany spokój i uśpienie czujności. Popełniliśmy za dużo błędów wynikających z braku koncentracji. Ukraińcy wykorzystali to bez skrupułów.
Jak oceniasz swoją postawę?
Jestem zadowolony ze swojej gry. Myślę, że podobnie jak zespół, przez większość turnieju zachowałem koncentrację i zimną krew. Cieszę się, że mam zaufanie trenera i drużyny. Robię wszystko, żeby tak pozostało.
Jak zmieniła się reprezentacja w porównaniu z mistrzostwami świata?
Drużyna zmieniła się odrobinę pod względem personalnym, natomiast tożsamość i charakter pozostają bez zmian, a to najważniejsze. Oczywiście nasze ostatnie sukcesy miały wielu ojców, a na pewno czołowymi ogniwami byli Boguś Saganowski i Maciek Marciniak. Teraz w kadrze już ich nie ma z różnych przyczyn. Z perspektywy czasu traktuję mistrzostwa świata jako nagrodę za poprzedni sezon i lekcję na przyszłość. Owocami tej lekcji ma być nasza postawa w tym sezonie. Po Nazare można powiedzieć, że są efekty, natomiast na pełną ocenę musimy poczekać do końca sezonu.
W ostatnim czasie pojawia się w kadrze coraz więcej młodych zawodników. Kto według Ciebie ma szansę stanowić w przyszłości o sile drużyny?
Co do wizji trenera i jego bardzo odważnych decyzji personalnych, nikt chyba nie ma wątpliwości. Trener ma zmysł dobierania ludzi pod względem charakteru i przydatności do zespołu. Odmłodzenie kadry to proces kompletnie inny niż w przypadku „zwykłej” piłki nożnej. Trudno jest wyłowić 20-21 latka, który sprosta obowiązkom, wniesie jakość i poradzi sobie z presją. Powód jest prosty – nie ma już aż tylu młodych chłopaków stawiających na plażę. Rodzynkiem jest na pewno Filip Gac, odkrycie trenera. Robi stały postęp i jest przyszłością kadry. Być może jego śladami pójdzie kilku młodych chłopaków. Czas pokaże.
W dniach 11-13 sierpnia zagracie w turnieju w Siofok. Jakie jest nastawienie?
Do turnieju w Siofok coraz mniej czasu. Mamy silnych rywali. Portugalia to taka europejska Brazylia, Białoruś przypomina stylem gry Ukrainę, a na dodatek ma w składzie mojego klubowego kolegę – Igora Brishtela. Ten zawodnik to ścisła światowa czołówka. Potrafi wygrywać mecze w pojedynkę, jest zawodnikiem kompletnym i właśnie dlatego Białoruś jest niebezpieczna. Natomiast Azerbejdżan to drużyna, która obok Polski zrobiła największy przeskok jakościowy w ostatnich latach. W zeszłym roku poradzili sobie w Jesolo z Hiszpanią, która podczas tamtego turnieju jako jedyna nas pokonała. Z całą pewnością czeka nas ciężkie wyzwanie, ale jesteśmy gotowi. Chcemy wygrywać i nie boimy się nikogo. Celem jest awans do Jesolo na wygrane EBSL. Oprócz tego chcemy jednak wygrywać, bez względu na to gdzie zagramy i z kim gramy.
Rozmawiał Daniel Kawczyński